Reklama

Władimirowi Putinowi zaczyna brakować żołnierzy. Jak długo Rosja będzie w stanie prowadzić wojnę w Ukrainie?

Armii Kremla nie udaje się przełamać ukraińskiej obrony. Władimir Putin będzie musiał zdecydować, jak długo jeszcze chce prowadzić wojnę w Ukrainie.

Publikacja: 09.10.2025 15:00

Rosyjscy żołnierze. Władimirowi Putinowi zaczyna ich brakować

Rosyjscy żołnierze. Władimirowi Putinowi zaczyna ich brakować

Foto: REUTERS

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Ile terytorium udało się podbić Rosjanom - oficjalnie i według ekspertów?
  • Z jakimi problemami musi się mierzyć rosyjska armia?
  • Jakie mogą być potencjalne warunki dla rozpoczęcia rozmów pokojowych?

– Zachowujemy strategiczną inicjatywę – zapewniał rosyjski przywódca na spotkaniu z dowództwem armii siebie i swoich generałów. Ale zachodni analitycy uważają, że wojna może nie zakończyć się nawet w przyszłym roku i Kreml będzie musiał podejmować coraz bardziej ryzykowne decyzje, by ją prowadzić.

Reklama
Reklama

Według Putina od początku roku jego armia zajęła 4,9 tys. km2 ukraińskiego terytorium. Eksperci przyjęli tę wypowiedź ze zdziwieniem. Zarówno ukraińscy, jak i zachodni analitycy szacują, że Rosjanom udało się podbić ok. 1/3 mniej, czyli 0,5 proc. powierzchni Ukrainy.

Armia Kremla nie jest w stanie przełamać ukraińskiej obrony

Nasza armia zdecydowanie posuwa się na całej linii frontu – twierdzi mimo to Putin. „Ani nie zdecydowanie, ani nie następuje i nie na całej linii frontu. Ona ledwo zauważalnie, z ogromnymi stratami, tu i tam przesuwa się do przodu. A tu i tam cofa się. I nawet tu i tam jest zagrożona okrążeniem” – podsumował były rosyjski wicepremier, obecnie w opozycji Alfred Koch.

– Wielu sądzi, że przy obecnym tempie ataku Rosjanie będą potrzebowali 2-3 lat, by opanować cztery ukraińskie obwody (doniecki, ługański, zaporoski i chersoński, których domaga się Putin – red.) – sądzi emerytowany brytyjski dowódca lotnictwa Sean Bell.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Rosyjska armia w Ukrainie. Jeszcze tylko dwa razy

Na froncie widać, że rosyjska armia za wszelką cenę próbuje zdobyć jakąkolwiek większą miejscowość, by Kreml mógł ogłosić zwycięstwo. W ostatnich tygodniach ciężar walk przeniósł się spod Pokrowska w okolice Kupiańska nad Oskołem – w północnej części frontu, na granicy obwodów ługańskiego i charkowskiego.

Rosjanom udało się tam sforsować małymi grupami rzekę, uchwycili przyczółek na jej drugim brzegu i wdarli się do miasta. W zeszłym tygodniu Putin ogłosił, że panuje już nad 2/3 Kupiańska, co nie wydaje się prawdą. Jego wojska dotarły tylko do północnej części miasta, ale Ukraińcy zaczęli je wypierać.

Tak wyglądała sytuacja na froncie w 1323 dniu wojny

Tak wyglądała sytuacja na froncie w 1323 dniu wojny

Foto: PAP

„Dają nam rozkaz, żeby wypatrzyć naszymi dronami ukrycie nadające się dla naszych, bo ich pozycje cały czas nakrywa rosyjski ogień. No, polataliśmy trochę i znaleźliśmy trzy budynki od nas piwnicę, nawet z całymi drzwiami. Chłopaki wbiegają do środka, a tam Ruski z automatem. (…) Wyjaśniło się, że ocalał z jednego z ataków na ich transport, plątał się po podwórkach, jadł konserwy i przetwory, które zrobili byli mieszkańcy na zimę. Daleko nie mógł uciec, bo miał ranne nogi” – opisywał walki wokół Kupiańska jeden z ukraińskich operatorów dronów.

Reklama
Reklama

Podobnie starcia wyglądają na granicy obwodu dniepropietrowskiego, na zachód od Pokrowska.

– Sześciu ludzi przeżyło z setki, która poszła do bitwy. Całą kompanię starło z powierzchni ziemi, atakowaliśmy Nowopil (na granicy obwodów donieckiego, zaporoskiego i dniepropietrowskiego – red.) – mówi w rozpowszechnionym w internecie nagraniu żołnierz z Władywostoku o rezultatach ostatnich walk.

Rosjanie również tutaj próbują zdobyć cokolwiek – zarówno w celach propagandowych, jak i prawdopodobnie by odciągnąć ukraińskie oddziały z centralnego odcinka frontu. Na który znów zaczęli napierać.

Władimir Putin za wszelką cenę chce zdobyć Pokrowsk, ale zaczyna brakować mu żołnierzy

W ostatnich dniach musiało się bowiem coś zmienić w planach armii Kremla. „Rosyjskie wojska dostały rozkaz atakowania naszych pozycji za wszelką cenę (wokół Pokrowska). Z tego powodu gwałtownie wzrosły rosyjskie straty” – napisał w internecie prezydent Wołodymyr Zełenski po spotkaniu z szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, gen. Wasylem Malukiem.

Z powodu sposobu prowadzenia wojny, pogardy okazywanej przez rosyjskich dowódców dla życia swych podwładnych, w rosyjskiej armii zaczyna jednak brakować ludzi. Władze milczą na ten temat, ale dane z frontu wyraźnie to pokazują.

Czytaj więcej

Zagraniczni najemnicy wciąż walczą przeciw Ukrainie. Najwięcej - z państwa w Ameryce
Reklama
Reklama

„Do lipca 2025 roku cudzoziemcy stanowią już 49 proc. wziętych do niewoli żołnierzy rosyjskiej armii. A na początku wojny, w 2022 roku był to tylko 1 proc.” – informuje jeden z zachodnich analityków. Możliwe, że liczba jeńców nie odzwierciedla dokładnie obecnego składu armii Kremla, zagraniczni najemnicy mogą chętniej poddawać się do niewoli niż Rosjanie. Ale świadczy jednak o znacznych kłopotach kadrowych wojsk Władimira Putina.

Kreml czekają trudne decyzje. Czy Rosja będzie dalej prowadziła wojnę?

– Myślę, że Rosja zbliża się w nadchodzących miesiącach do punktu zwrotnego, jeśli chodzi o kontynuowanie wojny. Aby zdobyć cały obwód doniecki (…), Moskwa może być zmuszona do przeprowadzenia kolejnej mobilizacji lub do zmienienia w inny sposób swego obecnego podejścia do prowadzenia działań wojennych, które nie przyniosło przełomu. Mimo że ukraińskie siły zbrojne mają problemy z żołnierzami – sądzi były amerykański marines, a obecnie politolog Rob Lee.

Myślę, że Rosja zbliża się w nadchodzących miesiącach do punktu zwrotnego, jeśli chodzi o kontynuowanie wojny. Aby zdobyć cały obwód doniecki 

Rob Lee, amerykański politolog

– Jeśli Moskwa zdecyduje się kontynuować wojnę w 2026 r. to zademonstruje, że jest gotowa zaakceptować rosnące ryzyko (...) w zamian za wątpliwe korzyści strategiczne – dodaje.

Przy tym wielu zachodnich ekspertów sądzi, że mimo iż Putin nie wykazuje chęci zakończenia wojny, to jednak może być zmuszony do pokojowych rozmów w przypadku jakiegoś udanego ukraińskiego kontrataku. Od dłuższego czasu mówi o takim scenariuszu były dowódca amerykańskich sił w Europie, gen. Ben Hodges.

Reklama
Reklama

– Gdyby Ukraina zaczęła wypierać Rosjan ze swego terytorium, to Putin dość szybko siadłby do stołu rozmów – uważa Brytyjczyk Sean Bell. – Jeśli Ukraińcy zdołaliby przeprowadzić operację zagrażającą Krymowi, Putin, który nie chce go tracić, zwróciłby się w stronę negocjacji – dodaje.


Z tego artykułu dowiesz się:

  • Ile terytorium udało się podbić Rosjanom - oficjalnie i według ekspertów?
  • Z jakimi problemami musi się mierzyć rosyjska armia?
  • Jakie mogą być potencjalne warunki dla rozpoczęcia rozmów pokojowych?
Pozostało jeszcze 96% artykułu

– Zachowujemy strategiczną inicjatywę – zapewniał rosyjski przywódca na spotkaniu z dowództwem armii siebie i swoich generałów. Ale zachodni analitycy uważają, że wojna może nie zakończyć się nawet w przyszłym roku i Kreml będzie musiał podejmować coraz bardziej ryzykowne decyzje, by ją prowadzić.

Według Putina od początku roku jego armia zajęła 4,9 tys. km2 ukraińskiego terytorium. Eksperci przyjęli tę wypowiedź ze zdziwieniem. Zarówno ukraińscy, jak i zachodni analitycy szacują, że Rosjanom udało się podbić ok. 1/3 mniej, czyli 0,5 proc. powierzchni Ukrainy.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Putin spotkał się z Alijewem. Obarcza Ukrainę winą za katastrofę samolotu AZAL
Konflikty zbrojne
„FT”: NATO dyskutuje m.in. o strzelaniu do rosyjskich samolotów
Konflikty zbrojne
Bogusław Pacek o pociskach Tomahawk dla Ukrainy: To duży sparing, ale nie Putina z Trumpem
Konflikty zbrojne
Co przewiduje plan pokojowy Donalda Trumpa dla Strefy Gazy?
Konflikty zbrojne
Zagraniczni najemnicy wciąż walczą przeciw Ukrainie. Najwięcej - z państwa w Ameryce
Reklama
Reklama