- Autorzy Deklaracji Niepodległości naciskali, z wielką mądrością, by Arabowie oraz inne grupy nie czuły się w Izraelu tak, jak Żydzi czuli się na wygnaniu - powiedział wczoraj Riwlin, tłumacząc swój sprzeciw wobec planom premiera Benjamina Netanjahu.

Projekt ustawy - gorąco popierany przez premiera Benjamina Netanjahu -  został niedawno przyjęty przez rząd i wkrótce będzie głosowany w Knesecie. Nie wiadomo jednak, w jakiej formie ostatecznie zostanie przyjęty, bo sprawa wzbudza duże kontrowersje, a zgłoszone zostało kilka wersji. Wersja przyjęta przez gabinet Netanjahu zawiera m.in. stwierdzenie, że o ile wszyscy obywatele Izraela będą mieć równe prawa osobiste, to tylko Żydzi mają prawo do "praw narodowych", czyli prawo do samostanowienia, flagi i imigracji.  Ponadto, w akcie podkreślony zostałby żydowski charakter Izraela oraz rola prawa żydowskiego jako inspiracji dla prawa stanowionego.

Wczorajsze wystąpienie izraelskiego prezydenta to kolejne głośne wystąpienie. Kilka dni temu Riwlin ostro skrytykował atmosferę panującą w państwie, mówiąc, że społeczeństwo Izraela jest "chore" i potrzebuje wyleczyć się z nacjonalizmu i agresji. Obok prezydenta, planowaną zmianę krytyjuje także lewica oraz arabscy politycy, którzy uważają projekt za "rasistowski". Krytycy zwracają ponadto uwagę na czas, w którym proponuje się te zmiany.. Stosunki między dwiema grupami są bardzo napięte i coraz częściej mówi się o możliwości wybuchu trzeciej intifady, czyli palestyńskiego powstania przeciw Izraelowi.