Anna Słojewska z Brukseli
Każdej nocy Eurotunel, połączenie kolejowe pod dnem kanału La Manche, notuje około 2 tysięcy prób ataku ze strony imigrantów koczujących w okolicach francuskiego portu Calais. W nielegalnym obozowisku jest ich około 3 tysięcy, ale każdy z nich próbuje wielokrotnie przedzierać się przez płot i włamywać do pociągów jadących do Londynu.
Wcześniej imigranci włamywali się także do ciężarówek jadących w stronę tunelu. Teraz im trudniej, bo ciężarówki są lepiej chronione: poruszają się w strzeżonych konwojach, a przede wszystkim – po zakończeniu blokad zorganizowanych przez strajkujących pracowników firmy promowej – nie stoją już w wielokilometrowych korkach.
Francuzi w porozumieniu z Brytyjczykami wysłali dodatkowych 120 policjantów do Calais, co pozwoliło ograniczyć liczbę ataków na Eurotunel do kilkuset w nocy ze środy na czwartek. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie sytuacja znacząco się poprawiła. Imigranci wciąż przybywają do Calais i próbują przedrzeć się do Anglii, w nadziei na lepsze życie tam.
Brytyjskie tabloidy nie mają wątpliwości, że wszystkiemu winni są Francuzi, którzy „bezwstydnie wysyłają imigrantów do Wielkiej Brytanii, bez pobierania ich odcisków palców" („Daily Mail"). Gdyby pobrali, oznaczałoby to, że Francja jest odpowiedzialna za rozpatrywanie ich wniosków azylowych.