Kolorowa przyszłość Brytanii

W ciągu jednego pokolenia społeczeństwo Wielkiej Brytanii zmieni się nie do poznania. Co trzeci mieszkaniec będzie pochodził z Indii, Pakistanu i Afryki.

Aktualizacja: 01.06.2014 09:01 Publikacja: 31.05.2014 10:00

Kolorowa przyszłość Brytanii

Foto: AFP

Masowa imigracja już wywołuje panikę na Wyspach. Spektakularne zwycięstwo w wyborach europejskich Partii Niepodległościowej Zjednoczonego Królestwa (UKIP) może okazać się zapowiedzią wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii po referendum w 2017 r. Coraz więcej obywateli uważa, że priorytetem musi być odzyskanie kontroli nad granicami kraju i powstrzymanie osiedlania się cudzoziemców.

Sukces eurosceptyków Nigela Farage'a jest przede wszystkim spowodowany napływem w minionej dekadzie około miliona imigrantów z Polski i innych nowych krajów Unii. Jednak opublikowany w tym miesiącu raport powiązanego z torysami londyńskiego instytutu Exchange Policy pokazuje, że Wielka Brytania stoi przed niepomiernie większym wyzwaniem.

Już za jedno pokolenie, czyli około 35 lat, kolorowi będą stanowili 1/3 mieszkańców kraju. Chodzi o tzw. społeczności BME (Black and Minority Ethnic), czyli imigrantów z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, Czarnej Afryki, Karaibów i innych byłych krajów kolonialnych brytyjskiego imperium. Dziś z tych państw wywodzi się co szósty mieszkaniec Wysp.

Uszczelnianie granic

Premier David Cameron robi, co może, aby do takiego scenariusza nie doszło. Od przejęcia trzy lata temu przez konserwatystów władzy uszczelniono wszystkie legalne ścieżki, którymi przyjezdni spoza Europy mogą dostać się do Zjednoczonego Królestwa. Rząd wprowadził wyrywkowe egzaminy, aby wyłapać fikcyjnych studentów, których dużo przyjeżdżało z Indii. Bardzo zawężona została także możliwość sprowadzenia przez brytyjskich przedsiębiorców wyspecjalizowanych pracowników z państw zamorskich: w ubiegłym roku niski (nieco ponad 20 tys. osób) limit został wykorzystany tylko w połowie. O wiele trudniej jest także uzyskać prawo do stałego pobytu w ramach łączenia rodzin.

Dzięki temu w 2013 r. liczba kolorowych, którzy osiedlili się w Zjednoczonym Królestwie, spadła poniżej 100 tys., podczas gdy w tym samym czasie zamieszkało na stałe w Wielkiej Brytanii ok. 130 tys. przyjezdnych z krajów Unii, przede wszystkim z Hiszpanii, Grecji, Portugalii, ale także Polski.

Eksperci Policy Exchange uważają jednak, że działania Camerona będą miały ograniczony efekt. Nawet gdyby kolejne rządy przez najbliższe trzy dekady z równą konsekwencją walczyły z napływem Hindusów, Pakistańczyków czy Nigeryjczyków, społeczność BME będzie nadal szybko rosła dzięki o wiele wyższemu przyrostowi naturalnemu niż u rodzimych Brytyjczyków. Już teraz co czwarte dziecko w wieku do pięciu lat wychowywane na Wyspach ma ciemną lub śniadą skórę.

– Społeczność BME liczy już 8 mln osób. To w przeważającej części ludzie młodzi, których kultura promuje wielodzietne rodziny. Dlatego ta wspólnota będzie się szybko rozrastać – mówi „Rz" Jonathan Portes, dyrektor Narodowego Instytutu Badań Gospodarczych i Społecznych (NIESR) w Londynie.

Biali w mniejszości

Szeregi kolorowych Brytyjczyków będzie także powiększać nielegalna imigracja. Jonathan Portes już teraz ocenia ją na ok. 800 tys. osób. To przede wszystkim ci, którzy przyjeżdżają z wizą turystyczną i po jej wygaśnięciu pozostają w jednym z wielkich brytyjskich miast.

Co to oznacza w praktyce, można zobaczyć na Brick Lane, centralnej arterii Banglatown we wschodniej części Londynu. To tu mieszka ogromna część liczącej 300 tys. osób banglijskiej społeczności stolicy, największej na świecie poza samym Bangladeszem. Ten rejon miasta znany jest z barów z doskonałymi daniami z curry, w których nie serwuje się jednak alkoholu, bo wyznawcy islamu nie mają prawa go spożywać. Biali są w zdecydowanej mniejszości, z oficjalnych statystyk wynika, że nie stanowią więcej niż 1/3 mieszkańców. Ale głównym wyróżnikiem Banglatown nie są zakryte twarze kobiet i mężczyźni w galabijach, ale zdecydowanie niższy poziom życia niż w innych częściach Londynu, wręcz bieda.

Biednie, w dużych miastach

Londyński Instytut Stosunków Rasowych podaje, że aż 3/4 dzieci z rodzin pakistańskich i hinduskich i połowa z rodzin pochodzących z Czarnej Afryki żyje w ubóstwie. W 1/4 gospodarstw domowych kolorowych imigrantów nie pracuje nikt, a 40 proc. tych, którzy znaleźli zajęcie, otrzymuje mniej, niż wynosi oficjalna pensja minimalna. O ile wartość całego majątku białej rodziny brytyjskiej przekracza średnio 221 tys. funtów, o tyle w przypadku rodzin pochodzących z Bangladeszu jest ona dziesięciokrotnie mniejsza (21 tys. GBP), a z Afryki Subsaharyjskiej kilkanaście razy mniejsza (15 tys. funtów).

– Problemy z integracją kolorowych mniejszości są szczególnie widoczne, bo imigranci koncentrują się niemal wyłącznie w dużych miastach – wskazuje Philip Whyte, ekspert Center for European Reform w Londynie.

Co czwarty kolorowy mieszkaniec Wielkiej Brytanii mieszka w Londynie, co piąty w Birmingham, co szósty w Manchesterze. Największe problemy przeżywają jednak imigranckie dzielnice w ośrodkach na północy Anglii, takie jak półmilionowe Bradford. Tu można wręcz mówić o gettach.

Kolorowe społeczności pojawiły się w Wielkiej Brytanii w ostatnich dekadach istnienia imperium, a także w okresie szybkiego rozwoju kraju na przełomie XX i XXI wieku. Władze w Londynie starały się w miarę równomiernie podzielić strumienie imigracji między różne kraje. To się udało: oficjalnie Hindusów mieszka w Wielkiej Brytanii około 2 milionów, podobnie jak Pakistańczyków i przybyszy z Czarnej Afryki. Dwa razy mniejsza jest społeczność bengalijska i karaibska.

Ale to, co kiedyś miało zapewnić kontrolę nad obcymi społecznościami, w warunkach kryzysu jest zupełnie niewystarczające. Aż 75 proc. Brytyjczyków ankietowanych przez organizację YouGov uważa, że „emigracja w kraju jest zdecydowanie za wysoka". W tej sprawie zgadzają się też torysi, laburzyści i oczywiście UKIP, choć różnią się co do metod, jakich powstrzymać napływ cudzoziemców.

– Na rok przed wyborami parlamentarnymi werdykt jest jasny. David Cameron złamał uroczystą obietnicę złożoną narodowi brytyjskiemu w żywotnej dla niego sprawie – mówił w ubiegłym tygodniu Nigel Farage. Taka była jego reakcja na podaną przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wiadomość, że w 2013 r. do Zjednoczonego Królestwa przybyło na stałe o 213 tys. więcej osób, niż z niego wyjechało. To zdecydowanie więcej niż 100-tysięczny limit, jaki Cameron obiecał, przejmując władzę.

Gęściej nawet ?niż w Holandii

Brytyjczycy obawiają się bowiem nie tylko zbyt dużej liczby cudzoziemców, ale nadmiernej ludności w ogóle. W samej Anglii, kraju niemal trzykrotnie mniejszym od Polski, mieszka już 53 mln osób. To 407 osób na km kw., więcej niż w wydzierającej morzu niemal każdą piędź ziemi Holandii. Objawów duszenia się kraju jest coraz więcej, od rekordowych cen nieruchomości (45 tys. zł za mkw. średnio w Londynie) po niemal całkowicie wytrzebione lasy (stanowią ledwie 10 proc. powierzchni Zjednoczonego Królestwa, proporcjonalnie trzykrotnie mniej niż w Polsce).

Z 64 mln mieszkańców Wielka Brytania ustępuje w Unii pod względem zaludnienia już tylko Niemcom i Francji. Jest też tym krajem zjednoczonej Europy, którego liczba obywateli rośnie najszybciej. Narodowy Instytut Statystyczny przewiduje, że już wkrótce liczba Brytyjczyków pokona uważany kiedyś za ekstremalny próg 70 mln. Za 100 lat mieszkańców Wysp ma być... 132 miliony.

– Nie możemy już zwiększać długu państwa. Skąd więc weźmiemy pieniądze na szkoły, szpitale, domy dla tych wszystkich ludzi – alarmuje Frank Field, były laburzystowski minister ds. socjalnych.

Gdy dziesięć lat temu jego partia była u władzy, z entuzjazmem szeroko otwierała rynek pracy dla Polaków i mieszkańców innych nowych krajów Unii. Od tego czasu radykalnie zmieniła zdanie.

Masowa imigracja już wywołuje panikę na Wyspach. Spektakularne zwycięstwo w wyborach europejskich Partii Niepodległościowej Zjednoczonego Królestwa (UKIP) może okazać się zapowiedzią wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii po referendum w 2017 r. Coraz więcej obywateli uważa, że priorytetem musi być odzyskanie kontroli nad granicami kraju i powstrzymanie osiedlania się cudzoziemców.

Sukces eurosceptyków Nigela Farage'a jest przede wszystkim spowodowany napływem w minionej dekadzie około miliona imigrantów z Polski i innych nowych krajów Unii. Jednak opublikowany w tym miesiącu raport powiązanego z torysami londyńskiego instytutu Exchange Policy pokazuje, że Wielka Brytania stoi przed niepomiernie większym wyzwaniem.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017