Dyplomatą, który skorzystał z okazji do zdobycia lukratywnej posady jest Christopher Dell nominowany w roku 2009 podczas pierwszej kadencji Baracka Obamy. W czasie pełnienia urzędu w Kosowie tak usilnie lobbował na rzecz amerykańskiego koncernu budowlanego Bechtel, że budziło to ironiczne komentarze innych dyplomatów i krytyczne uwagi ze strony urzędników UE. Dell uważany był za wyjątkowo wpływową osobistość dzięki roli jaką USA odegrały przy powstaniu niezależnego Kosowa.
Największą ambicją Amerykanina, notabene zawodowego dyplomaty z 30-letnim doświadczeniem w Departamencie Stanu okazała się budowa Autostrady Patriotycznej, jak nazwano czteropasmową nowoczesną drogę łączącą północną Albanię z Kosowem. Dell nie ukrywał, że zależy mu na tym, by wykonawcą wartych 820 mln euro prac budowlanych została amerykańska korporacja Bechtel.
Według informacji portalu „Balkan Insight" pomysł był ostro krytykowany przez unijnych polityków, a zwłaszcza przez Pietera Feitha reprezentującego UE w Kosowie w latach 2008-2012. Feith wskazywał, że wykorzystanie drogi będzie słabe, a koszt absurdalnie wysoki (wystarczy porównać go z budżetem Kosowa wynoszącym w 2012 r. zaledwie 1,5 mld euro). Dyplomaci unijni twierdzili, że jeden z najbiedniejszych krajów Europy, w którym bezrobocie wynosi 40 proc. ma ważniejsze potrzeby.
Ostatecznie ambasador Dell postawił jednak na swoim i w zeszłym roku zbudowana przez Bechtel autostrada została oddana do użytku. Okazało się przy tym, że jej koszt dwukrotnie przekroczył planowany budżet, a media twierdzą, że sporą część tych pieniędzy pochłonęła korupcja po obu stronach granicy. Zarzutami już zajął się Eulex, unijna agenda prawna. Jednym z polityków podejrzewanym o wyciąganie nielegalnych korzyści z inwestycji był Fatmir Limaj, były kosowski minister transportu, który miał szczególnie dobre relacje z amerykańskim ambasadorem.
Powody do krytyki swojego zaangażowania dał w końcu sam Christopher Dell. Po zakończeniu misji w Kosowie pracował jeszcze krótko w Niemczech po czym wystąpił ze służby dyplomatycznej. Jak się okazało nie bez powodów - firma Bechtel mianowała go wkrótce swoim reprezentantem w Mozambiku na wyjątkowo dobrych warunkach. Rzeczniczka koncernu uznała, że w działalności Della nie niczego nagannego, bowiem „ambasadorzy zobowiązani są do działania w interesie amerykańskiej gospodarki". a zatrudnienie go jest wyłącznie konsekwencją jego dobrej znajomości Afryki.