Korespondencja z Brukseli

Umowa koalicyjna między CDU a SPD przewiduje, że nowy rząd będzie działał na rzecz poprawy statusu języka niemieckiego w UE. Ten postulat pojawił się już wcześniej w manifeście wyborczym partii chadeckiej, gdzie podkreślono, że niemiecki jest najpopularniejszym językiem ojczystym w UE. Faktycznie mówi nim 16 proc. obywateli, podczas gdy angielskim i włoskim – po 13 proc., a francuskim – 12 proc. Dlatego też – argumentowała CDU – powinien zyskać status równoważny z angielskim i francuskim.

Niemiecki jest jednym z trzech roboczych języków w instytucjach unijnych. W praktyce jednak powszechnie używany jest angielski i – w coraz mniejszym stopniu – francuski. Ten drugi traci swój status systematycznie, najpierw po rozszerzeniu UE na Skandynawię, a potem po dołączeniu państw naszego regionu, gdzie angielski jest znacznie powszechniej używany niż francuski. Jeszcze tylko przez wzgląd na tradycję wiele dokumentów wewnętrznych jest jednocześnie sporządzanych po francusku, podobnie konferencje prasowe na co dzień są prowadzone po angielsku i francusku. Natomiast wszystko, co ma status formalny, tłumaczone jest na 24 oficjalne języki UE.

Realizacja niemieckiego postulatu dokładałaby kolejną cegiełkę do hegemonii tego państwa w Europie. Niemcy jako najliczniejszy kraj UE mają największą siłę głosu w Radzie UE, najwięcej eurodeputowanych, wreszcie – jako największy płatnik – w praktyce mają najwięcej do powiedzenia w decyzjach finansowych. Niemcy są sekretarzami generalnymi Rady UE i PE, Niemiec jest też szefem gabinetu przewodniczącego Komisji Europejskiej. Niemcy stoją też na czele dwóch głównych instytucji finansowych UE: Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Europejskiego Mechanizmu Stabilności (funduszu ratunkowego strefy euro).