Prezydent Miasta wymierzył przedsiębiorcy karę za zniszczenie dwóch drzew na jego posesji. Kwota była niebagatelna, prawie 465 tys. zł. Jak zeznali świadkowie do odsłonięcia brył korzeniowych jesiona i lipy doszło podczas wykonywania robót budowlanych przez pracowników firmy "B", którą przedsiębiorca wynajął do przeprowadzenia remontu jednego budynku oraz budowy drugiego na własnej posesji.
Kara bez winy
Zdaniem Prezydenta kara pieniężna za zniszczenie drzew, o której mowa w art. 88 ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie przyrody, może zostać wymierzona jedynie posiadaczowi nieruchomości, a nie np. wykonawcy robót budowlanych na tej posesji. W decyzji Prezydent poinformował także, że kara została podwyższona o 100 proc., bo drzewa rosły na terenach zieleni.
Przedsiębiorca nie zgodził się na ponoszenie odpowiedzialności za cudze przewinienie. Na skutek jego dwukrotnego odwołania Samorządowe Kolegium Odwoławcze dwukrotnie uchylało decyzję Prezydenta i przekazywało mu sprawę do ponownego rozpatrzenia. Ale tylko z tego powodu, że wątpliwości budziła kwestia tego, czy drzewa rosły na terenie zielonym. SKO w pełni zaakceptowało pogląd organu I instancji co do tego, kto może być ukarany za zniszczone drzewa.
Trzecia decyzja Prezydenta różniła się od pierwszej i drugiej tylko tym, że kara była o połowę niższa, bo Prezydent w końcu uznał, zgodnie ze wskazaniami Kolegium, iż drzewa nie rosły na terenach zieleni. Tę decyzję SKO utrzymało, więc przedsiębiorcy pozostała skarga do sądu.
Zniszczenie to nie to samo co wycięcie
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach w wyroku z 16 lipca stwierdził, że art. 88 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody zawiera trzy zupełnie odrębne przesłanki wymierzania kar pieniężnych w ramach powszechnej ochrony drzew i krzewów. Najczęściej kary wymierzane są za usuwanie roślin bez wymaganego zezwolenia. W doktrynie i orzecznictwie utrwalił się pogląd, że kara taka może zostać wymierzona jedynie podmiotowi, który mógł uzyskać zezwolenie, czyli posiadacz nieruchomości albo właściciel urządzeń przesyłowych.