– Po porodzie leżałam w szpitalu dłużej, bo mój synek miał żółtaczkę. Ksiądz wpadł na oddział tylko w niedzielę. Komunię św. rozdał niemal z zamkniętymi oczami i szybko wybiegł z sali – opowiada Agata Skowron-Nalborczyk, mama Jasia. – Nie tylko dla mnie w tym trudnym okresie było to zdecydowanie za mało. Oczekiwałam jakiejś rozmowy.
Podobne doświadczenia ma wiele kobiet, które leżą w szpitalach po porodzie albo w czasie ciąży spędzają w nich tygodnie, a nawet miesiące z zakazem poruszania się.
[wyimek]W Polsce nie ma poza konkordatem prawa regulującego obecność kapelanów w szpitalach[/wyimek]
Kinga Małecka-Prybyło, socjolog, mama prawie dwuletniego Maksia, leżała w ciąży ponad cztery miesiące. Dobrze wspomina Śląskie Centrum Pediatrii w Zabrzu i szpital w Rydułtowach, gdzie ksiądz na oddziale był codziennie. Ale w warszawskim szpitalu ginekologiczno-położniczym przy ul. Madalińskiego było inaczej: – Kapelan na salę przychodził tylko w niedziele. Gdy go poprosiłam, aby przyniósł komunię św. również w tygodniu, przyszedł raz, ale ponieważ byłam na badaniach, zostawił kartkę, że był, i więcej się nie pojawił.
Beata Załuska rodziła dwukrotnie: – W szpitalu MSW w Warszawie kapelan bardzo często przychodził na oddział: spowiadał, przynosił komunię św., rozmawiał. W maju tego roku rodziłam w szpitalu przy Inflanckiej. Byłam kilka dni, ale kapelana na oczy nie widziałam.