Niesamowite wrażenie zrobiły przede wszystkim dwie nastolatki: Kanadyjka Leylah Fernandez i Brytyjka Emma Raducanu.
Fernandez (76 WTA) wygrała w ćwierćfinale z Eliną Switoliną (nr 5) 6:3, 3:6, 7:6 (7-5), a przedtem pokonała już w Nowym Jorku Naomi Osakę i Andżelikę Kerber.
Za faworytkę tegorocznej edycji US Open uchodzi Białorusinka Aryna Sabalenka
Raducanu dała się poznać podczas tegorocznego Wimbledonu, gdzie dotarła do 1/8 finału i wycofała się po przegraniu pierwszego seta z Ajlą Tomljanović z powodu kłopotów z oddychaniem. I to jest wciąż jej jedyny przegrany set w turnieju wielkoszlemowym, w Wimbledonie bowiem debiutowała, a w Nowym Jorku w eliminacjach (grała w nich, bo w rankingu WTA jest dopiero 150) i turnieju głównym seta jeszcze nie oddała. W ćwierćfinale pokonała Belindę Bencic 6:3, 6:4.
Jednak pomimo znakomitej postawy żadna z tych dziewcząt nie jest faworytką US Open. Za taką uchodzi Białorusinka Aryna Sabalenka, szczególnie po tym, jak rozprawiła się z triumfatorką tegorocznego Roland Garros Barborą Krejcikovą (6:1, 6:4).