Tak wysokie poparcie dla jakiejkolwiek decyzji władz w Polsce zdarza się rzadko. Aż 62 proc. badanych przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” zdecydowanie popiera ograniczenia związane z pandemią koronawirusa. 25 proc. „raczej popiera”, co daje razem bardzo wysoki pozytywny odsetek: 87 proc. opowiada się za rządową strategią limitowania okazji do zakażania się nawzajem.
Ograniczenia wprowadzone przez władze mają na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. Są powszechne i dotyczą wszystkich podstawowych aspektów życia codziennego: szkół, ochrony zdrowia, pracy zarobkowej, biznesu, uczestnictwa w kulturze, a także rekreacji, wolnego czasu i sportu. Wymieniony w pytaniu główny „zakaz wychodzenia z domu bez wyraźnej potrzeby” może być jednak (i jest) różnie interpretowany. Zdarzają się dość liczne, relacjonowane przez media, przypadki nieporozumień i protestów, jeśli kary za łamanie zakazów wydają się zbyt drastyczne. Jak w Olsztynie, gdzie policja seryjnie postanowiła wręczać mandaty za próby umycia w myjni samoobsługowej samochodu, albo w Krakowie, gdzie rowerzysta jeżdżący po bulwarach otrzymał mandat w wysokości 12 tys. zł.
Może właśnie ze względu na te rozbieżności w ocenie „istotności naszych potrzeb” stosunkowo najniższy odsetek entuzjastów ograniczenia mają w wielkich miastach. Tam zakazy popiera 75 proc. badanych, podczas gdy np. na wsiach to 91 proc., w średnich miastach 88 proc., a w dużych (250 do 500 tys. mieszkańców) – aż 100 proc.
Co zaskakujące, mimo że w mediach pełno jest apeli skierowanych do osób młodych, by przestrzegały ograniczeń, to jednak najstarsza grupa respondentów ma największą rezerwę do nich, mimo że jest najbardziej narażona na zachorowanie. 70 proc. badanych powyżej 70. roku życia popiera zakazy, podczas gdy w grupie najmłodszej (18–29) popiera je 87 proc., a w grupie 30–39 – aż 98 proc.