„Hände hoch" – taki rozkaz w tym właśnie języku może usłyszeć wkrótce obywatel polski w regionie nadgranicznym z Niemcami. I to po polskiej stronie granicy. Tak przynajmniej wynika z doniesień niemieckich mediów informujących o postanowieniach polsko-niemieckiej umowy policyjnej, która zostanie podpisana w najbliższych dniach.
Jednak, jak tłumaczy polskie MSW, zgodnie z porozumieniem policjanci na terytorium drugiej strony będą uprawnieni do posiadania broni, ale mogą jej użyć jedynie w obronie własnej i innych osób. Generalnie umowa ma ułatwić współpracę policji naszych krajów, gdyż na granicy dzieje się źle. Prawdziwą plagą stają się kradzieże.
Ginie wszystko
Po stronie niemieckiej ginie wszystko, co ma jakąkolwiek wartość: sprzęt z ogródków działkowych, rowery na ulicach miast, samochody, maszyny rolnicze i wiele innych rzeczy. – W ostatnich trzech miesiącach ukradziono mi trzy rowery. Ostatni, o wartości 500 euro, był zabezpieczony mocną kłódką. Wszystko na nic – mówi „Rz" Dietrich Schröder, dziennikarz wychodzącej we Frankfurcie nad Odrą gazety „Märkische Oderzeitung". Dziennik pisze regularnie o pladze kradzieży, odzwierciedlając nastroje mieszkańców regionów nadgranicznych, którzy mają już tego dość. Narzekają na redukcje etatów w policji, na zniesienie kontroli granicznych w 2007 roku i na złodziei z polskim rodowodem.
W graniczącej z Polską Brandenburgii w 2011 roku prawie jedna trzecia przestępców pochodziła spoza tego landu. W tej grupie prawie połowa (44,7 proc.) to Polacy (w 2011 r. – 54,5 proc.). Oczywiście statystyki obejmują jedynie przestępstwa wyjaśnione. A w przypadku maszyn rolniczych współczynnik ten wynosi zaledwie 11,4 proc. Zresztą nie zapomniano jeszcze o przypadku sprzed kilku lat, kiedy to policja zatrzymała na autostradzie Polaka, który prowadził w kierunku naszego kraju ukradzionego w Dreźnie volkswagena należącego do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych.
Jak wynika z najnowszych statystyk, w 24 gminach nadgranicznych zanotowano w ubiegłym roku 22 tys. kradzieży. Oznacza to 9,5-proc. wzrost w stosunku do roku poprzedniego. W przygranicznym regionie Brandenburgii skradziono w 2007 roku 178 samochodów i 63 maszyny rolnicze. W roku ubiegłym było to już odpowiednio 651 i 149 sztuk. W gminach przygranicznych przestępczość jest 20–30 proc. wyższa niż w landach, do których należą. To o czymś świadczy.