Cameron może nas jeszcze zaskoczyć, ale w obecnej sytuacji, miłość i przywiązanie Brytyjczyków do konsumpcyjnego trybu  życia, zadecyduje. A to przywiązanie jest wprost proporcjonalne do stopnia rosyjskich wpływów finansowych w Wielkiej Brytanii.

Miliarderzy sowieckiego pochodzenia otwierają m.in. listę Sunday Times, najbogatszych ludzi Wielkiej Brytanii. Rosyjskie pieniądze są wszędzie, od brytyjskiej religii nr 1, czyli piłki nożnej, po związki koncernu BP z  Downing Street. "Pieniądze Putina" zaangażowane są w blisko połowę wszystkich inwestycji brytyjskich o charakterze naftowo-gazowych.  Rosja zatem może wywiera nieograniczoną presję na rząd brytyjski w celu prowadzenia przez Londyn przyjaznej polityki wobec Moskwy.

Analitycy uważają, że dziś jest trudno ocenić dokładną skalę penetracji gospodarki brytyjskiej przez rosyjskie pieniądze,  ale Thomson Reuters uważa, że firmy z Rosji i byłych republikach radzieckich w ciągu ostatnich dwóch dekad tylko w samym Londynie zainwestowały 82,6 mld dolarów. W okresie od marca 2008 r. do marca 2013 r., 61,6 proc. spraw w sądach gospodarczych dotyczyło inwestorów zagranicznych. Jakich? Ministerstwo Sprawiedliwości Wielkiej Brytanii odmawia odpowiedzi.  Jeśli spojrzeć na rynek towarów luksusowych, obrotu antykami, finansowanie klubów Premier League , londyńskich szkół prywatnych, osoby pochodzenia rosyjskiego lub powiązane z byłym ZSRR są w większości.

Na to wszystko nakłada się narastający eurosceptycyzm oraz problematyka szkocka. Dziś Cameron martwi się nie tylko o utratę rosyjskiego biznesu, ale także w efekcie unijnych sankcji odstraszenia nabywców z Chin.