Toyota hilux to to najskuteczniejsza broń terrorystów

To nie kałasznikow jest najskuteczniejszą bronią różnej maści bojowników i terrorystów w Azji i Afryce.

Publikacja: 06.09.2014 16:00

Najbardziej przydatna jest toyota hilux. To współczesny rydwan bojowy rewolucjonistów czy rebeliantów. Pomyślany jako samochód terenowy służący do jazdy po bezdrożach z napędem na cztery koła, nieco toporny, prosty i niezawodny stał się sprzętem nie do zastąpienia w dziesiątkach konfliktów zbrojnych ostatnich dziesięcioleci.

Zastąpił jeepy, nissany, półciężarówki czy inne tego rodzaju pojazdy, nie mówiąc o rosyjskich UAZ. Jest tani. Jeden czołg to tyle co ponad 200 hiluxów. Części zamienne są ogólnie dostępne, nie zużywa hektolitrów benzyny, może być użyty wszędzie, gdzie są stacje benzynowe, to znaczy na każdym kontynencie i w niemal każdych warunkach.

Na frontach bojowych Azji czy Afryki jest nie do zastąpienia. Niestraszne są mu zarówno ogromne pustynie Iraku czy Syrii, jak i górzyste tereny Afganistanu.

Czegóż chcieć więcej? Tym bardziej że przestrzeń bagażowa za kabiną jest wymarzonym miejscem do montażu na trójnogu karabinu maszynowego, niewielkiego działka czy wyrzutni rakietowej. Wokół stłoczyć można nawet kilkunastu zaprawionych w bojach bojowników. I – co najbardziej zdumiewające – rozpędzony do 100 km na godzinę hilux może bez przeszkód przedrzeć się przez przeciwpancerne pola minowe, nie detonując żadnego z ładunków.

Nic dziwnego, że na ilości posiadanych hiluxów budują prestiż watażkowie wojenni od Afganistanu po Mali.

Liczy się szybkość

– Toyoty spisują się doskonale w taktyce hit and run, czyli atak i natychmiastowe wycofanie się – tłumaczy „Rz" francuski generał Jean-Vincent Brisset mający doświadczenia z konfliktów w Afryce. Przypomina, że od niepamiętnych czasów na wielkich przestrzeniach Azji w konfliktach wojennych liczyła się przede wszystkim szybkość. Tylko tam na półpustynnych obszarach pikapy Toyoty pokazują, na co je stać. Na Ukrainie są do niczego, bo konflikt toczy się na innym terenie i mniejszym obszarze.

Możliwość błyskawicznego przemieszczenia się jest kluczem do sukcesu. Rekompensuje zarówno niedostatki dowodzenia i taktyki, jak i brak informacji wywiadowczych. A na pełnym baku przy oszczędnej jeździe hilux jest w stanie przetransportować kilkunastu bojowników na odległość nawet do tysiąca kilometrów. Zorganizowana armia ma mało środków do walki z takimi przeciwnikami.

– Można z nimi skutecznie walczyć jedynie za pomocą helikopterów, co czynią francuskie oddziały w Mali – udowadnia gen. Brisset. Bo nie likwidacja takiego przeciwnika jest problemem, lecz jego wykrycie. Przekonali się o tym ostatnio Amerykanie w Iraku, walcząc z dżihadystami w hiluxach za pomocą lotnictwa.

Przeciw czołgom i wozom pancernym

Wojna toyot – tak nazwał kiedyś tygodnik „Time" wojnę Czadu z Libią o pas przygranicznego terytorium. Armia Kaddafiego wkroczyła do północnego Czadu w 1983 roku na radzieckich czołgach z nowoczesną artylerią i wspomagana przez lotnictwo, wspierając przewrót wojskowy przeciwko prezydentowi Hisenowi Habre. Ten jednak miał potężnego sojusznika w postaci Francji.

Paryż, zdając sobie doskonale sprawę, że nie ma szans na modernizację i wyszkolenie armii Czadu, doradził władzom tego kraju użycie toyot. Były to wtedy land cruisery. 400 takich samochodów trafiło dzięki Francji do Czadu. Zostały wyposażone w francusko-niemieckie rakiety przeciwczołgowe typu Milan przeznaczone do zwalczania radzieckich czołgów w wypadku konfliktu w Europie. Toyoty przechyliły szybko szalę zwycięstwa na korzyść Czadu.

Wycofujący się Libijczycy pozostawili na pustyni zgliszcza swych ciężkich maszyn bojowych. Czadyjczycy na swych toyotach wtargnęli nawet 100 kilometrów w głąb Libii. Wartość zniszczonego sprzętu libijskiego oceniono na 1,5 mld dol. Straty w ludziach wyniosły 7,5:1 na korzyść Czadu.

Do historii wojskowości przejdzie bitwa o Fadę, gdzie czadyjskie oddziały na toyotach rozbiły pancerną brygadę libijską, niszcząc prawie 100 czołgów i 30 wozów opancerzonych. Straty własne to zaledwie 18 osób i kilka land cruiserów.

Przeciwnik stracił 784 osoby. To tam hiluxy pokonywały bez problemu pola minowe.

Od tego czasu nikogo nie trzeba było przekonywać do zalet bojowych pikapów. Udokumentowano je kilka lat temu w znanym programie motoryzacyjnym „Top Gear". Mająca na liczniku ponad 250 tys. kilometrów i kupiona za nieco ponad 1000 funtów toyota hilux została poddana licznym próbom. Było wśród nich zderzenie z murem, kilkugodzinne zanurzenie w morzu, podpalenie oraz upadek z dachu betonowego budynku zburzonego w kontrolowany sposób za pomocą materiałów wybuchowych.

Gdy spod zgliszcz wydobyto pokiereszowany nie do poznania pojazd, wystarczyła reperacja z użyciem młota, aby samochód nabrał jako takich kształtów. Po czym na oczach widzów został bez trudu uruchomiony. I jechał o własnych siłach.

Chińska konkurencja

Doniesienia o zaletach bojowych swych samochodów władze koncernu Toyota Motor Corporation przyjmowały jako antyreklamę. W końcu Japonia jako państwo pacyfistyczne nie posiadała oficjalnie armii i obowiązywał ją zakaz eksportu broni za granicę.

Po terrorystycznym ataku Al-Kaidy na World Trade Center w Nowym Jorku, kiedy w telewizjach pojawiły się obrazy talibów rozjeżdżających się po Afganistanie na swych land cruiserach i hiluxach, Toyota wydała oświadczenie, zapewniając, że w ciągu pięciu lat sprzedała oficjalnie w Afganistanie zaledwie jeden taki samochód. – Reszta pochodzi z niewiadomych źródeł – napisano wtedy.

Podobne w treści zapewnienia otrzymała teraz „Rz". – Toyota prowadzi rygorystyczną politykę niesprzedawania pojazdów klientom, którzy mają zamiar dostosować je do celów wojskowych – zapewnia Jean-Yves Jault z Toyota Motor Europe. Nie ma też pojęcia, w jaki sposób trafiają toyoty do bojowników i terrorystów.

A jest to tajemnicą poliszynela. Całe partie samochodów kupowali pośrednicy w Dubaju czy Kuwejcie, następnie trafiały one do Pakistanu, a stamtąd do talibów. Teraz dzieje się tak w przypadku fundamentalistycznej organizacji Państwo Islamskie podbijającej spore tereny w Syrii i Iraku. Zresztą nie tak dawno Amerykanie wysłali do walczących w Syrii przeciwników prezydenta Baszara al-Asada 43 hiluxy. Używa ich także armia dyktatora.

Niedawno brytyjskie siły specjalne SAS zakupiły 60 hiluxów, uznając ich wyższość nad używanymi przez dziesiątki lat land roverami. Jest to w tym przypadku wyższość swoistego rodzaju. O ile nowy hilux kosztuje 20 tys. funtów, o tyle brytyjski konkurent cztery razy więcej.

Amerykańska armia w Afganistanie poszła w ślady talibów i sama zaopatrzyła się w hiluxy. Nie zamówiono ich jednak oficjalnie u producenta, lecz kupiono u zwykłych dilerów. Hiluxy sprzedaje się w USA i Kanadzie pod nazwą Tacoma. Zostały profesjonalnie przygotowane do zadań bojowych. Nobilitowało to dodatkowo hiluxa w oczach bojowników na wszystkich kontynentach. Ale słynna toyota ma już konkurenta. Jest nim grand tiger chińskiej firmy Zhongxing.

Przypomina do złudzenia hiluxa, ale jest znacznie tańszy. Trzy lata temu w Libii kosztował zaledwie 10 tys. dolarów. Jest też jeszcze prostszy w konstrukcji niż auta Toyoty.

Chińskie grand tigery to właściwie hiluxy sprzed lat. Nie są tak niezawodne jak auta japońskie, ale ten brak rekompensuje w pewnej mierze cena. Hiluxów jednak wyprodukowano do tej pory prawie 13 milionów. A to oznacza dziesiątki milionów używanych części zamiennych. Pozycja toyoty jest na tym rynku niezagrożona.

Najbardziej przydatna jest toyota hilux. To współczesny rydwan bojowy rewolucjonistów czy rebeliantów. Pomyślany jako samochód terenowy służący do jazdy po bezdrożach z napędem na cztery koła, nieco toporny, prosty i niezawodny stał się sprzętem nie do zastąpienia w dziesiątkach konfliktów zbrojnych ostatnich dziesięcioleci.

Zastąpił jeepy, nissany, półciężarówki czy inne tego rodzaju pojazdy, nie mówiąc o rosyjskich UAZ. Jest tani. Jeden czołg to tyle co ponad 200 hiluxów. Części zamienne są ogólnie dostępne, nie zużywa hektolitrów benzyny, może być użyty wszędzie, gdzie są stacje benzynowe, to znaczy na każdym kontynencie i w niemal każdych warunkach.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021