Będą to pierwsze od rewolucji Majdanu wybory lokalne.
W porównaniu z poprzednimi wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi socjologowie odnotowują zanik aktywności społecznej – znaczny odsetek osób nie chce brać udziału w głosowaniu albo jeszcze nie zdecydowały się, czy pójdą na wybory.
Na razie chęć udziału w nich w całym kraju zgłasza jedynie jedna trzecia, ale w jego wschodniej części ledwo 29 proc. uprawnionych do głosowania.
Największe straty z tego powodu mogą ponieść główne partie rządzącej koalicji: prezydenta Petra Poroszenki i premiera Arsenija Jaceniuka. Ugrupowanie szefa państwa również teraz może być zwycięskie (ale ze stratą jednej trzeciej wyborców). Tuż za nim mogą się uplasować Samopomoc lwowskiego mera Andrija Sadowego i partia wiecznej pretendentki do władzy Julii Tymoszenko.
Ewentualny sukces Sadowego byłby częścią ogólnoukraińskiego zjawiska: rosnącej niechęci do władz centralnych i jednocześnie wzrastającej popularności lokalnych elit. Badania socjologiczne wykazują, że teraz największą popularnością i zaufaniem cieszą się politycy regionalni: właśnie Sadowyj oraz gubernator Zakarpacia Hennadij Moskal, a także były gruziński prezydent, a obecnie gubernator Odessy Micheil Saakaszwili.