Do takich wniosków doszli analitycy Uniwersytetu Harvarda, którzy policzyli nie tylko bezpośrednie wydatki na sprzęt i utrzymanie armii (ich koszt to „tylko" 2 bln dolarów), ale także inne, długoterminowe koszty odłożone (np. wypłata podniesionych w roku 2001 świadczeń dla żołnierzy, koszty leczenia rannych, świadczenia dla weteranów, odbudowa i pomoc rozwojowa dla dotkniętych wojną państw). Podczas toczących się działań zbrojnych na szczeblu rządowym podejmowano często pochopne decyzje, których konsekwencje będą odczuwalne dla podatników jeszcze przez wiele lat po zakończeniu konfliktów – tłumaczyła dziennikowi „Washington Post" Linda J. Bilmes, ekspertka polityki budżetowej i współautorka raportu. Przypomina ona, że pełne koszty wojen można oszacować dopiero długo po ich zakończeniu. Np. budżet USA do dziś wypłaca wielomiliardowe świadczenia weteranom wojny wietnamskiej oraz pokrywa koszty rekultywacji obszarów niszczonych wówczas defoliantami.

Dane zespołu z Harvardu pokazują jak dramatycznie zaniżone były oficjalne szacunki kosztów działań zbrojnych. Jeden z urzędników Białego Domu musiał w 2002 r. pożegnać się z urzędem, gdy ośmielił się twierdzić, że rządowe wyliczenia są zaniżone. Zakwestionowane przez niego prognozy zakładały wtedy koszty działań wojennych rzędu... 0,2 biliona dolarów.