Unia Europejska próbuje wybrać szefów kluczowych instytucji na kolejną kadencję. Negocjacje są trudne z kilku powodów. Przede wszystkim Parlament Europejski, który ostatecznie w głosowaniu większościowym akceptuje osobę wskazaną przez RE, naciska, żeby był nim jeden z tzw. kandydatów wiodących. Czyli osób, które stały na czele listy partii politycznej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Logicznym byłoby, żeby - jak pięć lat temu - został nim przedstawiciel partii zwycięskiej, czyli w tym wypadku Manfred Weber, niemiecki chadek. Jednak sytuacja od tamtego czasu się zmieniła, bo Europejska Partia Ludowa - mimo że wygrała - nie ma aż tak mocnej pozycji w PE i do większości potrzebuje nie tylko socjalistów, ale jeszcze przynajmniej liberałów. A te partie zdecydowanie mówią "nie" Weberowi.
Przeczytaj: Szczyt UE: Bez decyzji ws. szefów unijnych instytucji
Na kilkadziesiąt godzin przed kluczowym szczytem w Brukseli, Dunka zdaje się mieć największe szanse na przejęcie schedy po Jean-Claude Junckerze. Polska nie byłaby przeciw - pisała "Rzeczpospolita". Jednym z powodów jest to, że dzięki niej zostaje oddalone ryzyko mianowania na czele Komisji Europejskiej innego spitzenkandidata (Socjalistów) Fransa Timmermansa, który od trzech lat prowadzi otwartą wojnę z Warszawą w sprawie praworządności. Holendra otwarcie wspiera m.in. premier Hiszpanii Pedro Sanchez, ale opór wobec jego kandydatury nie tylko całej Europy Środkowej, ale także m.in. Włoch powoduje, że Vestager ma tu o wiele większe szanse.
Dowiedz się więcej: Vestager faworytką do kierowania Komisją Europejską
- Frans Timmermans nie jest kandydatem kompromisu. Frans Timmermans jest oczywiście kandydatem, który bardzo mocno dzieli Europę i z całą pewnością nie rozumie Europy centralnej - skomentował kandydatur Holendra premier Mateusz Morawiecki, który w niedzielę przybył do Brukseli na kolejny szczyt unijny.