Wybór w czwartek obu stolic za cel pierwszej zagranicznej wizyty nowego szefa naszej dyplomacji nie był przypadkowy.
– Przyjechałem do przyjaciół, do kraju, który jest naszym strategicznym partnerem – mówił po spotkaniu z Laurentem Fabiusem Grzegorz Schetyna. A kilka godzin później, po rozmowach z Frankiem-Walterem Steinmeierem, zapewniał, że „polsko-niemiecki głos może znaczyć jeszcze więcej, niż dzisiaj znaczy".
Ostatni raz szefowie dyplomacji trzech krajów spotkali się w ramach Trójkąta Weimarskiego w marcu. Później współpraca zdecydowanie osłabła, przede wszystkim dlatego, że ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski opowiadał się za ostrzejszą strategią wobec Moskwy, niż byli gotowi zaakceptować Francuzi i Niemcy. Właśnie dlatego Fabius i Steinmeier zaczęli sami jeździć do Kijowa.
Gra na długą metę
To już jednak najwyraźniej przeszłość: ministrowie trzech państw chcą znów się spotkać w ramach Trójkąta Weimarskiego na początku listopada.
– Będziemy wspierać każde pokojowe rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Deklarujemy pełne zaangażowanie – przekonywał w Paryżu Schetyna. A w Berlinie Steinmeier zapewniał, że on i jego polski kolega „są zgodni co do tego, że porozumienie mińskie teraz jest naszym kierunkiem i kryterium, jeśli chodzi o rozwój w przyszłych tygodniach sytuacji na Ukrainie".