Gregor Gysi jest szefem frakcji postkomunistycznego ugrupowania Lewica w Bundestagu. Obok kanclerz Angeli Merkel jest najbardziej znanym politykiem niemieckim wywodzącym się z byłej NRD.
W przeciwieństwie do pani kanclerz ciążą jednak na nim liczne zarzuty, iż był współpracownikiem służb bezpieczeństwa państwa robotników i chłopów, że składał fałszywe zeznania, kłamał i informował Stasi o sprawach swych klientów, gdy był adwokatem w czasach komunistycznych.
Jest żywym dowodem, że NRD kiedyś istniała, że działało Stasi i nie umarły jeszcze nadzieje tych wszystkich, którzy marzą o renesansie komunizmu pozbawionego wad i ekscesów.
Szef MSZ ze Stasi?
Taki jest 65-letni Gregor Gysi, który po wrześniowych wyborach do Bundestagu widzi się jednak w roli szefa niemieckiej dyplomacji. Ma już nawet gotowy program działania na wymarzonym stanowisku.
– Nie pozwolę amerykańskim firmom prywatnym szpiegować w Niemczech, nie będzie eksportu broni i Niemcy staną się ważnym rozjemcą w konflikcie bliskowschodnim. W niemieckich szkołach nauka angielskiego rozpocznie się już w pierwszej klasie, tak aby Europejczycy mogli się bez trudu wzajemnie porozumiewać – ujawnił niedawno gazecie „Bild am Sonntag”.