Białoruskie Ministerstwo Edukacji przygotowało nowelizację ustawy oświatowej (a ściślej, jak brzmi oficjalna nazwa, Kodeksu Republiki Białoruś „O edukacji"). Projekt przewiduje, że ze szkół mniejszości narodowych znikną wykładane w ich języku przedmioty: geografia, wiedza o społeczeństwie, człowiek i świat, historia Białorusi i historia powszechna. Będą się odbywały po rosyjsku, bo to język znacznej części tutejszego szkolnictwa, lub po białorusku.
Jest to przede wszystkim uderzenie w polskie szkoły na Grodzieńszczyźnie, bo poza Polakami jedynie białoruscy Litwini mają tu jeszcze szkołę z językiem mniejszości.
Liderzy polskiej społeczności nie mają wątpliwości, że jeżeli projekt przejdzie, to los polskich szkół będzie przesądzony. Skończy się edukacja w języku polskim, polski w szkołach będzie miał rolę języka obcego.
– Projekt ma wpłynąć do parlamentu w grudniu. I zapewne zostanie szybko uchwalony, chyba że nasze protesty okażą się skuteczne – mówi „Rz" Andrzej Pisalnik, naczelny portalu nielegalnego Związku Polaków na Białorusi (Znadniemna.pl).
Bo Polacy postanowili protestować. Napisali petycję do ministra edukacji Siergieja Maskiewicza. Wczoraj wieczorem na pierwszym po wakacjach spotkaniu grodzieńskiego oddziału ZPB zaczęło się zbieranie podpisów przeciwko nowelizacji. Andrzej Pisalnik liczy na tysiące podpisów.