Najpierw została pokazana w innych kanadyjskich miastach, Montrealu i Reginie, ale tam nie wzbudziła większego zainteresowania ani kontrowersji. Potem jednak trafiła do Ottawy, do Kanadyjskiego Muzeum Nauki i Technologii. A jest to placówka rządowa. Zaczęli protestować rodzice, pedagodzy, aż wreszcie uczynił to minister dziedzictwa James Moore. Jak informował jego rzecznik James Maunder, minister wysłał e-mail w którym "wyraził zaniepokojenie". Bo celem muzeum jest "upowszechnianie wiedzy naukowej i technologicznej w Kanadzie", a wystawa w oczywisty sposób poza ten cel wykracza. I co więcej jak później dodał rzecznik, jest "obrazą dla płatników podatków".
Jak to opisywał jeden z kanadyjskich portali, wystawa zorganizowana w sposób koncepcyjnie przypominający warszawskie Centrum Nauki Kopernik i podobne do niego instytucje jest "bardziej szalona niż może się to wydawać": wideo objaśniające na czym polega masturbacja, zbliżenia genitaliów, zdjęcia nagich dzieci, nastolatków i dorosłych, zestaw rozmaitych prezerwatyw nałożonych na drewniane "penisy", oraz "pokój orgazmu", z okrągłym, skórzanym łóżkiem, telewizorem ukazującym genitalia i głosem wyjaśniającym, czym jest orgazm. Ale niektórzy uważają ją za znakomity pomysł. Nagrodziły ją Kanadyjskie Stowarzyszenie Centrów Naukowych i Stowarzyszenie Muzeum Quebecu.
Inaczej uważa Kanadyjski Instytut Małżeństwa i Rodziny. Jego zdaniem ekspozycja promuje "seks analny, posiadanie wielu partnerów seksualnych i seks bez miłości". "Ta wystawa przedstawia jedynie pornografię w wersji soft, specjalnie zaprojektowaną dla młodzieży" - napisał dyrektor instytutu Dave Quist. I wezwał do jej zamknięcia.
- Kanada stała się krajem, w którym wszystko jest możliwe i jeśli ktoś chce cokolwiek zrobić, to uważa, że może. Nawet, jeśli narusza czyjeś wartości - powiedział "Rz" Dave Quist. - Oglądałem tę wystawę. Część jest do zaakceptowania, np. o rodzeniu dzieci. Ale część jest nie do przyjęcia. Mówi się o ciąży i aborcji, ale nie wspomina o adopcji. Seks pokazany jest jako akt wyłącznie fizyczny, wyprany z emocji. I to ma być skierowane do dzieci! - dodaje Quist.
Sprawa wywołała zamieszanie polityczne. Stanowisko ministra dziedzictwa i osób niechętnych wystawie skrytykowała deputowana opozycyjnych, lewicowych nowych demokratów (NDP) Rosane Dore Lefebvre. - Mój Boże, oni są tacy pruderyjni. To nie są lata pięćdziesiąte XX wieku. To ważne, by rozmawiać o seksie z naszymi dziećmi - mówiła. A liderzy opozycji - NDP Tom Mulcair i liberałów Bob Rae uznali, że minister niszczy niezależność muzeów. Minister odpierał zarzuty.