Reklama

Parlament obronił Junckera

Tylko eurosceptycy poparli wotum nieufności wobec nowej Komisji Europejskiej.

Aktualizacja: 28.11.2014 06:33 Publikacja: 28.11.2014 01:00

Mimo zwycięstwa w Parlamencie Europejskim Jean-Claude Juncker (w środku) nadal jest pełen wątpliwośc

Mimo zwycięstwa w Parlamencie Europejskim Jean-Claude Juncker (w środku) nadal jest pełen wątpliwości

Foto: AFP/Frederick Florin

Anna Słojewska z Brukseli

Zaledwie cztery tygodnie po rozpoczęciu kadencji na stanowisku przewodniczącego Komisji Jean-Claude Juncker musiał się zmierzyć z wotum nieufności ze strony Parlamentu Europejskiego.

Głosowanie zdecydowanie wygrał. Tylko 101 eurodeputowanych opowiedziało się za jego dymisją, 461 było przeciw, 88 wstrzymało się od głosu. Trudno było jednak o inny wynik, skoro Juncker był zgłoszony na szefa KE przez dwie największe frakcje – chadeków i socjalistów – w koalicji z mniejszą grupą liberałów. Żadna z tych grup nie mogłaby po zaledwie kilku tygodniach uznać, że Juncker nie nadaje się na to stanowisko, skoro wcześniej argumentowały, że jest najlepszym kandydatem. Mimo że od dawna było wiadomo, że Luksemburg buduje swój dobrobyt na niskich podatkach dla firm, które wcale nie osiągają dochodów w tym kraju.

Tym, którzy chcieli odwołania Junckera, nie podobało się zarówno to, że Luksemburg zmniejszał dochody do budżetów innych krajów, czerpiąc z tego korzyści dla siebie, jak i to, że wszystko to działo się w dobie kryzysu. – W czasie kiedy Juncker jako premier Luksemburga pomagał międzynarodowym korporacjom krętackimi umowami podatkowymi, jednocześnie jako szef Eurogrupy zobowiązywał do cięć wydatków i podwyżek podatków tych, którzy wpadli w pułapkę wspólnej waluty – powiedział Steven Woolfe, eurodeputowany UKIP, czyli Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, której szefem jest Nigel Farage.

Złe towarzystwo

Wygrana Junckera była jednak przesądzona. Tym, co zaskakuje, jest jej skala. 461 głosów poparcia to więcej niż 423, które Juncker dostał, gdy był wybierany na przewodniczącego KE w październiku przez ten sam Parlament Europejski. Mniejsza była też tym razem skala sprzeciwu. Za jego odwołaniem było wspomnianych 101 osób, a przeciwko jego powołaniu w październiku aż 209.

Reklama
Reklama

Taki wzrost poparcia dla Luksemburczyka wynika z faktu, że wniosek o wotum nieufności złożyli powszechnie bojkotowani w PE prawicowi eurosceptycy. W takim towarzystwie nie chciała się znaleźć radykalna lewica, która jeszcze w ubiegłym tygodniu sama próbowała, bez powodzenia, zebrać wystarczającą liczbę podpisów pod własnym wnioskiem o wotum nieufności. Gdy się to nie udało, nie uznała za właściwe głosować wraz z przedstawicielami partii Marine Le Pen, Geerta Wildersa czy Nigela Farage.

Aferę Luxleaks ujawniło trzy tygodnie temu międzynarodowe konsorcjum dziennikarzy śledczych. Głównie dzięki przeciekom poufnych dokumentów z firmy doradczej PwC, która doradzała w sprawach umów podatkowych w Luksemburgu, wykazano, że około 340 firm (wśród nich m.in. Amazon, Pepsi, Procter & Gamble czy Ikea) korzystało ze specjalnych mechanizmów podatkowych zmniejszających podatek dochodowy do 1 procentu. To przyciągało do Luksemburga firmy z całej Unii: zakładały one tam spółki, na czym zarabiał luksemburski fiskus.

„Optymalizacja podatkowa" polegała na udzielaniu fikcyjnych pożyczek między powiązanymi ze sobą spółkami. W ten sposób np. spółka zależna w Polsce odliczała od podstawy opodatkowania pożyczkę przekazaną jej przez centralę w Luksemburgu. A centrala w Luksemburgu, dzięki specjalnym listom gwarancyjnym wydanym przez tamtejszą administrację, nie płaciła tam – choć teoretycznie powinna była – podatku od odsetek od udzielonej polskiej spółce pożyczki. Przy dużej skali „optymalizacji podatkowej" opłacało się to Luksemburgowi i koncernom, a traciły kraje, w których firmy prowadziły realną działalność i osiągały zyski.

Śledczy we własnej sprawie

Śledztwo w sprawie Luxleaks prowadzi Komisja Europejska pod wodzą Junckera, choć on sam zapewnia, że duńska komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager jest zupełnie niezależna. Sam Juncker uważa, że wszystko było zgodne z prawem. Próbuje zatrzeć złe wrażenie wynikające z afery, zapowiadając nowe inicjatywy Brukseli w zakresie większej przejrzystości podatkowej międzynarodowych koncernów, a także większej harmonizacji podatków. Wtedy – według niego – zniknie pokusa stosowania optymalizacji podatkowej. Tyle że do zmiany przepisów, którą zapowiada Juncker, potrzebna jest jednomyślność 28 państw członkowskich UE. Do tej pory inicjatywy na rzecz większej harmonizacji podatkowej były blokowane.

Junckerowi udało się też uniknąć większej krytyki ze strony europosłów, bo obiecuje im reformy. – Duża większość wysłała wyraźny sygnał: Parlament Europejski stoi za Komisją i jej reformatorską agendą – oświadczył Manfred Weber, lider grupy chadeckiej.

Chodzi np. o długo wyczekiwane inwestycje na rozruszanie unijnej gospodarki. To było jedno z żądań PE, gdy zgadzał się na wybór Junckera na szefa Komisji. Dzień przed głosowaniem były premier Luksemburga obiecał, że uruchomi system inżynierii finansowej, który może przynieść 315 mld euro inwestycji w energię, transport i szerokopasmowy internet. Celem jest stworzenie nowych miejsc pracy i wyprowadzenie Europy, a szczególnie strefy euro, z kryzysu.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1398
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1396
Świat
Rosja nie ustępuje, pokój odległy. USA w chaosie
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1395
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama