Korespondencja z Rzymu
Spotkania papieża z rzymskim klerem oczekiwano z wielką uwagą nie tylko dlatego, że w ten sposób jako biskup Rzymu żegnał się z księżmi swojej diecezji. Dzień wcześniej, podczas nabożeństwa Środy Popielcowej, Benedykt XVI w homilii mówił, że oblicze Kościoła szpecą podziały i jak wyjaśnił: „Mam na myśli grzechy przeciw jedności Kościoła, podziały w Kościele, rywalizację". Dlatego wszyscy oczekiwali, że papież rozwinie ten wątek.
Dokończyć sobór
Papież wszedł do auli Pawła VI niepewnym krokiem, o lasce, i na początku powiedział, że po swej abdykacji pozostanie „ukryty dla świata", a potem wytłumaczył, że stan zdrowia nie pozwolił mu przygotować wielkiego przemówienia, więc ograniczy się do kilku osobistych uwag o Soborze Watykańskim II. I mówił ze swadą, bez kartki przez trzy kwadranse, co zadaje kłam rewelacjom włoskiej prasy o tym, że papież chwilami cierpi na zanik pamięci, nie orientując się, kim jest i gdzie jest.
Omówił najważniejsze etapy i dokumenty soboru dotyczące liturgii, komunii, ekumenizmu, wolności religijnej, stosunku do innych religii, też współczesnego świata. Stwierdził, że za sprawą mediów praktycznie odbyły się dwa sobory, rzeczywisty i wirtualny – ten, o którym piszą media: zbanalizowany i fałszywy. Dodał, że choć od zakończenia soboru mija prawie pół wieku, nie wszystkie jego decyzje i dokumenty zostały wcielone w życie. I właśnie to, by „dokończyć" sobór i jego reformy, by budować na nich Kościół, przekazał rzymskiemu klerowi jako swój testament. Wielu księży nie kryło łez wzruszenia.