Pożegnanie na zawsze
W Watykanie mówi się najczęściej o niedzieli, 10 marca, jako początku procedury wyboru następcy Benedykta XVI. Nic nie stoi na przeszkodzie, gdyż w Rzymie znajdują się już prawie wszyscy uczestnicy przyszłego konklawe. Weźmie w nim udział 115 purpuratów. 67 z nich mianował Benedykt XVI. Stan zdrowia dwu kardynałów jest zbyt poważny, aby mogli odbyć podróż. Ich nazwisk nie podano. Watykan czyni jednak wszelkie starania, aby sprowadzić ich jednak do Stolicy Apostolskiej.
Żegnając się z kardynałami, papież ostrożnie dobierał wczoraj słowa, starając się uniknąć wszelkich podejrzeń, że w jakikolwiek sposób pragnąłby wpłynąć na wybór swego następcy. Nie uszło jednak niczyjej uwagi, że stosunkowo długo żegnał się z metropolitą Mediolanu kardynałem Angelo Scolą, który w opinii wielu watykanistów ma największe szanse na wybór. Ale też niemało czasu poświęcił papież na rozmowę z kardynałem Stanisławem Dziwiszem, który nie zalicza się do tzw. papabili, czyli najpoważniejszych kandydatów na papieża. Wśród żegnających papieża był także kardynał Roger Mahony z Los Angeles oskarżany o tolerowanie i tuszowanie na terenie swej diecezji pedofilii i molestowania seksualnego w instytucjach kościelnych. Nie zamierza rezygnować z uczestnictwa w konklawe, czego żądają tysiące wiernych, nie tylko w USA. – Papież dotknął mojej dłoni i powiedział „Yes" – relacjonował kardynał Mahony na Twitterze wczorajsze pożegnanie.
W przemówieniu do kardynałów papież raz jeszcze przypomniał, że w czasie ośmiu lat kierowania Kościołem przeżył wiele radosnych chwili, ale były i momenty przykre, kiedy „chmury zasłaniały niebo". Nikt nie miał wątpliwości, że za tymi słowami kryje się skandal Vatileaks, przypadki molestowania seksualnego w instytucjach kościelnych oraz walka o władzę w Watykanie. To właśnie te sprawy wpłynęły w decydującym stopniu na decyzję Benedykta XVI o abdykacji.
Była dla wszystkich szokiem i mimo coraz powszechniejszego zrozumienia decyzji papieża nadal nie milkną głosy krytyki. Nie kryje swej dezaprobaty dla decyzji papieża kardynał George Pell, najwyższy dostojnik Kościoła australijskiego. – Ci, którzy nie będą się zgadzali z polityką przyszłego papieża, będą mogli rozpocząć kampanię na rzecz jego abdykacji – powiedział kardynał, cytowany przez australijskie media. Ma papieżowi za złe, że zerwał z tradycją i tym samym nie przyczynił się do umacniania Kościoła, wręcz przeciwnie, jego decyzja będzie miała „destabilizujący wpływ na Kościół". Jego zdaniem Kościół potrzebuje przywódcy, który w większym stopniu działać będzie na rzecz jedności niż czynił to Benedykt XVI, którego – zdaniem kardynała z Australii – „rządzenie nie było mocną stroną". Fakt, że jeden z kardynałów znajduje tak mocne słowa dla oceny Benedykta XVI, nie ujdzie uwagi wszystkich uczestników konklawe. Tego rodzaju krytyka urasta do rangi taktyki przed konklawe.
Jakie imię wybierze papież
Ostatni dzień pontyfikatu Benedykta XVI był także ostatnim dniem pełnienia swych urzędów przez szefów wszystkich dekasterii i rad papieskich, czyli watykańskich ministerstw. Wszystkie instytucje pracować będą oczywiście nadal, ale nie będą się zajmować sprawami większej wagi. Te czekać będą na rozstrzygnięcie dopiero przez nowego papieża, którego zadaniem będzie też obsada kierownictw dykasterii i rad. Wszystko to reguluje konstytucja papieska „Universi dominici gregis". Po opuszczeniu przez Benedykta XVI jego apartamentu zostanie on zamknięty wraz ze wszystkimi znajdującymi się w nim dokumentami. Dostęp do nich otrzyma dopiero nowy papież.
Włoskie media pełne są spekulacji, jak nazywać się będzie następca Benedykta XVI. Wybór imienia będzie wyraźnym sygnałem, jaki Kościół będzie bliski jego przyszłemu przywódcy. Nie można wykluczyć, że nazywać się on będzie Benedykt XVII, co oznaczałoby, że pragnie iść drogą wytyczoną przez Josepha Ratzingera, dla którego rzeczą podstawową było pogłębianie wiary. Dla niego mniej ważna była liczebność zastępów wiernych, lecz chodziło o Kościół, w którym wierni dają wyraz swej bezgranicznej z nim identyfikacji. Ale na wybór imienia Benedykt mógłby się zdecydować jedynie hierarcha z najbliższego otoczenia papieża. Jest to jednak mało prawdopodobne również dlatego, że „stary" papież zachowa swe imię i mieszkać będzie w Watykanie.