NRD już politykom nie ciąży

Postkomuniści snują plany o rządzeniu Niemcami wspólnie z socjaldemokratami i Zielonymi.

Publikacja: 07.08.2013 13:10

Gregor Gysi z figurkami Karola Marksa z wystawy w Trewirze, rodzinnym mieście autora „Kapitału”

Gregor Gysi z figurkami Karola Marksa z wystawy w Trewirze, rodzinnym mieście autora „Kapitału”

Foto: AFP

Gregor Gysi jest szefem frakcji postkomunistycznego ugrupowania Lewica w Bundestagu. Obok kanclerz Angeli Merkel jest najbardziej znanym politykiem niemieckim wywodzącym się z byłej NRD.

W przeciwieństwie do pani kanclerz ciążą jednak na nim liczne zarzuty, iż był współpracownikiem służb bezpieczeństwa państwa robotników i chłopów, że składał fałszywe zeznania, kłamał i informował Stasi o sprawach swych klientów, gdy był adwokatem w czasach komunistycznych.

Jest żywym dowodem, że NRD kiedyś istniała, że działało Stasi i nie umarły jeszcze nadzieje tych wszystkich, którzy marzą o renesansie komunizmu pozbawionego wad i ekscesów.

Szef MSZ ze Stasi?

Taki jest 65-letni Gregor Gysi, który po wrześniowych wyborach do Bundestagu widzi się jednak w roli szefa niemieckiej dyplomacji. Ma już nawet gotowy program działania na wymarzonym stanowisku.

– Nie pozwolę amerykańskim firmom prywatnym szpiegować w Niemczech, nie będzie eksportu broni i Niemcy staną się ważnym rozjemcą w konflikcie bliskowschodnim. W niemieckich szkołach nauka angielskiego rozpocznie się już w pierwszej klasie, tak aby Europejczycy mogli się bez trudu wzajemnie porozumiewać – ujawnił niedawno gazecie „Bild am Sonntag”.

Środkiem prowadzącym do realizacji takiego scenariusza ma być zawarcie przez SPD i Zielonych koalicji rządowej z partią Gysiego, czyli ugrupowaniem Lewica.

Ani SPD, ani Zieloni nie mają takich planów, ale postkomuniści liczą, że wyniki wrześniowych wyborów skłonią potencjalnych partnerów Lewicy do zmiany zdania.

Kalkulacje te opierają się na założeniu, że trzy partie opozycyjne: SPD, Zieloni i Lewica zdobędą większość mandatów w Bundestagu, co da im możliwość utworzenia rządu. SPD i Zieloni rządzili już przez siedem lat do 2005 roku, ale mieli wtedy większość. Obecnie wszystkie sondaże dają obu tym partiom łącznie mniej niż 40 proc. głosów. Jeżeli doliczyć do tego 7–8 proc. głosów Lewicy, z większością parlamentarną mogłoby nie być problemów.

Przy założeniu oczywiście, że zwycięska partia, jaką bez wątpienia będzie CDU/CSU, nie zdobędzie przewagi nad opozycją w koalicji z liberałami z FDP. A jeżeli się to nie uda, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby partia Angeli Merkel złożyła koalicyjną propozycję Zielonym czy socjaldemokratom.

SPD na razie nie chce

SPD nie chce nic słyszeć o propozycjach Lewicy. Postkomuniści uchodzą nadal na niemieckiej scenie politycznej za trędowatych. Przynajmniej na szczeblu federalnym, gdyż socjaldemokraci nie mają nic przeciwko koalicji z Lewicą w Brandenburgii. Postkomuniści współrządzili już także Berlinem i Meklemburgią – Pomorzem Przednim.

Są obecni w parlamentach wszystkich sześciu landów wschodnich, a także w czterech zachodnich. Karierę na Zachodzie zrobili po połączeniu się kilka lat temu z dysydentami z SPD z zachodnich landów.

Ale mimo iż postkomuniści zasiadali w każdym, z wyjątkiem jednego, Bundestagu po zjednoczeniu Niemiec, nikt nigdy nie rozważał możliwości ich udziału w rządzie federalnym.

– To może się zmienić we wrześniu, ale jedno jest pewne, szefem niemieckiej dyplomacji nigdy nie będzie Gregor Gysi – zapewnia „Rz” prof. Klaus Schroeder, politolog zajmujący się dziedzictwem, jakie pozostawiła po sobie NRD.

Zwraca uwagę, że ani kandydat na kanclerza z ramienia SPD Peer Steinbrück, były minister finansów, ani też były szef dyplomacji Frank Walter Steinmeier nie chcą słyszeć o koalicji ze skompromitowaną Lewicą, chociażby obecnością w niej takich postaci jak właśnie Gregor Gysi.

Ale jest jeszcze szef partii Sigmar Gabriel, który może ulec pokusie objęcia rządów w kraju nawet za cenę koalicji z postkomunistami.

Tym bardziej że w miarę upływu czasu przestają być w odczuciu społecznym wcieleniem wszelkiego zła z czasów NRD. Nawet na zachodzie Niemiec większość społeczeństwa jest zdania, że po ponad dwu dekadach powinni być już traktowani normalnie.

Ostatnia szansa

Nie gwarantuje to jednak Lewicy wymarzonego sukcesu wyborczego, jakim byłby dwucyfrowy wynik wrześniowego głosowania. Nie brak głosów, że postkomuniści najlepsze czasy mają już za sobą. Jeżeli we wrześniu nie poprawią swych notowań, to za cztery lata mogą w ogóle nie wejść do Bundestagu. Tym bardziej że klasyczny zwolennik Lewicy to ponad 65-letni emeryt ze wschodniej części kraju, pamiętający doskonale czasy NRD i wściekły na kapitalizm.

Dlatego też 76 posłów Lewicy w Bundestagu nie przepuszcza żadnej okazji do krytyki systemu społeczno-ekonomicznego RFN, żądając radykalnej przebudowy kapitalizmu: nacjonalizacji infrastruktury, znacznej obecności państwa w sektorze finansowym i energetycznym. Szermują hasłami „drogi do komunizm”, ślą życzenia Fidelowi Castro, zapewniając go, że nie ma się czego wstydzić, bo jego zasługi dla Kuby są ogromne. Krytykują ostro Izrael za postawę wobec Palestyńczyków. Chcą rozwiązania NATO, a przynajmniej wystąpienia Niemiec z sojuszu.

Ich zdaniem rozpad strefy euro i powrót do walut narodowych byłyby „sprzeczne z marksizmem i nierozsądne gospodarczo”, więc trzeba za wszelką cenę ratować kraje zagrożone najlepiej poprzez uwspólnotowienie ich długów w postaci euroobligacji.

Niemieccy eksperci zwracają uwagę, że w całej Unii nie ma obecnie ugrupowania lewicowego o bardziej radykalnym profilu jak właśnie niemiecka Lewica. Chociaż to się także zmienia i coraz częściej słychać głosy o konieczności bardziej pragmatycznego podejścia do problemów społecznych i gospodarczych. To właśnie wydaje się ich zbliżać do SPD.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, p.jendroszczyk@rp.pl

Gregor Gysi jest szefem frakcji postkomunistycznego ugrupowania Lewica w Bundestagu. Obok kanclerz Angeli Merkel jest najbardziej znanym politykiem niemieckim wywodzącym się z byłej NRD.

W przeciwieństwie do pani kanclerz ciążą jednak na nim liczne zarzuty, iż był współpracownikiem służb bezpieczeństwa państwa robotników i chłopów, że składał fałszywe zeznania, kłamał i informował Stasi o sprawach swych klientów, gdy był adwokatem w czasach komunistycznych.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019