Podczas wichury w czerwcu 2009 r. od klonu na posesji Ewy P. odłamał się jeden konar, a drugi przechylił na ogrodzenie. Właścicielka uznała, że uszkodzone drzewo zagraża bezpieczeństwu ludzi i pojazdów parkujących na posesji, wycięła więc resztki drzewa. Po kontroli na zlecenie miasta ustalono, że usunęła drzewo bez zezwolenia i prezydent nałożył na nią 25 tys. zł kary za nielegalną wycinkę.
Nie pomogły wyjaśnienia, że musiała działać natychmiast, drzewo wycięła specjalistyczna firma i zrobiła to na żądanie zaniepokojonych sąsiadów. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 19 lipca (sygn. II OSK 810/11) orzekł, że nawet drzew, które uszkodziła wichura, nie można wyciąć bez pozwolenia i usprawiedliwiać tego stanem wyższej konieczności, zagrożeniem życia bądź zdrowia. Właścicielka mogła wyłącznie posprzątać połamane konary, podeprzeć nadłamany pień lub zabezpieczyć teren przed dostępem ludzi.
Wcześniej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi powiedział w tej sprawie, że ustawa o ochronie przyrody nie zawiera przepisów o stanie wyższej konieczności wyłączającym bezprawność deliktu administracyjnego polegającego na usunięciu drzewa bez zezwolenia. Nie można więc usprawiedliwiać bezprawnej wycinki zagrożeniem życia bądź zdrowia czy interwencjami mieszkańców posesji.
Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody jedyne, co właściciel bez zgody urzędu może wyciąć, to drzewka mające mniej niż dziesięć lat, owocowe i na plantacjach. Za ich usunięcie nie pobiera się opłaty, nie pobiera się jej też za usunięcie drzew, które posadzono lub wyrosły na nieruchomości po zakwalifikowaniu jej w planie zagospodarowania przestrzennego na cele budowlane, które obumarły lub nie rokują szansy na przeżycie, ale niezbędne jest uzyskanie zgody urzędu.
Procedura uzyskiwania tej zgody jest jednak dość czasochłonna (szczegóły w ramce). Prawnicy zgodnie mówią, że to prawo wymaga zmiany.