MSZ rusza z ofensywą przeciwko nieprawdziwym określeniom historycznym pojawiającym się w światowych mediach. Najważniejszym z nich, i zwalczanym przez polską dyplomację razem z „Rzeczpospolitą" już od ośmiu lat, są „polskie obozy koncentracyjne" czy „polskie obozy zagłady".
Resort ma pomysł, by w odniesieniu do kłamstw historycznych używać nowego określenia: „wadliwe kody pamięci". Liczy, że zadomowi się ono w debacie publicznej w Polsce i za granicą, zwłaszcza w Niemczech i krajach anglojęzycznych.
Główna walka toczy się teraz w Internecie, poprzez który rozmnażają się krzywdzące dla Polski określenia. MSZ, zwalczając ich używanie, nie chce do nich bezpośrednio nawiązywać. – Nie chcemy powielać określeń „polskie obozy". Przekaz od polskiej dyplomacji ma brzmieć: to są wadliwe kody pamięci – powiedział „Rz" pomysłodawca, wiceminister MSZ do spraw prawnych i traktatowych Artur Nowak-Far.
Tylko w zeszłym roku dyplomaci interweniowali 120 razy, gdy w mediach pojawiały się „polskie obozy". Niekiedy z oporami, ale redakcje na ogół wyrzucają kłamliwe określenia z internetowych wersji tekstów.
W tym tygodniu polscy dyplomaci stoczyli przy pomocy internautów zwycięską bitwę z autorką tekstu w czołowym francuskim tygodniku „Le Point", która pisała o „polskim obozie" w Płaszowie.