O pochodzącym z szanowanej rodziny w Trappes, niewielkiej miejscowości pod Paryżem, Alexandrze sąsiedzi opowiadają, że to był „miły dzieciak". Jako nastolatek buntował się jednak, sprawiał coraz poważniejsze problemy. Zaczęło się od ucieczek z domu. Zanim skończył 18-lat miał już na koncie kradzież z włamaniem i nielegalne posiadanie broni. Gdy przeszedł na islam, ojciec sądził, że to kolejny wybryk i i zagroził, że go wyrzuci z domu. Wtedy zniknął. Na policyjnych radarach pojawił się dwa razy. Policja obserwowała go, gdy w Paryżu brał udział w kazaniach radykalnego islamskiego kaznodziei, a zeszłego lata, gdy pojechał do Maroka, zapytanie w sprawie 21-letniego Francuza wysłały tamtejsze służby bezpieczeństwa zaniepokojone jego długą brodą i poglądami. Powodów do aresztowania jednak nie było. Nikt się nie doszukał zagrożenia ani związków z terroryzmem .
Od ponad tygodnia życiorys Alexandra Dhaussy prześwietlają zachodnie służby bezpieczeństwa stawiając go na równi z zamachowcami z Fort Hood, Times Sqare czy Bostonu oraz mordercami z Londynu, którzy w połowie maju brutalnie zamordowali żołnierza. Alexandre D. też zaatakował żołnierza. Ugodzony w szyję wojskowy przeżył.
Początkowo prezydent François Hollande apelował, by nie szukać podobieństw między tym atakiem, a brutalnym zabójstwem w londyńskiej Woolwich, ale zachodnie służby specjalne są przekonane, że mają do czynienia z nowym rodzajem terroryzmu. Wiadomo nawet, kto go inspirował.
Rekomendacje z Jemenu
„Gorąco polecam wszystkim braciom i siostrom pochodzącym z Zachodu, by rozważyli zaatakowanie Ameryki na jej własnym podwórku [...] Efekt jest znacznie większy i zawsze zawstydza przeciwnika. Jednocześnie takim zamachom prawie nie można zapobiec" - pisał Amerykanin Samir Khan niedługo przed tym, jak we wrześniu 2011 r. zginął w Jemenie zbombardowany przez amerykańskiego drona.
Nie ma dowodów, że Alexandre Dhaussy, bracia Carnajewowie z Bostonu czy zabójcy z Londynu należeli do al-Kaidy, ale to właśnie ta organizacja wykreowała taktykę ataków, którą się posłużyli. 64-stronnicowy „Notatnik samotnego mudżahedina", który można znaleźć w sieci, zawiera dokładne bogato ilustrowane instrukcje, jak przeprowadzić zamach. Można tam znaleźć też inne porady, np.: „Szukałeś sposobów, by stanąć na czele dżihadu, ale nie znalazłeś? Nie musisz podróżować za granicę, to linia frontu przyszła do ciebie". Albo: „Garnek ciśnieniowy należy pozostawić w miejscu zatłoczonym i dopiero wtedy wysadzić [...] W tym samym czasie powinien wybuchnąć więcej niż jeden". Podręcznik zamieszczono w Internecie miesiąc przed zamachami w Bostonie, które przeprowadzono dokładnie według jego zaleceń.