Przedszkola kontra camorra

Kolejna zbrodnia wywołuje dyskusję o legalizacji narkotyków, aby pozbawić mafię pieniędzy

Publikacja: 12.12.2012 03:27

Po ataku camorry we środę 5 grudnia, w neapolitańskim przedszkolu zostały krwawe ślady

Po ataku camorry we środę 5 grudnia, w neapolitańskim przedszkolu zostały krwawe ślady

Foto: EAST NEWS

Korespondencja z Rzymu

W nocy z wtorku na środę we wszystkich przedszkolach i szkołach Neapolu paliło się światło. To wyjątkowy protest przeciwko mafii. Gangsterzy złamali tabu. W Scampii, dzielnicy Neapolu, zdominowanej przez camorr, przeprowadzili 5 grudnia egzekucję na terenie przedszkola, gdy znajdowały się w nim dzieci.

W szoku jest cała Italia, a nawet obcujący od ćwierć wieku na co dzień z mafijną przemocą lokalni mieszkańcy. Camorryści mają na sumieniu krew księży przelaną w świątyniach, ale nigdy przedtem nie ważyli się załatwiać swoich porachunków w przedszkolu. Na szczęście, gdy padły strzały, wszystkie dzieci przygotowywały się razem w auli do bożonarodzeniowego przedstawienia, ćwicząc kolędy, i nie zdawały sobie sprawy z dziejącego się za drzwiami dramatu. Ale już kilka minut później dziedziniec, na którym kule dosięgły 50-letniego Luigiego Lucentiego, roiłby się od przedszkolaków. Dzieci miały nim przejść na obiad do stołówki.

W związku z tym w akcie protestu w nocy z wtorku na środę we wszystkich przedszkolach i szkołach Neapolu będzie paliło się światło. W piątek wizytę w przedszkolu złożyła minister spraw wewnętrznych Anna Maria Cancellieri. Zapowiedziała, że przed wszystkimi przedszkolami i szkołami Scampii obecne będą policyjne patrole, a bezpieczeństwo na ulicach zapewni wojsko. Oznacza to powrót do sytuacji sprzed 7 lat, gdy w obliczu tzw. Pierwszej Wojny Klanów w Scampii (70 ofiar) na wszystkich rogatkach dzielnicy stanęły wozy opancerzone, a do demolowania fortyfikacji camorrystów zabarykadowanych w horrendalnych mrówkowcach użyto spychaczy i ciężkiego sprzętu. Mimo to wojna zakończyła się dopiero w ubiegłym roku. Pociągnęła za sobą 358 ofiar. Jednak już w lutym tego roku klany zwycięskiej koalicji pokłóciły się między sobą i wybuchł kolejny krwawy konflikt.

Neapol jest jednym z najważniejszych centrów handlu narkotykami w Europie. Do ogromnego portu przybywa narkotykowy ładunek z Ameryki Południowej, głównie z Kolumbii, rozprowadzany potem po całym kontynencie. Camorra kontroluje handel na terenie całej Kampanii i naturalnie w Neapolu. Jego przedmieścia, Scampia i Secondigliano, to od lat największy narkotykowy supermarket Europy. W pobudowanych tam ogromnych mrówkowcach można kupić każdą ilość kokainy czy heroiny o każdej porze dnia i nocy. Wejścia do budynków i wjazdu na położone pod nimi parkingi bronią zamontowane przez gangsterów kraty i ściany z wielkich płyt, a też liczne uzbrojone czujki.

Właśnie o kontrolę  tego handlu walczą klany camorry nieposiadającej jak sycylijska cosa nostra struktury hierarchicznej. Jest amorficzna. Na terenie Neapolu działa 45 w miarę niezależnych klanów, a w sumie w całej Kampanii jest ich ponad 100. Wchodzą ze sobą często w alianse, ale równie często wojują.

W ciągu ostatnich 30 lat klany camorry biły się ze sobą w wyniszczających wojnach aż 30 razy. Tym razem stawką są miliardy euro. Jak się szacuje, w ubiegłym roku camorra zarobiła w sumie 13 mld euro, w tym na handlu narkotykami aż 8,5 mld, więc nic dziwnego, że każdy klan chce mieć swój udział w lukratywnym narkobiznesie.

Eksperci zwracają uwagę, że walczące ze sobą klany wkraczają w fazę wojny totalnej. Giną bosowie, jak Gaetano Marino, szef jednej z dwóch wojujących frakcji, ale też i ludzie-pionki, którzy ledwie otarli się o konflikt. Jak zastrzelony na przedszkolnym dziedzińcu Lucenti, który rozprowadzaniem narkotyków, i to wyłącznie w detalu, zajmował się okazjonalnie. Żył z kradzieży samochodów, które potem za opłatą zwracał właścicielom.  Neapolitańska policja podkreśla, że w związku z zamachami, a też licznymi aresztowaniami, na czele klanów stają coraz młodsi i pozbawieni jakichkolwiek hamulców bosowie, zdając się na równie bezwzględnych młodych żołnierzy.

Roberto Saviano, autor słynnej „Gomorry", od lat zajmujący się zorganizowaną przestępczością, uważa, że należy natychmiast wrócić do dyskusji o całkowitej legalizacji narkotyków. Na łamach „La Repubblica" zwrócił uwagę, że w dobie kryzysu i niedostępnego kredytu dysponujące ogromną gotówką z handlu narkotykami organizacje mafijne zaczynają kolonizować bogatą północną Italię. Przejmują wiele mających problemy z finansową płynnością przedsiębiorstw, głównie w sektorze budowlanym. Jako że na razie narkobiznes to 60–65 proc. mafijnych dochodów –   argumentuje Saviano – legalizacja i sprzedaż narkotyków w aptekach mogłaby okazać się najskuteczniejszym narzędziem walki ze zorganizowaną przestępczością. Tym bardziej że inne środki zawodzą, a organizacje mafijne bogacą się i zdobywają coraz większe wpływy.

Korespondencja z Rzymu

W nocy z wtorku na środę we wszystkich przedszkolach i szkołach Neapolu paliło się światło. To wyjątkowy protest przeciwko mafii. Gangsterzy złamali tabu. W Scampii, dzielnicy Neapolu, zdominowanej przez camorr, przeprowadzili 5 grudnia egzekucję na terenie przedszkola, gdy znajdowały się w nim dzieci.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175