Reklama

„Flaming”, „Długi Neptun”. Ukraina chce walczyć z Rosją własnymi rakietami

Ukraińska armia stara się wyprodukować pociski, które sięgną głębokiego rosyjskiego zaplecza. Rosjanie bagatelizują te wysiłki, ale na wszelki wypadek zapowiadają odwet.

Publikacja: 27.08.2025 05:07

Ukraińscy artylerzyści

Ukraińscy artylerzyści

Foto: Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są cele ukraińskiej armii w kontekście produkcji własnych rakiet dalekiego zasięgu?
  • Jakie są kluczowe cechy techniczne rakiety „Flaming” i jak wpływają one na jej skuteczność operacyjną?
  • W jaki sposób ukraińskie rakiety mogą wpłynąć na sytuację militarną i społeczną w Rosji?
  • Czy produkcja rakiety „Flaming” może być traktowana jako element politycznego nacisku w kontekście międzynarodowym?
  • Jakie zastrzeżenia i obawy wzbudza ukraińska produkcja rakiet w rosyjskich kręgach strategicznych?

– Pozwoli ona Ukrainie zagrozić praktycznie wszelkim celom na zachód od Uralu. Co oznacza, że po prostu zniknie strategiczna głębia wykorzystywana przez Rosję , by odsunąć potencjalne cele poza zasięg możliwych uderzeń – tak skutki ewentualnego użycia „Flaminga” opisuje norweski ekspert Fabian Hoffman.

Kijów bowiem ujawnił, że przygotowuje się do masowej produkcji pocisku kierowanego dalekiego zasięgu o nazwie „Flaming”. Nazwa wzięła się podobno z błędu, jaki popełniono przygotowując w fabryce pierwszy egzemplarz. Pomalowano go na różowo – stąd Flaming.

– Zbrojny konflikt w Ukrainie, sądząc ze wszystkich danych, zbliża się do końca. Flaming wyraźnie nie zdąży na wojnę – pociesza rosyjski ekspert wojskowy Michaił Chodarionok, cytowany przez lokalne media.

Flaming większy od Tomahawka

Ukraińcy nie ukrywają, że najbardziej zależy im na dosięgnięciu rosyjskich zakładów produkujących drony typu Szachid. Znajdują się one w Tatarstanie, ponad tysiąc kilometrów od Ukrainy. Fabryki były już kilkakrotnie atakowane dronami dalekiego zasięgu. Ale tego rodzaju broń ma niewielką, kilkunastokilogramową głowicę bojową, szkody nie mogły więc być duże. Przekonuje się o tym co noc Ukraina, atakowana kilkuset Szachidami.

Reklama
Reklama

Przypomina niemiecki pocisk V-1 z czasów drugiej wojny światowej. Rosyjska propaganda na pewno to wykorzysta. I tak już wyzywają nas od „faszystów”

Iwan Stupak, ukraiński ekspert wojskowy

Tymczasem „Flaming” może przenosić aż tonę ładunku wybuchowego. – Jeśli przyjrzeć się mu uważnie, to przypomina niemiecki pocisk V-1 z czasów drugiej wojny światowej. Rosyjska propaganda na pewno to wykorzysta. I tak już wyzywają nas od „faszystów” – śmieje się ukraiński ekspert wojskowy Iwan Stupak.

Bardziej jednak przypomina pocisk FP-50 firmy Milanion ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wcześniej już Ukraińcy współpracowali z nią, m.in. przy produkcji właśnie dronów dalekiego zasięgu. Prawdopodobnie teraz też wspólnie go robią.

Flaming okazał się potężnym pociskiem wielkości samolotu szkoleniowego. – W zasadzie takich pocisków kierowanych nie ma wiele na świecie. Zasięg ma mniej więcej dwa razy większy niż amerykański Tomahawk – ocenia jeden z ukraińskich ekspertów.

Prosty w produkcji, łatwy do wykrycia

Ukraińscy specjaliści od razu wskazali problemy związane z jego wielkością, m.in. długi czas przygotowania do startu. Najważniejszym jednak plusem i minusem jest prostota konstrukcji, która sprawia, że Flaming nie ma skomplikowanych urządzeń zmniejszających jego wykrywalność.

– Przed naziemnymi rosyjskimi stacjami radiolokacyjnymi można się ukryć, lecąc na niskiej wysokości, chowając się za naturalną rzeźbą terenu. Ale radary na myśliwcach pozwalają wykrywać cele na tle ziemi. Kluczowe może więc okazać się, że im dalej w głąb Rosji, tym mniej tam jej obrony powietrznej – sądzi kolejny ukraiński analityk.

Reklama
Reklama

– Jeśli co trzeci pocisk trafi w cel, to będzie to oczekiwany rezultat – przekonuje jednak ekspert Ołeksij Hetman.

Drony używane przez obie strony wojny na Ukrainie

Drony używane przez obie strony wojny na Ukrainie

Foto: PAP

Głównym pozostaje pytanie, kiedy Flaming pojawi się na froncie. Prezydent Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że jego masowa produkcja zacznie się na początku przyszłego roku w tempie 50 sztuk miesięcznie. – Trudno uwierzyć w te 50 sztuk. Poza tym przy intensywnych działaniach bojowych to, szczerze mówiąc, mało – cały czas bagatelizuje Chodarionok.

Rosyjski strach przed nieznanym pociskiem

Dowództwo rosyjskiej armii jednak bardzo uważnie śledzi ukraińskie próby stworzenia pocisków dalekiego zasięgu, bojąc się zarówno ich wpływu na sytuację na froncie, jak i reakcji rosyjskiego społeczeństwa. Nawet bez nich ukraińska armia swymi dronami doprowadziła obecnie do chaosu na bliskim zapleczu najezdniczej armii, atakując rafinerie i pociągi z paliwem.

– W odpowiedzi tak Kijowowi oddamy, że nawet ograniczone użycie rakiet Flaming wyda się ich przywódcom największym błędem strategicznym – zapewnia Chodarionok, ujawniając jednak rosyjskie obawy przed ukraińską bronią rakietową. Urzędnicy Kremla pocieszają się, że informacja o produkcji Flamingów pojawiła się tuż przed spotkaniem prezydenta Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce. Dlatego starają się ją traktować jako środek politycznego nacisku.

Czytaj więcej

Europa kupuje Ukrainie amerykańską broń. Ale czy będzie mogła jej użyć?
Reklama
Reklama

Ale rosyjska armia cały czas poluje na ukraińskie rakiety. W połowie sierpnia Moskwa poinformowała, że nalotami zniszczono miejsca produkcji innej ukraińskiej rakiety „Sapsan”. – Na długi czas zablokowano jej produkcję – zapewniał w rosyjskich mediach anonimowy oficer rosyjskiej policji politycznej FSB.

„Sapsan” był czysto ukraińskim produktem, co najmniej od początku wojny przygotowywano go do użycia w walce. Przy tym jego zasięg i wielkość ładunku bojowego były mniejsze od Flaminga.

Polując na „Sapsana”, Rosjanie przegapili jednak pojawienie się innej ukraińskiej rakiety. W marcu „Długi Neptun” (który podobno ma zasięg do tysiąca kilometrów) trafił rafinerię w Kraju Krasnodarskim na południu Rosji. Krótsza wersja rakiety zasłynęła zatopieniem krążownika Moskwa w kwietniu 2022 roku.

Nie wiadomo jednak, jakie ilości poszczególnych rakiet może produkować Ukraina, bombardowana co noc przez Rosjan. Kreml dopuszcza nawet możliwość, że Flaming może być wytwarzany poza granicami napadniętego kraju. Część rosyjskich ekspertów podejrzewa, że przynajmniej częściowo może ona być produkowana na Litwie.

– Najważniejsze rosyjskie fabryki zbrojeniowe rozmieszczone są w obwodzie moskiewskim, na Powołżu i Uralu. (…) Według mnie (wraz z pojawieniem się „Flaminga”–red.) do 95 proc. z nich znajdzie się pod ostrzałem – sądzi ekspert Walery Romanenko.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są cele ukraińskiej armii w kontekście produkcji własnych rakiet dalekiego zasięgu?
  • Jakie są kluczowe cechy techniczne rakiety „Flaming” i jak wpływają one na jej skuteczność operacyjną?
  • W jaki sposób ukraińskie rakiety mogą wpłynąć na sytuację militarną i społeczną w Rosji?
  • Czy produkcja rakiety „Flaming” może być traktowana jako element politycznego nacisku w kontekście międzynarodowym?
  • Jakie zastrzeżenia i obawy wzbudza ukraińska produkcja rakiet w rosyjskich kręgach strategicznych?
Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1281
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1280
Konflikty zbrojne
Strefa Gazy. Atak na szpital w Chan Junis. Celem była kamera Hamasu
Konflikty zbrojne
Studenci z Gazy otrzymali zgodę na studia w Wielkiej Brytanii. Teraz musi zgodzić się Izrael
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Konflikty zbrojne
Rolnik znalazł części drona szturmowego na terytorium Estonii
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama