Co najmniej 171 ofiar, setki rannych, dziesiątki tysięcy osób pozbawionych dachu nad głową – to bilans powodzi, która w piątek w nocy nawiedziła południe Rosji. Kraj Krasnodarski szacuje straty, przeciwnicy władz na Kremlu szukają winnych. Wczoraj z urzędem pożegnał się mer 57-tysięcznego Krymska, miasta, które najbardziej ucierpiało w katastrofie. Opozycja idzie dalej i chce dymisji gubernatora Kraju Krasnodarskiego Aleksandra Tkaczowa, nazywanego przez portal Gazeta.ru „niezatapialnym".
O dymisji Tkaczowa, który rządzi Krajem Krasnodarskim od 12 lat, mówią także liderzy partii zasiadających w Dumie: Sprawiedliwa Rosja oraz komuniści. Ci ostatni mają ku temu także inne powody – Tkaczew próbował zakazać działalności komunistów w swoim regionie. Gubernatora bronią partyjni koledzy z rządzącej Jednej Rosji Putina, zarzucając oponentom „obłudę i cynizm".
Rosyjska prasa pisała wczoraj o rażącym niedbalstwie krasnodarskich władz. Gazeta „Wiedomosti" przypomniała, że w wyniku powodzi w tym regionie już w 2002 r. życie straciło 200 osób, tysiące domów zostało zniszczonych. „Dwa lata temu silne deszcze i ulewy w Kraju Krasnodarskim zabrały życie kolejnym 17 osobom. Po takich tragediach trzeba było przeprowadzić szczegółową rewizję obiektów wodnych, wzmocnić tamy i wybudować nowe. A przede wszystkim ukarać winnych" – pisał dziennik.
„Kommiersant" dowodził, że zawiódł system ostrzegania mieszkańców przed niebezpieczeństwem. Mieszkańcy otrzymywali esemesy z Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych z niedokończoną treścią. Pełna informacja docierała do nich dopiero, gdy miasta zamieniały się już w ruiny. „W 57-tysięcznym Krymsku trzy wyeksploatowane syreny ostrzegawcze włączono, gdy woda zaczynała wdzierać się do miasta. Słaby sygnał zagłuszały fale wody. Wiele ofiar zginęło we śnie" – pisał „Kommiersant".
Coraz większe wątpliwości budzi sprawa zbiornika retencyjnego zaopatrującego region w pitną wodę. Władze przyznały, że doszło do automatycznego otwarcia zapory. Przekonywały jednak, że nie miało to wpływu na katastrofę. Opozycja pytała: skąd w takim razie siedmiometrowa fala? Nie wykluczała, że wodę spuszczono celowo, w obawie przed zalaniem pobliskiego Noworosyjska, gdzie stacjonuje flota.