Pytani przez CBOS Polacy odpowiadali, że najchętniej grają w gry liczbowe (40,5 proc.) i zdrapki (11,2 proc.) Totalizatora Sportowego. Szczęścia na automatach do gry próbowało 3,4 proc. ankietowanych. Do kasyn zagląda zaledwie 0,3 proc.
Dlaczego gramy? 35 proc. chce zasilić domowy budżet, ponad 29 proc. ma przeczucie, że wygra, 18 proc. – żeby zabić nudę, 13 proc. lubi towarzyszące grze emocje, a 3,4 proc. – bo nie może przestać. – Hazard staje się uzależnieniem, kiedy chodzenie do kasyn przestaje być rozrywką czy pasją, a staje się obsesją – wyjaśnia psycholog Jacek Santorski. – Uzależniony robi debet na swojej karcie, karcie żony, karcie służbowej, a potem zaczyna kraść. I robi to mimo że jest wykształcony i pochodzi z dobrego domu.
Czy od popularnych gier liczbowych można się uzależnić? – Gry totalizatora porównałbym do piwa bezalkoholowego – mówi Robert Rutkowski, psycholog uzależnień. – Jeżeli ktoś miał problem z alkoholem, picie tego bezalkoholowego może spowodować, że wróci do nałogu. Jeśli był hazardzistą, gry liczbowe mogą być ryzykowne. Dla innych taka gra jest bezpieczna.
Z badań CBOS wynika, że najbardziej uzależniają automaty do gry, bo prawie 40 proc. grających deklaruje objawy nałogu. Z kolei sami ankietowani za najbardziej uzależniające uznali kasyna. Przestrzegają przed nimi nawet celebryci. – Hazard ma to do siebie, że wciąga. Jeśli ktoś nie ma silnego charakteru, to lepiej, żeby nie wchodził do kasyna – mówi "Rz" Agnieszka Włodarczyk, aktorka i piosenkarka.
W 2009 roku przyznała w mediach, że miała problem z hazardem. Zaczęło się, gdy po raz pierwszy postanowiła coś obstawić. Wygrała wtedy sumę pięciokrotnie większą od tej, którą postawiła. "To było dla mnie bardzo kuszące. Po pierwszej wygranej potem cały czas przegrywałam. Ale chodziłam grać dalej, żeby wygrać to, co przegrałam" – opowiadała Włodarczyk "Super Expressowi".