Gdy 4 listopada piłkarze Lecha Poznań i Manchesteru City wyjdą na murawę stadionu miejskiego, w odległym o 700 metrów bloku mieszkalnym ma zostać włączony sejsmograf. Po co? By sprawdzić, czy się nie powtórzy historia z poprzedniego meczu Lecha w Lidze Europejskiej.
– Chwilami drżały szyby, naczynia, doniczki z kwiatami, wibrowały fotele – opowiadają mieszkańcy dziesięciopiętrowego bloku przy ul. Olszynka w poznańskiej dzielnicy Grunwald. Z okien budynków na tym osiedlu widać nowy stadion. W ubiegły czwartek piłkarze Lecha rozegrali na nim swój pierwszy mecz. Stawką spotkania z zespołem Red Bull Salzburg były punkty Ligi Europejskiej. Na trybunach zasiadło przeszło 41 tys. kibiców.
Czy to ich ogłuszający doping sprawił, że zadrżały ściany wieżowca? – Alarm wszczęli mieszkańcy jednego bloku, mieszkańcy sąsiednich podczas meczu na drgania się nie skarżyli – mówi Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. – W dodatku wibracje zostały odnotowane tylko w niektórych mieszkaniach.
Gdy sprawę opisały lokalne media, o drganiach zaczęli mówić także mieszkańcy kolejnego wieżowca.
– Nigdy wcześniej tego typu sygnałów nie było. Na pewno nie należy ich lekceważyć – podkreśla Jacek Schulz, kierownik osiedla Raszyn.