Skandal z oskarżonym za Halembę

Człowiek obwiniany o śmierć górników dostał posadę w stacji ratownictwa górniczego

Aktualizacja: 15.11.2008 03:47 Publikacja: 14.11.2008 15:25

Kopalnia "Halemba"

Kopalnia "Halemba"

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Marek Z., któremu śledczy zarzucają sprowadzenie dwa lata temu katastrofy w kopalni Halemba, pracuje w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu jako ratownik – ustaliła „Rz”. Ma tam dbać o bezpieczeństwo górników. Odpowiada za bezpieczeństwo przeciwpożarowe.

– To kpina z historii, sprawa żałosna i skandaliczna – mówi Jerzy Markowski, z wykształcenia ratownik górniczy, były wiceminister górnictwa. – Podważono wiarygodność tak ważnej dla górników instytucji, jaką jest Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego.

Z. był głównym inżynierem do spraw wentylacji w Halembie. Odpowiadał za bezpieczeństwo metanowe i pożarowe w kopalni.

Prokuratura ustaliła, że to on 21 listopada 2006 r. na kilka godzin przed tragedią zabronił sztygarowi wyprowadzić ludzi z zagrożonego miejsca. Dzień po wybuchu metanu i pyłu węglowego kazał podwładnemu sfałszować raporty, by zatrzeć ślady.

Na Marku Z. oraz na Kazimierzu D., ówczesnym dyrektorze kopalni Halemba, ciążą najpoważniejsze prokuratorskie zarzuty – sprowadzenia katastrofy, w której zginęło 23 górników. W rozpoczętym w piątek procesie grozi im do 12 lat więzienia.

Marek Z. wyszedł z aresztu w lipcu tego roku po wpłacaniu 150 tys. zł kaucji. Nie współpracował z prokuraturą. Nie powiedział, na czyje zlecenie fałszował pomiary metanu i dlaczego bagatelizował jego przekroczenia.

Po trzech miesiącach aresztu Kompania Węglowa rozwiązała z Z. umowę o pracę. Okręgowy Urząd Górniczy zakazał mu zaś piastowania kierowniczych stanowisk przez dwa lata.

Pracę w Centralnej Stacji – tej samej, która prowadziła akcję ratunkową w Halembie – znalazł po wyjściu z aresztu. Jan Syty, wiceprezes Centralnej Stacji w Bytomiu, tłumaczy „Rz”, że zatrudniono go z powodu braków kadrowych. – Jest doświadczonym górnikiem, a my nie mamy ludzi – argumentuje Syty.

Jak udało się nam ustalić, w branży nadal pracuje także Marian D., szef firmy Mard, której pracownikami było 15 z 23 ofiar w Halembie. D. również odpowiada za śmierć górników, grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Pod koniec maja tego roku D. zlikwidował Mard i założył w Rudzie Śląskiej nową firmę pod nazwą Górnicze Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe.

Proces w sprawie tragedii w Halembie toczy się od piątku w Gliwicach. Oskarżonych jest 27 osób, dziewięć chce dobrowolnie poddać się karze. Ich sprawy sąd wyłączył do oddzielnego postępowania.

Na ławie oskarżonych zasiadło więc 18 osób, w tym Marek Z. Prokurator zaczął odczytywanie aktu oskarżenia. Następne rozprawy zaplanowano na 20 i 28 listopada.

Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach ustalił, że winnych największej od 30 lat tragedii w polskim górnictwie jest 37 osób. Dziewięć z nich to członkowie wyższego kierownictwa i dozoru kopalni Halemba oraz firmy Mard.

Pół roku przed tragedią w kopalni sfałszowano próby pyłu węglowego, by wykazać, że nie ma zagrożenia wybuchem. Zatrzymanie prac oznaczałoby bowiem milionowe straty. Z tego samego powodu przestawiano też mierniki metanu. Robili to zwykli górnicy na polecenie tzw. nadzoru.

[ramka][b]Znów było za dużo metanu, a górników nie wycofano[/b]

Górnicy twierdzą, że nadal mają sygnały o nieprawidłowościach w Halembie. Trzy tygodnie temu, 24 października, wysokie stężenie metanu pod ziemią spowodowało automatyczne wyłączenie urządzeń.

Pracujących pod ziemią nie wycofano jednak z zagrożonego rejonu. Czekano, aż zostanie włączony prąd, prace szybko wznowiono.

Górnicy alarmują związkowców, bo nie wierzą dozorowi. – Takich przypadków było ostatnio kilka – twierdzi Zbigniew Domagała, szef Sierpnia ‘80 w Halembie-Wirku. Domagała zawiadomił Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach. Według niego obecny dyrektor kopalni Dariusz Smuga odpowiadał za tragedię sprzed dwóch lat. Był wtedy odpowiedzialny w Halembie za likwidację ścian (do tragedii w 2006 r. doszło właśnie podczas likwidowania ściany wydobywczej).

– Teraz też posyła górników na pewną śmierć – denerwuje się Domagała.

Według Najwyższej Izby Kontroli w Halembie były nieprawidłowości przy przetargach i zlecaniu prac zewnętrznym firmom usługowym. Zdaniem NIK uchybienia te mogły przyczynić się do katastrofy.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[link=mailto://i.kacprzak@rp.pl]i.kacprzak@rp.pl[/link][/i]

Marek Z., któremu śledczy zarzucają sprowadzenie dwa lata temu katastrofy w kopalni Halemba, pracuje w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu jako ratownik – ustaliła „Rz”. Ma tam dbać o bezpieczeństwo górników. Odpowiada za bezpieczeństwo przeciwpożarowe.

– To kpina z historii, sprawa żałosna i skandaliczna – mówi Jerzy Markowski, z wykształcenia ratownik górniczy, były wiceminister górnictwa. – Podważono wiarygodność tak ważnej dla górników instytucji, jaką jest Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?