Polska: ranczo nad rozlewiskiem

Nowa moda. Kto nie może się przeprowadzić na prowincję, z tęsknotą śledzi seriale o niej, czyta powieści. I zazdrości

Publikacja: 30.09.2009 22:10

Już 4 października TVP pokaże pierwszy odcinek serialu „Dom nad rozlewiskiem”, którego główna bohate

Już 4 października TVP pokaże pierwszy odcinek serialu „Dom nad rozlewiskiem”, którego główna bohaterka (w tej roli Joanna Brodzik) z dużego miasta przenosi się na wieś

Foto: AKPA

– Od wielu lat mam ochotę przeprowadzić się na wieś. Tam można odpocząć od miejskiego wariactwa. Czas płynie spokojniej i leniwiej – mówi "Rz" Małgorzata Święs, która w warszawskiej wielkomiejskiej dżungli jest uwięziona ze względu na pracę.

A tych, którzy tęsknią za wiejskim klimatem, przybywa. – To paradoks kilku ostatnich lat. Więcej ludzi wyniosło się z miast, niż postanowiło się do nich przenieść – potwierdza Wiesław Łagodziński, socjolog i statystyk z Głównego Urzędu Statystycznego.

Według GUS w 2008 roku na przeprowadzkę do miasta zdecydowało się 91 tys. osób. W tym samym czasie wiejski domek zamiast mieszkania w city wybrało 130 tys. Polaków. Wciąż jednak większość (61 proc.) mieszka w miastach, bo wyprowadzka na prowincję to luksus, na który nie wszyscy mogą sobie pozwolić.

[srodtytul]Ekranowe hity [/srodtytul]

Każdy ma jednak szansę zasmakować wiejskich klimatów dzięki filmom, serialom czy powieściom. Książka Małgorzaty Kalicińskiej "Dom nad rozlewiskiem", której bohaterka z dużego miasta przenosi się na wieś, została bestsellerem. Książka doczekała się ekranizacji. TVP już 4 października wyemituje pierwszy z 13 odcinków serialu.

Telewizyjnym hitem tego lata okazał się film "U Pana Boga za piecem", którego bohaterowie mieszkają w małym miasteczku przy granicy polsko-rosyjskiej. Z dala od wielkomiejskiego hałasu, pośpiechu i przemocy, za to z proboszczem w roli szarej eminencji. Produkcję na małym ekranie obejrzało w wakacje ponad 4,5 mln widzów.

Z kolei finałowy odcinek czwartego sezonu serialu "Ranczo" opowiadającego o perypetiach Amerykanki, która zamieszkała w podlaskiej wsi Wilkowyje, obejrzało w maju tego roku 8,3 mln osób.

Po dziewięciu latach emisji wciąż dużą popularnością cieszy się telenowela "Plebania". Jej widzowie śledzą losy księdza Antoniego Wójtowicza i parafian, którzy darząc duszpasterza dużym zaufaniem, przychodzą do niego ze swoimi problemami. Gdy emitowany jest odcinek "Plebanii", przed telewizorami zasiadają średnio 4 mln widzów.

Typowo wielkomiejskie seriale, choć też lubiane, nieczęsto dorównują popularnością tym, których akcja toczy się na prowincji. Ostatnie przedwakacyjne odcinki produkcji TVN "Teraz albo nigdy" oglądało blisko 2,3 mln widzów. Odcinki ostatniej serii komedii "39 i pół" przyciągnęły przed telewizory średnio nieco ponad 2,4 mln widzów.

[srodtytul]Poczuć się jak na wsi [/srodtytul]

Skąd ta popularność filmów, których akcja toczy się na prowincji? – Kiedy oglądam "Ranczo", to zapominam o mieście i pracy, przenoszę się w tamten świat i czuję się jak mieszkanka wsi – opowiada Małgorzata Święs.

– Mam dosyć oglądania panienek z wielkich miast, których jedynymi problemami są sercowe rozterki – wyjaśnia "Rz" Wiesław Kowalczyk z Łodzi. – To nawet nie jest tęsknota za wsią, ale za prostotą obyczajów i nazywaniem rzeczy po imieniu.

Jednak socjolog prof. Wojciech Łukowski wyjaśnia, że to nie tylko chęć poczucia się "jak na wsi" przyciąga ludzi przed telewizory. – Oglądając taki serial, odreagowują niechęć do władz i swoich niepowodzeń – mówi "Rz" Łukowski. – Społeczność serialowa jest pokazywana w sposób ciepły. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże. Widzowie porównują to do życia codziennego, wychodzi im, że to pokazane w serialu jest lepsze.

Wątpliwości co do tego, że rzeczywiście takie jest, nie ma Jacek Bromski, reżyser serii "U Pana Boga". – Gdy jesteśmy w domku na wsi, problemem staje się to, jak rosną róże i czy mszyce nie zjadły nam roślin – mówi "Rz" Bromski. – Nie trzeba się zastanawiać nad polityką, oglądać TVN 24, co nie pozostawia miejsca na refleksję – wyjaśnia i dodaje, że popularność jego filmów wynika z tego, że pokazują świat, który jest dla człowieka wymarzony.

– Życie w aglomeracji to bezsens – uważa aktor Andrzej Zaborski, który w komedii Bromskiego grał komendanta policji. – Ludzie poznają się dopiero, gdy jeden drugiemu zaleje mieszkanie, a przecież człowiek to istota stadna, potrzebuje kontaktu z innymi.

Zaborski mieszka daleko na prowincji – w suwalskim lesie. Do miasta przenosi się tylko na trzy zimowe miesiące, bo z jego domu wtedy trudno się wydostać, a musi dojeżdżać do pracy w Białymstoku czy Warszawie. – Na wsi to co innego. Sklep czy zlewnia mleka to miejsca, w których nie sposób się nie zatrzymać. Tam zawsze zbiera się wiele osób, trzeba wysiąść z auta i zapytać o żniwa czy sianokosy. Mieszkańcy się znają i chętnie sobie pomagają – dodaje.

Podobnego zdania jest pisarka Katarzyna Grochola. "Okazało się, że prawdziwe więzi tworzą się tu, na mojej wsi, wśród znajomych i sąsiadów" – mówiła w wywiadzie dla "Twojego Stylu", rozczarowana tym, że popularność nie przysporzyła jej nowych przyjaciół. Grochola prawdziwą sławę zyskała dzięki powieści "Nigdy w życiu", której główna bohaterka, jak sama Grochola, po rozwodzie postanawia kupić działkę na wsi i wybudować na niej dom.

[srodtytul]Kto to będzie oglądał?[/srodtytul]

Twórcy przyznają, że kilka lat temu na pomysł umieszczenia akcji filmu na wsi patrzono sceptycznie. Dziś to już nie dziwi. – Większość decydentów w różnych stacjach pukała się w głowę: co to za temat, co to za target. Ktoś nawet powiedział, że pomysł niezły, tylko akcję trzeba przenieść do dużego miasta – opowiada "Rz" Robert Brutter, scenarzysta "Rancza".

– Byliśmy w wielkim strachu, czy to się ludziom spodoba. Ale okazało się, że się bardzo podoba, bo w zgiełku i drapieżności miasta wszyscy tęsknią do normalnego życia – wspomina Bromski. Stanisław Krzemiński, pomysłodawca "Plebanii", choć przyznaje, że pęd do kariery i pieniądza rodzi tęsknotę za iluzją sielskiego życia, to nie uważa, żeby osadzenie akcji serialu na prowincji było gwarancją sukcesu. – Niedługo po "Plebanii" startowało w TVN "Miasteczko", które poległo. Źródłem powodzenia naszego serialu jest moim zdaniem połączenie rozrywki z próbami refleksji na temat kondycji moralnej człowieka – zaznacza Krzemiński. I wspomina, że choć "Plebania" ma już stałą widownię, to pierwsze lata były trudne. – Niemal wszyscy traktowali nas jak produkcję niszową. Dużo czasu upłynęło, zanim zauważono, że ogląda nas regularnie kilka milionów widzów – podkreśla.

[srodtytul]Rechot żab lepszy niż kablówka [/srodtytul]

Czy duża popularność filmów, seriali i powieści, które dzieją się na prowincji, to zwiastun tego, że przychodzi do nas nowa moda?

– Na początku nie miałem sąsiadów, ale każdy, kto przyjeżdża w moje okolice, zakochuje się w nich i zostaje. Dzisiaj wokół mnie stoi 21 domków – mówi Andrzej Zaborski.

Nie dziwi to Wiesława Łagodzińskiego z GUS, który uważa, że popularność wsi to trend, który się utrzyma. – Za 20 lat już tylko 55 proc. z nas będzie żyć w mieście – mówi "Rz" Łagodziński, który sam weekendy spędza w domku na wsi.

– To jeszcze nie moda na prowincję – uważa z kolei Robert Brutter. – Myślę, że coraz silniej dochodzi do głosu poczucie, że żyjąc w pędzie, pracując po wiele godzin i nie mając na nic czasu, dużo więcej tracimy, niż zyskujemy. Więc tęsknimy do świata, w którym jest inaczej – wyjaśnia.

Prof. Wojciech Łukowski zaznacza jednak, że ci, którzy rezygnują z mieszkania w mieście, zamiast typowej prowincji wybierają obrzeża miast: – Mają tam domek i przyrodę, ale zachowują wszystkie przywileje życia w mieście. Chcą połączyć miejskie udogodnienia z prostotą życia na wsi. – To prawda, że zmniejsza się cywilizacyjny dystans, jaki dzielił wieś i miasto – uważa Łagodziński. – W mojej miejscowości jest supermarket i apteka tak dobrze zaopatrzona jak ta na warszawskiej Saskiej Kępie. Ale jedno się nie zmienia: zapach roślin i rechot żab. Do mojej wsi nie dochodzi sygnał kablówki i nie będę mógł obejrzeć transmisji moich ulubionych rozgrywek tenisowych, jednak wolę ten rechot żab i naturę.

Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie
Społeczeństwo
Życzliwość polskich służb dla Walusia. Prezenty świąteczne i kiełbasa przemycana za kraty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
Jest śledztwo prokuratury w sprawie śmierci profesora warszawskiej uczelni