Kurdowie chcą zawieszenia broni

Postrzegany jako terrorysta wszech czasów Abdullah Ocalan ma wezwać dzisiaj swych kurdyjskich rodaków do zawarcia porozumienia z rządem tureckim.

Aktualizacja: 21.03.2013 02:04 Publikacja: 21.03.2013 00:48

Nie wiadomo dokładnie, jaka będzie treść dzisiejszego apelu Abdullaha Ocalana, jednak nikt w Turcji nie ma wątpliwości, że będzie to przesłanie historyczne, zwiastujące początek końca trwającego już prawie trzy dekady zbrojnego konfliktu.

Pochłonął do tej pory co najmniej 40 tys. ofiar śmiertelnych, w większości Kurdów. Walczą zbrojnie z państwem tureckim o niezależność, nie formułując już przy tym od dawna postulatów separatystycznych czy nawet ustanowienia federacji. Ocalan jest od 35 lat przywódcą Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) uznawanej za organizację terrorystyczną nie tylko przez Turcję, ale i USA, i UE. Pod jego przywództwem PKK rozpoczęła w połowie lat 80. ubiegłego stulecia walkę zbrojną o utworzenie niepodległego państwa.

Zdaniem tureckich mediów Ocalan wezwie do zawieszenia broni w zamian za spełnienie przez rząd wielu niezbyt wygórowanych warunków. Przesłanie zostanie odczytane przez dwu deputowanych, legalnie działającego w Turcji ugrupowania kurdyjskiego, jakim jest Partia Pokoju i Demokracji. Na falach eteru zabraknie jednak głosu przywódcy kurdyjskiego odsiadującego dożywocie w zakładzie penitencjarnym na jednej z wysp na Morzu Egejskim.

– Można mieć nadzieję, że tym razem zawieszenie broni może rzeczywiście doprowadzić do pokojowego zakończenia konfliktu – tłumaczy „Rz" prof. Ilter Turan z uniwersytetu Bilgi w Stambule. Prób tego rodzaju było już do tej pory kilka, lecz niezmiennie kończyły się ponowną eskalacją walk. Zdaniem prof. Turana sytuacja polityczna jest dzisiaj zdecydowanie inna. Rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana czyni wysiłki, aby konflikt wreszcie zakończyć. Politycy mają świadomość, że pragnie tego większość obywateli.

Złożenie broni przez partyzantów kurdyjskich jest warunkiem wstępnym gotowości rządu do pewnych koncesji na rzecz Kurdów. Mniejszość ta, to według różnych ocen 12–15 mln obywateli Turcji. Większość zamieszkuje wschodnie tereny na pograniczu Iranu, Syrii i Iraku. Tam też partyzanci prowadzą swe zbrojne operacje przeciwko tureckiej armii oraz instytucjom państwowym.

Zdaniem PKK działa tam 7 tys. bojowników, jednak liczba ta wydaje się przesadzona. Dwa tysiące partyzantów prowadzi operacje w Turcji, mając zaplecze na obszarze autonomicznego Kurdystanu w północnym Iraku. Jak twierdzi dziennik „Radikal",  na mocy wynegocjowanego już porozumienia PKK z rządem tureckim, siły te miałyby na stałe opuścić obszar Turcji. Jeżeli na takie warunki zgodził się Ocalan, to nie ma jednak żadnej pewności, że lokalni dowódcy kurdyjscy podporządkują się jego wezwaniom. Zwłaszcza ci trudniący się przemytem czy handlem narkotykami.

Tak czy inaczej zawieszenie broni, nawet jeżeli nie będzie bezwzględnie przestrzegane, powinno się przyczynić do uruchomienia procesu przyznawania Kurdom określonych praw. Chodzi przede wszystkim o szkolnictwo w języku kurdyjskim oraz udział przedstawicieli społeczności kurdyjskiej w lokalnych organach władzy. To jednak będzie możliwe dopiero po złożeniu broni przez bojowników kurdyjskich i po zawieszeniu broni. Kiedy miałoby to nastąpić, nie wiadomo. Cały proces jest jeszcze w powijakach.

Rząd premiera Erdogana rozpoczął negocjacje z Ocalanem w grudniu ubiegłego roku. Znacznie wcześniej zmienił swój stosunek do Kurdów, wprowadzając audycje radiowe w ich języku oraz możliwość jego używania nawet w sądach w bardzo ograniczonych przypadkach. Nie malały też wpływy uwięzionego od 1999 roku Ocalana, o czym świadczy fakt, że jesienią ubiegłego roku na jego apel setki kurdyjskich więźniów zakończyło strajk głodowy.

– Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że starając się doprowadzić do pokojowego zakończenia konfliktu, Erdogan liczy na poparcie przez ludność kurdyjską planów zmiany konstytucji i wprowadzenie w kraju systemu prezydenckiego. W przyszłym roku wybory i premier zamierza w nich startować.

Tymczasem Partia Pokoju i Demokracji, uchodząca za rzecznika nielegalnej PKK, zażądała uwolnienia Ocalana. Na razie rząd w Ankarze odrzuca kategorycznie takie żądanie.

Nie wiadomo dokładnie, jaka będzie treść dzisiejszego apelu Abdullaha Ocalana, jednak nikt w Turcji nie ma wątpliwości, że będzie to przesłanie historyczne, zwiastujące początek końca trwającego już prawie trzy dekady zbrojnego konfliktu.

Pochłonął do tej pory co najmniej 40 tys. ofiar śmiertelnych, w większości Kurdów. Walczą zbrojnie z państwem tureckim o niezależność, nie formułując już przy tym od dawna postulatów separatystycznych czy nawet ustanowienia federacji. Ocalan jest od 35 lat przywódcą Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) uznawanej za organizację terrorystyczną nie tylko przez Turcję, ale i USA, i UE. Pod jego przywództwem PKK rozpoczęła w połowie lat 80. ubiegłego stulecia walkę zbrojną o utworzenie niepodległego państwa.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021