Organizacje pozarządowe apelują o zmianę przepisów prawa regulujących kwestię zbiórek publicznych. Argumentują, że są archaiczne. Na ich podstawie można bowiem dziś ścigać i karać każdego, kto na portalu internetowym czy blogu zamieści numer konta, na który można wpłacać pieniądze na określony cel. Choć nawet politycy są zgodni, że ustawę o zbiórkach publicznych z 1933 r. trzeba zmienić, na razie na deklaracjach się kończy.
Uprzejmie donoszę
Pani Małgorzata Klemczak jest autorką blogu pokochajciekubusia.pl. Od trzech lat pisze na nim o swoim chorym na autyzm wnuczku. Dwa lata temu zamieściła na blogu numer konta córki i zięcia (rodziców Kubusia), aby przyjazne im osoby mogły wpłacać drobne sumy. – To były drobne kwoty. Zwykle po 10 czy 20 złotych. Dostawaliśmy też od ludzi drobne zabawki, kredki, wycinanki – mówi „Rz" Małgorzata Klemczak, znana internautom jako „babcia Gosia".
Trzy miesiące temu ktoś doniósł, iż prowadzi nielegalną zbiórkę pieniędzy. – Dostaliśmy wezwanie na komisariat, gdzie nas poinformowano o wszczęciu postępowania z art. 56 kodeksu wykroczeń. Byliśmy w szoku – opowiada. – Zarzuty były absurdalne, nie było żadnego masowego zbierania pieniędzy. A zostaliśmy potraktowani jak przestępcy. Najgorsze, że na przesłuchania byli wzywani też ci, którzy Kubusiowi pomogli i coś wpłacili. Ktoś chciał dobrze i potem ma z tego powodu nieprzyjemności. To jakieś nieporozumienie – mówi.
Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy tłumaczy, że funkcjonariusze mają obowiązek zająć się każdym zgłoszeniem, które do nich trafia. – Z tego, co wiem, sprawa została już umorzona – mówi „Rz".
Sęk w tym, że Klemczak twierdzi, iż nie dostała dotąd informacji o umorzeniu postępowania.