– Jeśli wódz drugiej siły w kraju bez żenady odwołuje się do idei Carla Schmitta, nauczyciela hitlerowców, jeśli podnosi hasło "Polsko, obudź się", dosłownie wzorując się na haśle Hitlera "Deutschland, erwache" (Niemcy), obudźcie się, jeśli wzorem hitlerowców organizuje fackelzugi, marsze z pochodniami, to czy te analogie mogą nie budzić niepokoju? Ten wódz przewodzi partii zorganizowanej na sposób stricte faszystowski, z pełnią władzy, skupioną tylko w jednym ręku – zaalarmował ostatnio honorowy przewodniczący Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stefan Bratkowski.
Jego zdaniem "rodzącemu się faszyzmowi", czyli Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS, trzeba "zagradzać drogę".
Z kim się kojarzył Wałęsa
Kaczyński nie jest pierwszym polskim politykiem po 1989 r., który został oskarżony o faszyzm. Galeria jest długa, a jedną z postaci, która ją otwiera, jest Lech Wałęsa. Takie oskarżenia padały już w kampanii prezydenckiej 1990 r. Jeden z wieców Wałęsy w Krakowie został zakłócony przez aktywistów Federacji Anarchistycznej krzyczących "Precz z faszyzmem". Z dzisiejszej perspektywy jednak jeszcze zabawniej brzmi inne antywałęsowskie hasło sprzed 20 lat: "Nie matura, lecz bliźnięta zrobią z ciebie prezydenta".
Wałęsa bywał "faszystą" także po swoim zwycięstwie. Gdy pół roku później spotkał się ze swoimi zwolennikami pod kościołem św. Brygidy w Gdańsku, Adamowi Michnikowi skojarzyło się to z Mussolinim przemawiającym z balkonu. "Pachnie korporacjonizmem, na którym budowali swą władzę Mussolini, Salazar, Franco i kilku dyktatorów w Ameryce Południowej" – komentował nieco później powołanie przez Wałęsę Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform Wiktor Osiatyński.
Straszny kowboj
Czołowym "faszystą" lat 90. został jednak nie polityk, ale showman – Wojciech Cejrowski. "Brunatny kowboj RP" – taki tytuł dała "Gazeta Wyborcza" oskarżycielskiemu artykułowi na temat telewizyjnej audycji "WC Kwadrans".