Ze sportową Japonią kojarzy się karate, judo, sumo. Popularne, choć nie japońskie są też dyscypliny zachodnie, jak koszykówka i baseball. Jednak o rugbystach z Kraju Kwitnącej Wiśni wcześniej nie słyszał prawie nikt. Gdy wychodzą na boisko, mówi się o nich "Waleczne Kwiatuszki". Pierwszy mecz rundy grupowej tegorocznego mundialu sprawił, że mówili o nich wszyscy. Japonia niespodziewanie pokonała drużynę RPA, jeden z najlepszych zespołów świata.
Wygrana została osiągnięta walecznością w najczystszej postaci. Internet i światowe media nie mogły się po meczu nachwalić Samurajów-Kwiatuszków, spodziewano się kolejnych sensacji. Japończycy nie zawiedli, wygrali jeszcze z wyżej notowanymi od siebie Samoańczykami oraz niżej rozstawionymi Amerykanami. Nie wyszli jednak z grupy, ale mogą spokojnie czekać na kolejne mistrzostwa. Będą ich gospodarzami w 2019 roku.
Specjaliści od analizowania zachowań japońskiego społeczeństwa są wyjątkowo dobrej myśli. Po latach narzekania na obywateli starzejących się, nabierających dziwactw, pogrążających się w samotności i pełnych niepokoju odnośnie przyszłości, wreszcie widać światełko w socjologicznym tunelu. Rugby ma szansę wytyczyć nowe ścieżki rozwoju Japończyków.
31 zawodników grających doskonałe partie nie swojego sportu. Wśród nich 11 spoza kraju, wystarczyło, że mieszkali w Japonii trzy lata. Powstaje zatem pytanie, co decyduje o kwestii japońskości i przynależności do jednego z najbardziej hermetycznych społeczeństw świata? Kwestie tzw. "hafu" (pół Japończyków) czy "gaijinów" (cudzoziemców, dosłownie "obcych") podczas gry nie mają najmniejszego znaczenia.
Japonii tacy obcy mogą bardzo się przydać. Według ONZ kraj musi przyjmować ponad 600 tys. nowych obywateli rocznie, by nie zacząć się jeszcze bardziej ekonomicznie staczać niż do tej pory. Na razie nie planowane są żadne nowe rozwiązania ułatwiające dostawanie wiz, a niestety bez takich zmian nic dobrego na japońskim rynku pracy się nie wydarzy. Państwo potrzebuje nowych pomysłów i idei spoza swoich granic. Bez otwarcia granic oraz poszerzenia horyzontów swoich mieszkańców - a to najlepiej osiągnąć dzięki przyjmowaniu przedstawicieli innych kultur - Japonia pogrąży się w oceanie własnej zapaści. Wyszukana, wypielęgnowana kultura o wielowiekowej tradycji na nic się wówczas nie zda.