Po świątecznej przerwie Ukraina wraca na plac boju. W ostatnią niedzielę na kijowskim Majdanie Nezałeżnosti zebrało się kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy po raz kolejny wyrazili chęć doprowadzenia do wcześniejszych wyborów i w efekcie – zmiany władz. W tym samym czasie w Charkowie trwało pierwsze spotkanie przedstawicieli Euromajdanów z całego kraju.
Euromajdany przestały być już tylko obozami protestujących, które były rozbijane na placach wielu ukraińskich miast po niepodpisaniu przez Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Teraz są to silne centra społecznego sprzeciwu, dobrze zorganizowane ruchy, które tworzą setki społecznych działaczy. To właśnie oni – mając dosyć bezsilności ukraińskiej opozycji – postanowili przejąć inicjatywę.
Charkowskie spotkanie stanowi poważny problem dla ukraińskiej opozycji. Nie będąc inicjatorem obecnych protestów, od dłuższego czasu starała się ona przejąć nad nimi kontrolę. Aktywiści społeczni i ludzie zbierający się na placach ukraińskich miast nie mają jednak zamiaru na to pozwolić. Ukraińscy opozycjoniści tracą swój autorytet z dnia na dzień.
Głównym celem weekendowej dyskusji czterdziestu pięciu delegacji z całego kraju było osiągnięcie porozumienia w kwestii dalszych działań, a także skoordynowanie swoich inicjatyw. Rozmawiano również o tym, jak zapewnić bezpieczeństwo aktywistom i protestującym oraz o tym, jak prowadzić politykę informacyjną i edukację obywatelską.
- Forum pozwoliło nam stworzyć nową platformę dialogu, policzyliśmy się i zobaczyliśmy, jak wielu konkretnych ludzi bierze udział w protestach w całej Ukrainie. – podkreśla w rozmowie z "Rz" Jehor Soboliew, jeden z organizatorów Forum, który zwraca również uwagę na najbliższe cele protestujących - W pierwszym etapie skupimy się na organizacji samoobrony przed działaniami prokuratury i milicji. Chcemy także przeprowadzić ofensywę informacyjną na wschodzie i południu Ukrainy, bowiem wciąż wielu ludzi stamtąd nie rozumie istoty naszych protestów.