Reklama

Londyn sprzeciwia się Wielkiej Brytanii

Stolica może tylko stracić na opuszczeniu UE. Burmistrz rozpoczyna walkę z panią premier, by uratować ile się da więzi z kontynentem.

Aktualizacja: 09.01.2017 16:24 Publikacja: 08.01.2017 18:17

Londyn sprzeciwia się Wielkiej Brytanii

Foto: Flickr

Sadiq Khan nie waha się podważyć nawet fundamentalnych założeń polityki rządu. – Zawsze będą mile widziani – powiedział kilka dni temu o obywatelach Unii, którzy chcą przyjechać do pracy nad Tamizą, choć dla premier priorytetem jest powstrzymanie imigracji na Wyspy. – Ich udział w sukcesie metropolii jest ogromny, to się nie zmieni – dodał, mówiąc o około milionie obywateli UE, którzy dziś mieszkają w przeszło 8-milionowej metropolii.

Jednym z rozwiązań, które proponuje Khan, są specjalne wizy, które dawałyby prawo do pracy tylko w Londynie. Ale na tym nie koniec. W manifeście „Londyn jest otwarty" („London is open") burmistrz apeluje o pozostanie Wielkiej Brytanii w jednolitym rynku, w szczególności by zachować możliwość działania banków z City na terenie Wspólnoty.

– Nim rozpoczną się negocjacje z Brukselą, rząd musi zrozumieć, czego potrzebuje Londyn – powiedział burmistrz. Powołał także radę, która ma opracować plan, jak najskuteczniej wpłynąć na stanowisko premier May. W jej skład wchodzą Peter Mandelson, były komisarz UE ds. handlu zagranicznego i zaciekły przeciwnik Brexitu, oraz prezesi czołowych banków i koncernów, które mogą najwięcej stracić na wyjściu kraju ze Wspólnoty.

W referendum 23 czerwca aż 60 proc. Londyńczyków głosowało za pozostaniem w Unii. Oprócz Szkocji i Irlandii Północnej to był jedyny region kraju, który opowiedział się przeciwko Brexitowi. – Mieszkańcy stolicy są w zdecydowanej większości przekonani, że na wyjściu z Unii straci zarówno metropolia, jak i całe królestwo – mówi „Rz" Joe Twyman, dyrektor agencji badania opinii publicznej YouGov.

Londyn to potęga oparta na swobodzie świadczenia usług na całym świecie. Amerykański instytut Brookings szacuje, że z 850 mld dolarów rocznych dochodów brytyjska stolica jest piątą najbogatszą metropolią świata. Chodzi o czołowy ośrodek finansowy, w którym przeprowadza się blisko 40 proc. globalnych operacji walutowych. Jest także siedzibą przeszło 100 spośród 500 największych koncernów Europy oraz wielu z najważniejszych banków świata, jak HSBC czy Barclays. Nigdzie w Europie lotniska nie obsługują więcej pasażerów, a obok Paryża i Bangkoku brytyjska stolica jest najchętniej odwiedzanym przez turystów miastem na świecie.

Reklama
Reklama

Ten sukces gospodarczy staje jednak pod znakiem zapytania z powodu Brexitu. Lloyd's był pierwszym bankiem, który zapowiedział przeniesienie części operacji na kontynent. Jego śladem poszły banki japońskie. Zdaniem Andrew Graya, szefa agencji konsultingowej PwC, to tylko początek fali redukcji personelu nad Tamizą. Jamie Dimon, prezes JP Morgan, mówi o likwidacji 1/4 spośród 16 tys. stanowisk w razie odcięcia kraju od jednolitego rynku w sytuacji, gdy operacje w euro stanowią ok. 1/3 wszystkich transakcji przeprowadzanych w Londynie. W Paryżu, we Frankfurcie czy w Dublinie tylko czekają, by przejąć ten biznes.

Sygnałem nadchodzących kłopotów jest też spadek cen nieruchomości w Londynie, mieście, w którym do tej pory średnia cena mkw. mieszkania wynosiła ponad 10 tys. euro – najwięcej w Europie. W tym roku, po latach zwyżek, stawki te mają spaść o 3,6 proc.

Ale szanse, że Sadiq Khan skłoni Theresę May do zmiany polityki wobec Brukseli, są niewielkie.

– To jest tak jak z Kalifornią, której obce jest wszystko, czego chce Trump, ale przecież nie doprowadzi do secesji. May już wybrała: priorytetem jest dla niej ograniczenie imigracji i temu podporządkuje negocjacje z Unią kosztem interesów Londynu. A Khan nie ma prawnych możliwości, by to zmienić. Może tylko lobbować – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Andrew Russell, dyrektor politologii na Manchester University.

Joe Twyman potwierdza: uprawnienie burmistrza są ograniczone. Decyduje o szkołach, policji, transporcie, ale już nie o podatkach.

Przez dziesięciolecia Londyn był faworyzowany przez władze kosztem prowincji. I choć w stolicy też są dzielnice wielkiej biedy, to jako całość metropolia jest niepomiernie bogatsza od wszystkich innych części kraju. To jeden z kluczowych czynników, które powodują, że Londyńczycy myślą inaczej niż reszta Brytyjczyków. Zaledwie miesiąc przed referendum, w którym eurosceptyczni torysi przekonali większość narodu do rozwodu z Unią, w Londynie wybrano burmistrza z Partii Pracy, muzułmanina i zwolennika integracji. – Dla Londyńczyków imigranci są problemem, ale znacznie mniejszym niż w pozostałych częściach kraju – mówi Twyman.

Reklama
Reklama

Ale podcięcie podstaw zamożności Londynu uderzy w całe królestwo. Stolica dostarcza aż 23 proc. dochodu narodowego kraju i 30 proc. podatków.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama