Defekt w moskiewskiej fabryce mistrzyń. Sprawa Kamili Walijewej

Dzisiaj ma zapaść decyzja, czy Kamila Walijewa może startować. Wokół 15-letniej łyżwiarki trwa skomplikowana gra.

Publikacja: 13.02.2022 21:00

Kamila Walijewa i jej trenerka Eteri Tutberidze

Kamila Walijewa i jej trenerka Eteri Tutberidze

Foto: AFP, Anne-Christine Poujoulat

Walijewa miała pozytywny wynik testu przeprowadzonego 25 grudnia podczas mistrzostw Rosji. Moskiewskie laboratorium antydopingowe nie ma akredytacji, więc próbki (anonimowe, bez oznaczenia nazwiska sportowca) trafiły do Sztokholmu, gdzie zostały przebadane 8 lutego. Tego samego dnia Walijewa miała w Pekinie odebrać złoty medal za zwycięstwo w rywalizacji drużynowej łyżwiarzy figurowych. Dekorację jednak przełożono.

Pozytywny wynik testu sprawił, że Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) tymczasowo zawiesiła Walijewą. Łyżwiarka odwołała się od tej decyzji i kolejnego dnia zawieszenie zniesiono. Możemy się jedynie domyślać, że chodziło o przysługujący Rosjance z racji wieku status „osoby chronionej". Teoretycznie, w przypadku dopingowej wpadki, dane takiego sportowca powinny pozostać tajne. Zniesienie tymczasowego zawieszenia sprawiło, że Walijewa pojawia się na treningach, przygotowuje się do rywalizacji solistek (rozpoczyna się 15 lutego). Zagraniczni dziennikarze piszą, że jest zestresowana i popełnia proste błędy.

Stresujące dni przeżywali także brytyjscy reporterzy Duncan Mackay i Michael Pavitt, który na łamach portalu insidethegames.biz jako pierwsi informowali o zamieszaniu wokół łyżwiarki. Obaj otrzymywali groźby śmierci, zbierali też cięgi od obecnych w Pekinie rodaków Walijewej. Rosyjscy parlamentarzyści ostro krytykowali także tych, którzy po treningu próbowali przepytywać łyżwiarkę.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) nie czekał na uzasadnienie decyzji RUSADA i odwołał się od zniesienia zawieszenia do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS). Podobną decyzję podjęła Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) i Międzynarodowa Federacja Łyżwiarska (ISU). Chodzi o to, aby kwestię rozwiązać do 15 lutego.

Dopingowa kultura

Wiele wskazuje na to, że kwestia złotego medalu, który reprezentanci Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC) zdobyli w drużynie, rozstrzygnie się dopiero za kilka miesięcy. Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) może podjąć decyzję o rewizji wyników dopiero po zakończenia postępowania – łyżwiarce przysługuje m.in. prawo do badania próbki B prowadzonego przez RUSADA.

Rosyjska Agencja Antydopingowa niedawno doczekała się nowych władz, jej szefową została Weronika Łoginowa. – Jeśli Rosjanie będą postępowali zgodnie z regułami, a ich agencja będzie miała operacyjną niezależność, to pod koniec 2022 roku – gdy wykluczenie się skończy – wrócą do systemu. Uważnie monitorujemy ten proces – zapewniał „Rz" szef WADA Witold Bańka.

Czytaj więcej

15-letnia Kamila Walijewa z Rosji na dopingu. Ruszyła batalia sądowa

– Pamiętajmy, że rosyjscy sportowcy złapani na dopingu często też byli ofiarami. Funkcjonując w tamtejszym systemie, często nie mieli wyboru, choć większość wolałaby startować na czysto, bez nielegalnego wspomagania – pisał jeszcze w 2017 roku, po wybuchu dopingowego skandalu podczas igrzysk w Soczi, były szef moskiewskiego laboratorium antydopingowego Grigorij Rodczenkow.

Przypadek Walijewej pokazuje, że nawet jeśli instytucjonalnie Rosjanie robią postępy, to problemem pozostają skażeni dopingową kulturą ludzie. Łyżwiarka wpadła na trimetazydynie – to środek poprawiający działanie układu krwionośnego, przypominający modne niegdyś na Wschodzie meldonium.

Produkcja mistrzyń

Walijewa ma 15 lat i wątpliwe, aby zażyła zakazany środek z własnej woli. Jej trenerką w Moskwie jest Eteri Tutberidze, która od ośmiu lat stoi na czele grupy pracującej zgodnie z hasłem „przez zamordyzm do mistrzostwa". Trzy łyżwiarki, które startują pod flagą ROC-u w Pekinie, a kilka tygodni wcześniej zajęły całe podium na mistrzostwach Europy, uczyły się fachu w jej szkole Sambo 70. To fabryka mistrzyń.

Jedni nazywają Tutberidze geniuszem, inni tyranem.

Podopieczne, które wyszły spod jej ręki, słyną z doskonałej techniki. – Tutberidze robi wszystko, co w jej mocy, aby być najlepszą. Kluczem do sukcesu jest dla niej pełne poświęcenie się dla wyniku – opowiadała na łamach „L'Equipe" wicemistrzyni olimpijska z Pjongczangu (2018) Jewgienija Miedwiediewa.

– Obraża mnie, jeśli widzę, że sportowiec mógł wykonać trening znacznie lepiej. Jeśli go do tego nie zmuszę, to nigdy nie zdobędzie medalu – nie kryje Tutberidze cytowana przez „Wall Street Journal".

– Ona poddaje łyżwiarki olbrzymiej presji, robią wszystko, czego ona chce. Połamią się, ale wykonają polecenie – opowiada inny rosyjski trener Aleksander Wołkow.

Kariery mistrzyń, które wychowała Tutberidze, często są bardzo krótkie. Młode ciała doprowadzone na skraj wytrzymałości odmawiają współpracy. Mistrzyni olimpijska w drużynie z Soczi (2014) Julia Lipnicka zakończyła karierę jako 19-latka. Jej dieta opierała się na jedzeniu w proszku, łyżwiarka wpadła w anoreksję.

Alina Zagitowa, czyli mistrzyni z Soczi, od dwóch lat nie jeździ już na łyżwach. Podobno podczas igrzysk nie pozwalała sobie nawet na picie wody. – Po prostu płukałam usta i ją wypluwałam – opowiadała. Karierę jeszcze jako nastolatki kończyły medalistki imprez młodzieżowych: Polina Tsurskaja, Daria Panienkowa, Anastazja Tarakanowa czy Alona Kanyszewa.

Jedni nazywają Tutberidze geniuszem, inni tyranem. Niektórzy mówią, że pomaga podopiecznym finansowo, bywa zdolnym psychologiem. Na pewno odmieniła swoją dyscyplinę. Niewykluczone, że ją też zniszczyła.

Amerykanie atakują

Może zniszczyła również Walijewą. Jej testy dopingowe przeprowadzone podczas styczniowych mistrzostw Europy oraz te robione w trakcie samych igrzysk dawały wyniki negatywne. To jednak żaden argument, bo dopingowicze przyjmują nielegalne substancje zazwyczaj właśnie w okresie przygotowawczym, kiedy ryzyko niezapowiedzianej kontroli jest znacznie mniejsze.

– To fatalny zbieg okoliczności albo zaplanowane działanie. Mam nadzieję, że zwycięży sprawiedliwość – przekonuje Tutberidze. A rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow dodaje: – Doszło do jakiegoś nieporozumienia. Nasza wiadomość do Kamili brzmi: „Nie chowaj swojej twarzy! Jesteś Rosjanką, idź dumna i dalej rywalizuj, aby pokonać innych".

Rosjanie są jednak wściekli. Działacze mówią przede wszystkim o bardzo późnej analizie próbki Walijewej przez laboratorium w Sztokholmie. – Powinni to zrobić w ciągu 20 dni. To wszystko wygląda tak, jakby ktoś specjalnie czekał z badaniem aż do zakończenia zawodów łyżwiarskich – mówi szef ROC-u Stanisław Pozdniakow.

Uważam, że podjęliśmy twarde, ale odpowiednie działania.

rzecznik prasowy MKOl Mark Adams

Próbka Walijewej na badanie faktycznie czekała długo, wielu krajom przed igrzyskami zajmuje to 48–72 godziny. Mogła na to wpłynąć zarówno zwiększona liczba testów w okresie przedolimpijskim, jak i przypadki zakażenia koronawirusem w szwedzkim laboratorium. Czas na analizę próbek to teoretycznie 20 dni roboczych.

Okoliczności łagodzące są w tym przypadku znaczące, ale to wciąż duży cios dla wizerunku światowego systemu antydopingowego. Nic więc dziwnego, że głos w sprawie Walijewej błyskawicznie zabrał szef Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) Travis Tygart, który próbuje toczyć z WADA bitwę o rząd dusz w walce z nielegalnym wspomaganiem.

– Doszło do katastrofalnego błędu. Obserwujemy okropny zestaw faktów, któremu można było zapobiec. Ta biedna, młoda kobieta zasługuje na coś lepszego – mówi, zaznaczając, że łyżwiarka padła ofiarą systemu. Amerykanin zagrał też na wzmocnienie swojej pozycji. Sprawa dopingowa wydaje się bowiem wręcz skrojona pod uchwalony rok temu przez Kongres USA tzw. Akt Rodczenkowa.

Ustawa ta umożliwia Amerykanom ściganie osób zamieszanych w doping – lekarzy, trenerów, działaczy – na całym świecie, jeśli w zawody był zaangażowany sportowiec z USA, sponsor lub nadawca. Teoretycznie każdy amerykański prokurator w przypadku podejrzenia oszustwa może domagać się aresztowania osoby przebywającej na terytorium innego kraju. Chociażby Tutberidze.

Wyścig z czasem

Wszystko wskazuje na to, że na ostateczne rozstrzygnięcie sprawy Walijewej poczekamy. Rosjanie pochwalili się już, że do walki przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie (CAS) wystawią znaną szwajcarską kancelarię Schellenberg Wittmer, która w przeszłości potrafiła wybronić przed tym samym trybunałem 28 sportowców przyłapanych na łamaniu przepisów antydopingowych podczas igrzysk w Soczi.

MKOl liczy, że sprawę odwołania tymczasowego zawieszenia Walijewej uda się rozstrzygnąć przed 15 lutego, czyli przed rozpoczęciem olimpijskiej rywalizacji solistek.

– Uważam, że podjęliśmy twarde, ale odpowiednie działania – przekonuje rzecznik prasowy MKOl Mark Adams. – Najważniejsze w tym momencie jest to, aby rozwiązać całą sytuację tak szybko, jak to tylko możliwe.

CAS potwierdził, że otrzymał apelacje MKOl-u, WADA oraz ISU i wyznaczył skład sędziowski. Jego szefem został Włoch Fabio Iudica, który pracuje jako specjalista od prawa sportowego od blisko 20 lat. Przesłuchanie zaangażowanych w sprawę zaplanowane było na niedzielę. Decyzję trybunału powinniśmy poznać w poniedziałek po południu czasu polskiego.

Podtrzymanie wyroku o zawieszeniu byłoby dramatem dla 15-latki z Rosji. System stworzony przez Tutberidze jednak nie ucierpi. Medale wielkich imprez w trzech ostatnich sezonach zdobywało jedenaście różnych Rosjanek. Nawet jeśli Walijewa odejdzie złamana, na jej miejscu pojawią się inne. Rok temu na mistrzostwach świata, gdzie młodej gwiazdy jeszcze nie było, rosyjskie solistki obsadziły całe podium.

Walijewa miała pozytywny wynik testu przeprowadzonego 25 grudnia podczas mistrzostw Rosji. Moskiewskie laboratorium antydopingowe nie ma akredytacji, więc próbki (anonimowe, bez oznaczenia nazwiska sportowca) trafiły do Sztokholmu, gdzie zostały przebadane 8 lutego. Tego samego dnia Walijewa miała w Pekinie odebrać złoty medal za zwycięstwo w rywalizacji drużynowej łyżwiarzy figurowych. Dekorację jednak przełożono.

Pozytywny wynik testu sprawił, że Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) tymczasowo zawiesiła Walijewą. Łyżwiarka odwołała się od tej decyzji i kolejnego dnia zawieszenie zniesiono. Możemy się jedynie domyślać, że chodziło o przysługujący Rosjance z racji wieku status „osoby chronionej". Teoretycznie, w przypadku dopingowej wpadki, dane takiego sportowca powinny pozostać tajne. Zniesienie tymczasowego zawieszenia sprawiło, że Walijewa pojawia się na treningach, przygotowuje się do rywalizacji solistek (rozpoczyna się 15 lutego). Zagraniczni dziennikarze piszą, że jest zestresowana i popełnia proste błędy.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sporty zimowe
Dlaczego Rudolf Rohaczek został zwolniony, ale pozostanie legendą
Sporty zimowe
Nie żyje Konstantin Kołcow. Policja ujawniła okoliczności śmierci partnera Aryny Sabalenki
Sporty zimowe
Puchar Świata w narciarstwie alpejskim. Slalomem po ósmy kryształ
Sporty zimowe
Łyżwiarstwo szybkie. Polacy powalczą o medale mistrzostw świata
Sporty zimowe
Kamila Walijewa wraca przed sąd. Łyżwiarze czekają na medale wywalczone w Pekinie