Reklama

Płyn Lugola znika z aptek

Po awarii elektrowni atomowej w Japonii Polacy wykupują preparaty z jodem. Eksperci: – To nie ma sensu

Publikacja: 18.03.2011 18:29

Płyn Lugola znika z aptek

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak now Piotr Nowak

Płynu Lugola, czyli roztworu wodnego jodu i jodku potasu podawanego Polakom po katastrofie w Czarnobylu w 1986 r., zaczyna brakować w aptekach i hurtowniach farmaceutycznych. To efekt strachu przed promieniowaniem.

– Boję się, że władze nie mówią nam prawdy o skażeniu powietrza – twierdzi 60-letnia pani Danuta z krakowskiej Nowej Huty, która przez godzinę szukała w piątek płynu Lugola. – Jak znajdę, kupię kilka, to tylko 6 zł.

– Płynu nie znalazłem w aptece św. Jana w Katowicach ani w aptece Pod Orłem w Rudzie Śląskiej, gdzie mieszka córka – żali się Andrzej Kowalczyk, zainteresowany "zapasem dla rodziny". – W dodatku sprzedają tylko na receptę.

Aleksandra, studentka matematyki z Warszawy, próbowała załatwić płyn Lugola dla znajomych z Japonii, którzy goszczą w Polsce i chcieliby go zabrać do swego kraju. Nie mogą go jednak dostać bez wizyty u lekarza.

– Płynu zaczyna brakować w hurtowniach, a ludzie od kilku dni kupują także więcej jodyny – potwierdzają farmaceuci z aptek na krakowskim Kazimierzu. I ostrzegają: – Żadnego z tych środków nie należy pić, służą do zewnętrznej dezynfekcji. Po wypiciu płyn Lugola może wywołać m.in. alergię.

Reklama
Reklama

Większe zainteresowanie – nawet o kilkaset procent – preparatami z jodem odnotowały też apteki w Warszawie, w Lublinie i na Śląsku, do których dzwoniła "Rz".

Dobrze sprzedają się nawet liczniki Geigera do pomiaru promieniowania, choć to wydatek ok. 1300 zł. W sklepie wysyłkowym Multisort.pl z Łodzi mówią, że pytają o nie m.in. importerzy żywności, a popyt jest tak duży, że na zakup trzeba czekać do 30 dni. Liczników i płynu Lugola szukają też klienci Allegro.

– Zakupy płynu są niepotrzebne. Nawet Japończycy nie zdecydowali się na szeroką dystrybucję preparatów z jodem – uspokaja dr Stanisław Latek, fizyk i rzecznik Państwowej Agencji Atomistyki. – Te środki mają chronić tarczycę przed promieniotwórczym jodem. A on ulega rozpadowi i gdyby nawet chmura za kilkanaście dni dotarła do Polski, zawartość jodu będzie w niej niewielka. Mamy zapasy odpowiednich środków, ale nie ma potrzeby ich dystrybucji, bo nie ma zagrożenia.

– Skażenia radioaktywnego nie ma nawet w Tokio. Tabletki z jodem dostają tylko pracownicy japońskiej elektrowni. Nie ma powodu, by gromadzić zapasy płynu Lugola. Na szczęście ta histeria nie jest kosztowna, bo to tani preparat – mówi prof. Paweł Olko, wicedyrektor Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie.

– To bezsensowna panika. Nie ma wskazań, by zażywać preparaty z jodem – wtóruje im dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. –Takie środki zażywane na własną rękę mogą być szkodliwe. Gdyby pojawiło się zagrożenie, poinformujemy o nim i dla nikogo nie zabraknie leków.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Ustawa łańcuchowa. Sejm podjął decyzję w sprawie prezydenckiego weta. Jak głosowali posłowie?
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama