Reklama

Artur Bartkiewicz: Jarosław Kaczyński przekracza granicę, której przekraczać nie należy

Jarosław Kaczyński, jako przedstawiciel opozycji, może obiecywać gruszki na wierzbie i mówić o wydatkach na armię rzędu 6-7 proc. PKB, ale gdy tuż za polską granicą szaleje wojna, nie powinien podważać zaufania obywateli do możliwości obronnych państwa.

Publikacja: 09.10.2025 15:15

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Paweł Supernak

Owszem, PiS ma doświadczenia, jeśli chodzi o kreślenie wizerunku „Polski w ruinie” po rządach Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. W 2015 r. to wpadające w ucho hasło pomogło PiS wygrać wybory, a potem szybko okazało się, że ta ruina musiała mieć całkiem solidne fundamenty, skoro w ciągu kilku miesięcy dało się wygospodarować dziesiątki miliardów złotych na wdrożenie programu 500+. Dziś PiS  również przekonuje, że zmierza po władzę, by rządzić na ruinach i zgliszczach – ale dobrze by było, aby kwestie obronności i bezpieczeństwa wyłączać jednak poza nawias tej narracji. Niestety, mówiąc, że „dzisiaj Polska ciągle nie jest przygotowana do konfliktu zbrojnego” oraz  „niestety ten konflikt zbrojny jest bardzo prawdopodobny, tym bardziej prawdopodobny, im bardziej nie jesteśmy do tego przygotowani” Kaczyński postanowił postąpić inaczej. 

Kwestionowanie gotowości Polski do odparcia agresji powinno być czerwoną linią, której się nie przekracza

Nie chodzi o to, by PiS prześcigał się z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem w zapewnieniach, że Polska jest silna, zwarta i gotowa. Już raz w historii przekonaliśmy się, że takie zaklinanie rzeczywistości może poprawić humor w czasie pokoju, ale wszystkie braki zostają brutalnie obnażone w czasie wojny. Są sprawy, o które należy się głośno dopominać – jak choćby zwiększanie potencjału w zakresie zwalczania dronów, odtworzenie obrony cywilnej, zwiększanie produkcji amunicji. PiS nie musi też się zgadzać z kierunkiem modernizacji sił zbrojnych. Ba, może nawet uważać, że na armię należy wydawać 6–7 proc. PKB (choć tajemnicą pozostaje to, skąd wziąć dodatkowe 80 mld zł, gdy na jednym oddechu mówi się o tragicznym stanie finansów państwa i tak poważnym wzroście wydatków na armię). Ale czerwoną linią powinno być kwestionowanie gotowości Polski do odparcia agresji.

Wydatki na obronność w państwach NATO

Wydatki na obronność w państwach NATO

Foto: PAP

Trzy powody, dlaczego Jarosław Kaczyński nie powinien kwestionować gotowości Polski do obrony. I podcinanie gałęzi, na której siedzi prezes PiS

Słowa, że Polska nie jest gotowa na konflikt – ergo, jeśli zostaniemy zaatakowani, to marny nasz los – nie powinny paść z ust lidera opozycji z trzech powodów. Po pierwsze: dlatego, że to może wspierać narracje szerzone w przestrzeni publicznej przez Moskwę i jej popleczników. Rosja robi przecież wiele, aby przestraszyć Zachód wizją konfliktu zbrojnego i skłonić do ustępstw w sprawie Ukrainy – i im bardziej zachodnie społeczeństwa wierzą, że Rosja jest silna, a one słabe, tym większą presję będą wywierać na rządzących, by z Moskwą się układać, zamiast ją drażnić. A to narracja fałszywa – Rosja postawiła wiele na armię, ale od ponad trzech lat nie jest w stanie złamać ukraińskiego oporu. Na Rosję trzeba uważać – ale nie należy się jej bać, zwłaszcza, gdy należy się do najsilniejszego sojuszu wojskowego na świecie. 

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński mówi, że Polska powinna wydawać na armię 6-7 proc. PKB
Reklama
Reklama

Po drugie: dlatego, że przywoływanie przez Kaczyńskiego argumentu w postaci pomocy sojuszników w ochronie flanki wschodniej Polski jako dowodu na nieprzygotowanie naszego kraju do konfliktu jest bałamutne. PiS też starał się o obecność wojsk amerykańskich w Polsce, a teraz chciałby ich zwiększenia. Bo taka jest istota sojuszy. Wspieramy się w zakresie obronności – bo suma naszych potencjałów zawsze będzie większa niż poszczególne części składowe. Sojusznicy wzmacniają flankę wschodnią nie dlatego, że bez nich byłaby ona bezbronna, ale dlatego, że w przypadku odstraszania lepsze nie jest wrogiem dobrego. A jeszcze parę takich wypowiedzi i okaże się, że prawdziwie kochający Polskę nie chce tu sojuszniczych wojsk, bo jest to oznaką słabości. Powiedzieć, że to nieroztropne, to nic nie powiedzieć. 

W przypadku zagrożenia – gdy władze muszą podejmować szybkie i zdecydowane decyzje – społeczeństwo musi być pewne, że rządzący, niezależnie od tego skąd się wywodzą, działają w jego interesie

Po trzecie wreszcie, podważanie zaufania do władz w zakresie obronności w czasie, gdy zagrożenie eskalacją jest realne, osłabia odporność społeczną w sytuacji kryzysu. W przypadku zagrożenia – gdy władze muszą podejmować szybkie i zdecydowane decyzje – społeczeństwo musi być pewne, że rządzący, niezależnie od tego skąd się wywodzą, działają w jego interesie. Przykład takiej współpracy – i chwała za to Karolowi Nawrockiemu i Donaldowi Tuskowi – mieliśmy w nocy z 9 na 10 września, gdy rosyjskie drony naruszały polską przestrzeń powietrzną. Tymczasem sianie przez prezesa PiS wątpliwości co do kompetencji rządu w tym zakresie zwiększa ryzyko, że jakaś część Polaków będzie wobec rządu podejrzliwa nawet w takiej chwili. A to zawsze osłabia naszą odpowiedź w chwili realnego zagrożenia.

Otwarte pozostaje też pytanie, czy Jarosław Kaczyński nie piłuje aby gałęzi, na której sam siedzi. Bo jeśli Polska nie jest gotowa na konflikt w 2025 r., to znaczy, że nie była gotowa również w 2023 r.. A skoro PiS ostrzegał przed Rosją, jak podkreśla często co najmniej od 2008 r., to pytanie, kto przez owo słynne osiem lat rządów PiS Polek i Polaków do tego konfliktu nie przygotował. 

Komentarze
Andrzej Łomanowski: Pułapka negocjacji z Rosjanami
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polskie psy zakładnikami w wojnie pałaców
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Ameryka ma wciąż jeszcze przewagę moralną nad Rosją?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS przestają słuchać, gdy usłyszą „Niemcy”?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nawrocki i Orbán. Żadne tam bratanki
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama