Włoskie wybrzeże w pobliżu wielkich miast i kurortów podzielone jest na kilkudziesięciometrowe odcinki dzierżawione przedsiębiorcom. Ci zbudowali tam ośrodki wypoczynkowe z parasolami i leżakami. Na zapleczu bar, restauracja, kabiny, prysznice, boiska, baseny. Naturalnie wstęp jest płatny, a za parasol z leżaczkiem trzeba osobno, słono zapłacić. Odbywają się tam trwające do białego rana dyskoteki. Istnieją też dzikie, bezpłatne plaże komunalne pozbawione wygód, zwykle brudne i zaśmiecone.
W ubiegłym tygodniu na płatną, podrzymską plażę Siódme Niebo wybrała się para studentów gejów. Zaczęli sobie okazywać uczucie, co zbulwersowało współplażowiczów. Twierdzą, że się tylko całowali, ale świadkowie mówią, że sprawy zaszły o wiele dalej. Proszony o interwencję bagnino (łączący funkcje kąpielowego i ratownika) przysięga, że jeden gej leżał na drugim. Poprosił, by zrezygnowali z ostentacji lub przenieśli się w bardziej dyskretne miejsce. Geje twierdzą z kolei, że zostali brutalnie wyrzuceni z plaży. W efekcie najpierw na stronie internetowej organizacji Arcigay, a potem w całej włoskiej prasie pojawiły się oskarżenia o homofobię pod adresem dzierżawcy plaży. Adwokat pary zażądał przeprosin i finansowego zadośćuczynienia. Arcigay organizuje marsz protestacyjny. Dzierżawca ani myśli przepraszać, zapewnia, że nie jest homofobem. Dowód? 15 sierpnia w Siódmym Niebie odbędzie się gejowska dyskoteka. Wstęp wolny.
Z kolei w Anzio 26-letnia kobieta opalała się topless, co jest na włoskich plażach zjawiskiem dość powszechnym. Sąsiadka z leżaka obok zaprotestowała, bo widok obnażonych piersi gorszył jej dwóch nastoletnich synów. Wezwana do rozstrzygnięcia sporu policja przyznała rację kobiecie bez biustonosza.
[wyimek]Na Capri nie wolno chodzić w drewniakach z powodu hałasu [/wyimek]
W wielu kurortach władze miejskie wydały wojnę obnośnym handlarzom, zazwyczaj czarnoskórym imigrantom, którzy są plagą włoskich plaż. Co kilka minut kąpiel słoneczną przerywa wypoczywającym natrętny handlarz. Łamanym włoskim próbuje się najpierw zaprzyjaźnić, a potem oferuje artykuły plażowe, torebki, odzież, okulary przeciwsłoneczne – zazwyczaj podróbki. Gdy zabiegi marketingowe nie przynoszą rezultatu, handlarze sięgają po szantaż moralny: „Jestem głodny”. Ale kanapki przyjąć nie chcą. Bywa, że trzeba wzywać bagnino, by pozbyć się natręta. W ślad za handlarzami podążają zaś chińskie masażystki, krzycząc piskliwym głosem: „Massaggio, massaggio!”. Władze podrzymskich Ostii i Fregene postanowiły je przegonić (stanowią zagrożenie dla zdrowia klientów), a działalność handlarzy ograniczyć, wydając im licencje. Nielegalnych z marnym skutkiem ścigają strażnicy miejscy. W okolicach Wenecji karzą i handlarzy, i klientów. Handlarz traci towar, a jeśli jest nielegalnym imigrantem, czeka go deportacja. Klienci płacą karę. Pewna Austriaczka za kupno na plaży podrobionej torebki Vuittona zapłaci 1000 euro grzywny, a inna pani 200 euro za nabycie kurteczki – podróbki Prady.