Reklama
Rozwiń

30 lat po Srebrenicy. Żałoba zmienia się w politykę pamięci

Ceremonie upamiętniające ludobójstwo w Srebrenicy z 1995 r. przebiegły uroczyście i bez incydentów. Po 30 latach żałoby, łez i ekshumacji zbrodnia Serbów na muzułmanach w Bośni i Hercegowinie coraz bardziej staje się wydarzeniem spajającym Boszniaków, determinującym ich tożsamość.

Publikacja: 14.07.2025 04:57

Potočari. Cmentarz ofiar ludobójstwa w Srebrenicy z 1995 r. Są tu szczątki ponad 6,5 tys. muzułmanów

Potočari. Cmentarz ofiar ludobójstwa w Srebrenicy z 1995 r. Są tu szczątki ponad 6,5 tys. muzułmanów

Foto: Marcin Kube

Korespondencja z Srebrenicy i Sarajewa

W stolicy nie sposób przeoczyć, że dzieje się coś ważnego. Wystawy, pokazy filmowe, kawalkada motocyklistów z historycznymi i współczesnymi flagami przez środek miasta, plakaty i wszechobecny biało-zielony kwiat – symbol używany tak, jak w Polsce żółty żonkil albo biało-czerwony kotylion.

Jednak najważniejszym momentem w tych dniach w stolicy był przejazd trumien przez miasto 9 lipca. Ciężarówka z kontenerem w barwach narodowych wiezie na zachód kraju szczątki siedmiu osób, gdzie następnie zostaną uroczyście pogrzebane.

Rajd motocyklistów jedzie przez Sarajewo na drodze do Srebrenicy

Rajd motocyklistów jedzie przez Sarajewo na drodze do Srebrenicy

Foto: Marcin Kube

Świat mówi o ludobójstwie. Serbowie negują

Szczątki podążające w kondukcie to niekiedy ledwie parę kości, które udało się zidentyfikować za pomocą badań DNA. Należały do ofiar masowych egzekucji dokonywanych od lipca 1995 r. przez żołnierzy Republiki Serbskiej na muzułmańskich Bośniakach (dziś nazywanych Boszniakami) w zachodniej Bośni. Srebrenica to dziś jedyne oficjalnie uznane przez międzynarodową społeczność ludobójstwo w Europie od czasu Holokaustu.

Reklama
Reklama

To rozpoznanie budzi jednak sprzeciw Serbów, zwłaszcza tych mieszkających w samej Bośni i Hercegowinie, w jej autonomicznej części – Republice Serbskiej (RS) ze stolicą w Banja Luce. Prezydent RS Milorad Dodik, politycznie zorientowany na Belgrad i Moskwę, od lat neguje orzeczenie Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii w Hadze i rezolucje ONZ-u w tej sprawie.

Podczas wojny w 1995 r. bośniaccy Serbowie ze wsparciem Belgradu próbowali wypchnąć wojska i ludność cywilną z terenów, gdzie mieszkali ich pobratymcy, po to, by odłączyć się od Bośni i Hercegowiny, powstałej wskutek rozpadu Jugosławii, i zrealizować marzenia nacjonalistów o Wielkiej Serbii.

Czytaj więcej

Reportaż z Bośni: Trzygłowy smok w skłóconym małżeństwie

Oddziały RS, korzystając z górzystego terenu, zamykały w kotłach całe miejscowości oraz gminy, ostrzeliwując i odcinając od dostaw żywności, m.in. właśnie Srebrenicę. Żeby nie dopuścić do czystek etnicznych na muzułmanach, ONZ utworzyła sześć stref bezpieczeństwa, wysyłając tam oddziały Sił Ochronnych. Kiedy jednak na początku lipca 1995 r. gen. Ratko Mladić, odsiadujący dziś dożywocie, wszedł z oddziałami RS do Srebrenicy, holenderscy żołnierze w niebieskich hełmach okazali się bezsilni. W efekcie zabito ponad 8 tys. chłopców i mężczyzn.

Ekshumacje ofiar Srebrenicy. Siedem trumien

Prowadzone od trzech dekad ekshumacje pozwoliły zidentyfikować niemal 7 tys. ofiar. Wciąż jednak wiele z nich spoczywa w lasach i na polach, tym bardziej, że zwłoki niekiedy odkopywano i przenoszono w inne miejsca, by zatrzeć ślady. Ale z roku na rok identyfikacji jest coraz mniej. Jeszcze w 2000 r. było ich 775, a dziś już tylko 7. Wciąż jednak trwają starania, by żadna rodzina nie pozostała w niewiedzy, gdzie leżą jej bliscy.

Reklama
Reklama

9 lipca władze kantonu Sarajewo oraz Federacji BiH oficjalnie oddały cześć jadącym przez miasto trumnom. Jak co roku pracujący w centrum miasta sarajewianie wychodzili na ulice, niektórzy bardzo wzruszeni.

Jak zachowują się Serbowie mieszkający w stolicy, kiedy trumny ekshumowanych ofiar ludobójstwa jadą przez Sarajewo? – pytam znajomą muzułmankę, z zawodu lekarkę. – Najczęściej biorą w tym czasie urlopy, unikając niewygodnej sytuacji – odpowiada trzydziestoparolatka.

Potwierdza to mieszkający w serbskiej części miasta pół-Chorwat, pół-Serb, który od lat pracuje w stolicy. – W lipcu wszystko w Sarajewie obraca się wokół Srebrenicy. Po rocznicy jednak zostaną tu sami turyści, miasto opustoszeje, bo wielu mieszkańców wyjedzie do pracy sezonowej, m.in. nad Adriatyk – przekonuje mnie.

Trumny pojechały w kondukcie do Potočari, wsi oddalonej od stolicy o trzy godziny drogi, sąsiadującej ze Srebrenicą. Mieści się tam cmentarz i centrum pamięci zorganizowane w dawnych halach fabrycznych, gdzie stacjonowali żołnierze ONZ i gdzie bezskutecznie próbowali się schronić Boszniacy w 1995 r.

Czytaj więcej

Bośniacka reżyserka: W naszych głowach wciąż wojna

Marš Mira. Marsz Pokoju jako element soft power

Potočari jest także celem, do którego zmierza Marsz Pokoju (z bośn. Marš Mira). Organizowany od 2005 r. marsz przypomina jakby połączenie pielgrzymki z Marszem Żywych, tym z dawnego obozu Auschwitz-Birkenau. Marš mira wyrusza co roku 8 lipca z wioski Nezuk koło Tuzli i przez trzy dni idzie 100 km do Potočari górskimi szlakami, odtwarzając trasę, którą zdesperowani mieszkańcy Srebrenicy próbowali uciec przed żołnierzami Mladicia.

Reklama
Reklama

W tym roku marsz zgromadził ok. 6 tys. uczestników. To już nie tylko wydarzenie skierowane do Boszniaków, a raczej element budujący tzw. soft power Bośni, przyciągający uwagę międzynarodowej opinii publicznej. Uczestniczy w nim wielu Boszniaków z diaspory, ale przyjeżdżają też Turcy, Arabowie z Bliskiego Wschodu, a z bliższych Polsce języków słychać niemiecki i włoski. Ci ostatni to w sporej mierze pracownicy NGO-sów, organizacji humanitarnych, dziennikarze i twórcy. Jak choćby 40-letni Włoch, który opowiadał, że realizuje długofalowy projekt fotoreporterski z miejsc naznaczonych zbrodnią i traumą.

Flagi bośniackie przeplatały się na marszu z palestyńskimi, mnóstwo ludzi maszerowało z koszulkami „Stop ludobójstwu w Gazie”. Znalazła się też błękitna flaga z półksiężycem – znak muzułmańskich Ujgurów gnębionych przez Chińczyków. Zresztą wsparcie dla Palestyńczyków i potępienie polityki Izraela widoczne są w Bośni na każdym kroku. Wspólnota religijna jest w tym przypadku silniejsza niż polityczne kalkulacje i dobre stosunki z USA. Mimo iż Sarajewo szczyci się, że jest miastem wieloreligijnym, nikt za bardzo nie krytykował decyzji o odwołaniu międzynarodowej konferencji rabinów planowanej na czerwiec. Duchowni mieli jakoby wyrazić poparcie dla polityki państwa Izrael. „Nie możemy pozwolić, by w Sarajewie ktoś usprawiedliwiał ludobójstwo” – napisał w sieci Adnan Delić, minister polityki społecznej.

Pielgrzymi rekonstruują trasę, którą zdesperowani mieszkańcy Sarajewa przeszli, uciekając przed wojs

Marš Mira, czyli Marsz Pokoju jest organizowany już od 20 lat

Pielgrzymi rekonstruują trasę, którą zdesperowani mieszkańcy Sarajewa przeszli, uciekając przed wojskami Ratko Mladicia

Foto: Marcin Kube

30. rocznica ludobójstwa pod okiem służb

Marsz i obchody ludobójstwa rozgrywają się na terenie Republiki Serbskiej, stąd silna obecność federalnych służb i wojska, które wspierają organizatorów w logistyce i rozstawiają na miejscach noclegów namioty, a także cysterny z wodą.

Reklama
Reklama

Kilka dni wcześniej do sąsiadującego z Potočari Bratunaca swoim zwyczajem przyjechał też Milorad Dodik. Prezydent Republiki Serbskiej od dłuższego czasu przekracza kolejne granice prowokacji, do tego stopnia, że prokuratura Bośni i Hercegowiny wydała nakaz jego aresztowania. Służby federalne jednak miesiącami nie potrafiły go doprowadzić na przesłuchanie. Sporo to mówi o sprawczości władz centralnych. W ostatnich dniach nastąpiła jednak deeskalacja. Sąd nie przychylił się do decyzji o areszcie Dodika, a ten stawił się na przesłuchanie w towarzystwie adwokata. Sprawa dotyczy łamania porządku konstytucyjnego BiH, a przede wszystkim politycznych deklaracji i ustawodawstwa urabiającego de facto grunt do secesji RS.

Czytaj więcej

Reportaż z Bośni: Ile jest prawd w Banja Luce

5 lipca w Bratunacu Dodik przypominał o zabitych w tym regionie Serbach. Chwalił ambasadora Rosji, a także zanegował, po raz kolejny, że w Srebrenicy doszło do ludobójstwa. Choć nie zaprzecz, że to była straszna zbrodnia. „Pozwólmy im przeżywać ich żałobę 11 lipca” – powiedział. I faktycznie, obyło się bez żadnych incydentów ze strony serbskiej. W przeszłości się takie zdarzały (np. tablice sławiące zbrodniarzy serbskich). Teraz to m.in. policjanci z RS oprócz żołnierzy odpowiadali za ruch drogowy i porządek na uroczystościach w Potočari 11 lipca.

To ważne tym bardziej, że ten dzień ma dla muzułmanów w Bośni charakter niezwykle podniosły. Ludzie zjeżdżają tam z całego kraju i podobnie jak w przypadku Marszu Pokoju organizowane są bezpłatne przejazdy autokarów.

Srebrenica i Potočari. Uroczystości nie tylko dla rodzin

W Sarajewie o 5 rano podstawiono dwa autokary, jak się okazało – o dwa za mało. Policjanci w cywilu szybko ten problem rozwiązali i po chwili grupa ruszyła, by zdążyć na miejsce na godzinę 9. Wszyscy rozgadani i pozdrawiający się, jakby co roku spotykali się w tym samym gronie. Starsze kobiety i mężczyźni, młodzież, a czasem całe rodziny. Jedni uśmiechnięci, drudzy zamyśleni, ale wszyscy trochę niepewni.

Reklama
Reklama

Srebrenica to dziś miasto niemal opustoszałe. Został w niej już tylko jeden czynny bank, zamykają się sklepy. Przed wojną w gminie mieszkało ponad 36 tys. ludzi, w tym 27,5 tys. muzułmanów. Dzisiaj jest tu może z 10 tys. ludzi i miasto wciąż się wyludnia, a Serbowie stanowią przytłaczającą większość. Boszniaków witają niegościnne spojrzenia Serbów, a w najlepszym wypadku są ignorowani.

Potočari, cmentarz ofiar ludobójstwa w Srebrenicy

Foto: Marcin Kube

Tylko część ludzi, która tego dnia odwiedza Potočari, to rodziny ofiar. – Jestem tu już po raz czwarty, mimo że moja rodzina stąd nie pochodzi. Prawie każdy, kto tu przyjeżdża, zna kogoś, kto stracił w Srebrenicy bliskich. To jest dla nas ważne – mówi mi 37-letni nauczyciel z Sarajewa, który urodził się w Kosowie, a jego rodzice są z Czarnogóry.

Czytaj więcej

Jugosławia. Piękny eksperyment albo więzienie narodów

Kobiety na modlitwie obok mężczyzn. Rzadkość w islamie 

Do południa malowniczą górską dolinę wypełni tłum ludzi, tak że trudno się przemieszczać. Media nagrywają materiały dziennikarskie, oficjele, dyplomaci i generałowie czekają w centrum mauzoleum pod namiotem, fotografowie robią zdjęcia, a wolontariusze rozdają wodę i pamiątkowe czapki, które chronią przed słońcem.

Reklama
Reklama

Wydarzenie ma ściśle religijny charakter, na dodatek 11 lipca wypadł w piątek – dzień świąteczny w islamie. Aczkolwiek jest taki tłum, że kobiety modlą się na cmentarzu ramię w ramię z mężczyznami, a nie osobno, jak w meczecie. Wszyscy są ubrani odświętnie, mężczyźni w białych koszulach lub markowych t-shirtach, kobiety w długich szatach i chustach. Policjanci z RS pilnują, by droga była przejezdna, a żołnierze rozglądają się, czy nie dzieje się nic niepokojącego. Tylko raz widzę, by interweniowali, kiedy oprócz flagi palestyńskiej dwóch chłopaków potrząsało też flagą dżihadu. Mundurowi wyprowadzają ich dyskretnie z terenu cmentarza. – To głupota, ktoś tego chłopaka zmanipulował. Po co mamy się znów tłumaczyć, że Bośnia nie jest żadną wylęgarnią terrorystów – komentuje tę sytuację w drodze powrotnej mój towarzysz ze stolicy.

Ceremonie pogrzebowe w Potočari dobiegają końca. Trumny zostaną teraz złożone w grobach

Foto: Marcin Kube

W czasie przemów nie akcentowano sprawy Palestyny, wiele natomiast mówiono o niedostatecznym ściganiu zbrodniarzy wojennych, o negowaniu ludobójstwa i braku poczucia bezpieczeństwa rodzin ofiar i muzułmanów, którzy wciąż w okolicy Srebrenicy mieszkają.

Po kilku godzinach jest po wszystkim. Trumny z ciałami pogrzebano, politycy i przedstawiciele rodzin ofiar przemówili, popłynęło trochę łez i wypalono tysiące papierosów. Kiedy wyjeżdżają kolumny autokarów z miejscowości, służby porządkowe intensywnie sprzątają. Za moment znów zostaną tu głównie Serbowie z muzułmańskimi grobami. To one stają się fundamentem dzisiejszej tożsamości boszniackiej.

Korespondencja z Srebrenicy i Sarajewa

W stolicy nie sposób przeoczyć, że dzieje się coś ważnego. Wystawy, pokazy filmowe, kawalkada motocyklistów z historycznymi i współczesnymi flagami przez środek miasta, plakaty i wszechobecny biało-zielony kwiat – symbol używany tak, jak w Polsce żółty żonkil albo biało-czerwony kotylion.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Zabójstwo pułkownika Iwana Woronycza w Kijowie. SBU: zabójcy zostali „zlikwidowani”
Konflikty zbrojne
USA naciskają na sojuszników w sprawie Tajwanu. Odpowiedź Australii może nie zadowolić Pentagonu
Konflikty zbrojne
Prezydent Turcji chwali rozpoczęcie procesu rozbrojenia kurdyjskich separatystów
Konflikty zbrojne
Architekt ukraińskiej operacji w obwodzie kurskim zastrzelony w Kijowie. Kreml się cieszy
Konflikty zbrojne
Stany Zjednoczone naciskają na Japonię i Australię. Chodzi o Tajwan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama