Cały świat czekał na moskiewską defiladę, by przyjrzeć się najnowszej rosyjskiej produkcji zbrojnej. Największe emocje budził czołg T-14 „Armata" prezentujący nowatorskie podejście do konstrukcji pojazdu wojskowego. Załoga nowego rosyjskiego czołgu chroniona jest w inny sposób niż w dotychczasowych pojazdach bojowych tego typu – czołgiści znajdują się jedynie w dolnej części czołgu, chronieni bardziej wytrzymałym niż wcześniej pancerzem. „Armata" ma być także zdolna obronić się przed atakiem helikopterów i stanowić samowystarczalną jednostkę na polu walki.
Broń nowoczesna, broń za droga
Emocje szybko prysły, gdy na jednej z prób przed majową defiladą jeden z T-14 odmówił posłuszeństwa. Kolejne rysy na wizerunku czołgu pojawiają się wraz z wyliczeniami analityków ekonomicznych z magazynu „Forbes".
Rosja planuje wydać na obronność więcej niż kiedykolwiek po rozpadzie Związku Radzieckiego. W 2015 roku 5,34 proc. rosyjskiego budżetu ma zostać przeznaczone na modernizację wojska. W tym samym czasie gospodarka całego państwa ma skurczyć się o 3 proc., a wydatki na obronność zwiększają się o jedną siódmą.
Dziennik „Wall Street Journal" idzie jeszcze dalej z pesymistycznymi prognozami dla Rosji i pisze o 4,6 proc. PKB na minusie pod koniec bieżącego roku. Premier Dmitrij Miedwiediew miał właśnie z powodu takich scenariuszy informować o cięciach wojskowych wydatków o 157 mld rubli.