Czwartkowe posiedzenie Rady Najwyższej w Kijowie zaczęło się od blokowania trybuny przez Wadima Rabinowycza, jednego z liderów prorosyjskiej Platformy Opozycyjnej „Za Życie". Pomagał mu w tym partyjny kolega, dobrze zbudowany były pułkownik MSW Ilia Kywa. Okazało się, że zbieżne interesy ze wspieranymi przez Kreml ugrupowaniami ma szefowa Batkiwszczyny, była premier Julia Tymoszenko, która siłą zajęła fotel przewodniczącego ukraińskiego parlamentu Dmytra Razumkowa. Nie udało się jej wypchnąć z fotela siedzącego obok wiceprzewodniczącego Rady Najwyższej Rusłana Stefanczuka z powodu jego obfitych kształtów. To dzięki jego determinacji obrady parlamentu były kontynuowane. Bronić porządku wokół niego musiał deputowany z rządzącej partii Sługa Narodu Artiom Dmytruk, mistrz trójboju siłowego.
Prywatyzacja czy „przywłaszczyzacja"?
Gorące dyskusje wokół tematu toczą się nad Dnieprem, odkąd upadł Związek Radziecki. Na początku wiele sondaży wskazywało, że większość Ukraińców popierała prywatyzację ziemi rolnej.
– Sytuacja zmieniła się radykalnie w połowie lat 90. Wszystko z powodu trwającej dzikiej prywatyzacji mienia państwowego, którą nazywano „przywłaszczyzacją". Ukraińcy zobaczyli, jak grupa ludzi podzieliła państwo, obawiano się, że to samo stanie się z ziemią. Częściowo do tego doszło, gdy pod koniec lat 90. ziemia została „podzielona" pomiędzy pracowników byłych kołchozów – mówi „Rzeczpospolitej" czołowy kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.
Nie mogli jej sprzedać za sprawą ówczesnego prezydenta Leonida Kuczmy, który w 2001 roku postanowił zakończyć temat. Wprowadzono wtedy moratorium na sprzedaż ziemi rolnej. Każdy następny ukraiński prezydent i rząd zaczynali dyskusję, ale zawsze kończyła się jedynie na bójkach w parlamencie. Sprawę postanowił rozwiązać prezydent Wołodymyr Zełenski. Zwłaszcza że nic nie jest w stanie mu przeszkodzić, ponieważ jego partia Sługa Narodu ma samodzielną większość i zajmuje 248 miejsc w 450-osobowej Radzie Najwyższej. Termin przedłużanego z roku na rok moratorium upłynął 31 grudnia. Teoretycznie zakazu sprzedaży ziemi na Ukrainie nie ma już od ponad miesiąca. Sprzedaż ruszy jednak dopiero wtedy, gdy parlament przegłosuje w drugim czytaniu ustawę regulującą zasady powstającego rynku.