Dziedziczki Hipparchii

Nieobecność i wykluczenie kobiet są świetnie widoczne w doniesieniach z ogarniętej kryzysem Grecji

Publikacja: 06.10.2012 01:01

Dziedziczki Hipparchii

Foto: AFP, Louisa Gouliamaki Louisa Gouliamaki

Red

Tekst z archiwum tygodnika "Przekrój"

Mówiąc o Grecji jako o kolebce demokracji, zazwyczaj powołujemy się na Arystotelesa i innych znanych filozofów, a nie pamiętamy o kobietach, które – jak choćby Hipparchia czy liczne w szkole Epikuresa prostytutki – również uczestniczyły w debatach o tym, co wspólne. Zapominamy również o Solonie, który, owszem, już w VI w. p.n.e. wprowadził zasady fundujące ustrój demokratyczny, znacznie osłabiając przy tym rolę arystokracji, ale zaproponował też rozwiązania umożliwiające legalizację męskich związków homoseksualnych oraz domów publicznych. Stawiając mocny nacisk na konieczność zaangażowania wszystkich obywateli w zarządzanie polis, nie uwzględniał kobiet.

Podobnie jak Solon przez kolejne wieki czynili jego następcy. Dopiero wielka rewolucja we Francji przyniosła takie propozycje jak „Deklaracja praw kobiety i obywatelki", za napisanie której Olympia de Gouges została ścięta przez zwolenników Robespierre'a. Jak dowodzą wypowiedzi licznych feministek, w tym prof. Ewy Łętowskiej, prawo nadal jest rodzaju męskiego. Nastawienie na konflikt, a nie porozumienie, oraz sama definicja podmiotu, który decydować ma poza kontekstem i emocjami, zdecydowanie określają udział w prawie jako męskoosobowy. Jak bowiem kobiety, od dzieciństwa uczone myślenia w kontekście, w relacji i z poszanowaniem uczuć innych osób, mają nagle przedzierzgnąć się w autonomiczne podmioty? Te i inne zagadki próbujemy po dziś dzień rozwiązywać w ramach gender studies na całym świecie. Ta nieobecność kobiet, czy wręcz ich wykluczenie, jest świetnie widoczna również w doniesieniach z ogarniętej dziś ekonomicznym kryzysem Grecji.

Płacz nad bezrobociem

O tym, co dzieje się w Grecji, słyszymy niemal wyłącznie od mężczyzn, choć jest to kraj, w którym kobiety mają równe prawa, stanowią, podobnie jak w Polsce, większy odsetek absolwentów wyższych uczelni niż mężczyźni oraz są w znacznie większym stopniu zagrożone bezrobociem. Jak twierdzi Theano Fotiou, posłanka greckiego parlamentu z ramienia radykalnej Syrizy, bezrobocie wśród kobiet jest dziś w Grecji niemal równe bezrobociu młodzieży i wynosi blisko 50 proc. (stopa krajowa wynosi 22,5 proc.). Opowiadając o bezrobociu, Fotiou ma łzy w oczach. Ta zatrudniona od 40 lat na uniwersytecie wykładowczyni architektury zajmuje się w parlamencie przede wszystkim edukacją wyższą. Jest zdecydowaną przeciwniczką tzw. systemu bolońskiego. Jej niepokój budzi konieczność podziału studiów na licencjackie i magisterskie oraz – jak mówi – „rozdawanie ludziom dyplomów, które – jeśli pochodzą z mało popularnych na świecie greckich uczelni – w gruncie rzeczy nie dają szansy na zatrudnienie". Jak dowiadujemy się od posłanki, w Grecji uchwalono ustawę o wprowadzeniu tego systemu organizacji studiów, niemniej od roku nie implementuje się jej i najprawdopodobniej przez dłuższy czas to nie nastąpi. W swoim niedawnym wystąpieniu w parlamencie Fotiou podkreślała, że nowy system studiów skazuje programy wyższych uczelni na fragmentaryzację, zaś studentów i studentki – na studiowanie przez całe życie edukacji o znacznie gorszej jakości.

Faszyści pod Akropolem

Grecy odnoszą się przyjaźnie do przybyszy. Zamówione w barze 100 ml whisky okazuje się pełną szklanką, zaś w lesbijskim klubie w Atenach barmanka pyta najpierw: „Skąd jesteście?", potem: „Co pijecie u was w kraju jako shoty?" i na hasło „wódka" wlewa nam po kieliszku, bez opłaty, oraz życzy miłej zabawy. W tym kraju, gdzie – jak dowiadujemy się od naszych rozmówczyń – przynajmniej raz dziennie ktoś próbuje popełnić samobójstwo z powodu kryzysu, pozytywne nastawienie do świata, w tym do cudzoziemców, ma oczywiście swoje granice.

Jak opowiada Kika Kyriakakou – kuratorka pracująca w galerii sztuki CAMP!, ateńskiego centrum sztuki współczesnej – co kilka dni faszyści z niedawno odnowionej partii neonazistowskiej Złoty Świt próbują napadać na siedliska uchodźców i migrantów. Ona sama brała udział w takim zajściu jako osoba próbująca zatrzymać napastników. Działo się to kilka dni przed naszą rozmową i od tego sama zaczyna nasz wywiad. Rzecz miała miejsce pod Akropolem. Dokładnie tam kupiłyśmy dla kolegi T-shirt antyfaszystowskiej drużyny piłkarskiej z Niemiec – St. Pauli. To miejsce, gdzie wcześniej takich zajść nie oglądano. Już Marks zauważył, że historia się powtarza – za pierwszym razem jako tragedia, za drugim – jako farsa. Odradzanie się faszyzmu w każdym kraju wygląda tak samo – kryzys ekonomiczny nieuchronnie prowadzi do nienawiści wobec obcych/gości – ksenofobii (od greckiego „xenos").

Niewidzialna praca kobiet

Na pytanie, dlaczego zainteresowała się feminizmem, posłanka Theano Fotiou odpowiada, że to przez syna. Dopiero po urodzeniu dziecka zdała sobie sprawę, że ludzie dzielą się na dwie kategorie – tych, którzy pracują na jednym etacie i odpoczywają w domu (mężczyźni), oraz tych, którzy po pracy poza domem przychodzą pracować w domu (kobiety). To, co dziś nazywamy „pracą reprodukcyjną" lub – akcentując wszechobecne ignorowanie jej znaczenia – „niewidzialną pracą kobiet", przynosi rocznie korzyści w wysokości 30–40 proc. PKB każdego rozwiniętego kraju. W Grecji, gdzie do roku 1980 kobiety na mocy prawa wnosiły do małżeństwa posag, dziś obowiązuje równouprawnienie. Niemniej – jak podkreślają wszystkie kobiety, z którymi rozmawiałyśmy – nadal grozi im „szklany sufit", czyli strukturalne ograniczenia rozwoju kariery, nadal uważane jest za oczywiste, że to one pracują w domu i nadal, choć prezeskami obu głównych partii lewicy – Pasoku i Partii Komunistycznej – przez szereg lat były kobiety, Grecja ma jeden z najniższych w Europie odsetek kobiet w parlamencie.

Najwięcej posłanek – około 20 – do aktualnego greckiego parlamentu wprowadziła Syriza, koalicja wolnościowych, ekologicznych i lewicowych ruchów społecznych oraz partii politycznych, która w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskała rewelacyjny wynik niemal 27 proc. głosów, co czyni ją drugą po centroprawicowej Nowej Demokracji siłą polityczną w Grecji i najliczniejszą opozycją.

Greckie kobiety uzyskały pełne (bierne i czynne) prawa wyborcze dopiero w 1952 r. Pomimo długiej historii walki o prawa kobiet (pierwsza kobieta wstąpiła na grecki uniwersytet już w 1895 r.), w okresie międzywojennym kobietom udało się wywalczyć tylko prawo do głosowania w wyborach miejskich. Jak podkreśla Xenia Stefanidou, autorka wykładu „Greek Women in Position of Power", większość aktywnych dziś politycznie kobiet to inżynierki, prawniczki i lekarki. Jej zdaniem fundamentalną rolę dla popularyzacji udziału kobiet we władzy miała znana grecka aktorka Melina Mercouri, która w 1981 r. została pierwszą grecką ministrą kultury, a kilka lat później zaproponowała ideę „stolic kultury", po dziś dzień popularną w UE.

Na własną rękę

O współczesnym kryzysie greckim często mówi się, że jest zawiniony przez powszechne w tym kraju lenistwo. Z rozmów, które przeprowadziłyśmy w tym roku w Atenach z ich mieszkankami, jasno wynikają dwa słabe punkty tej stereotypowej konstatacji: po pierwsze, kryzys w Grecji jest elementem kryzysu globalnego oraz kryzysu w Unii Europejskiej i nie może być analizowany w izolacji, po drugie zaś – przynajmniej z wypowiedzi kobiet – trudno wywnioskować jakiekolwiek lenistwo, skoro jedyna Polka, z jaką udało nam się tam porozmawiać, pracownica hotelu, pracuje od 4 rano do 20 jako: recepcjonistka, sprzątaczka, kucharka, barmanka, chłopiec na posyłki, dostawca oraz praczka.

Co więcej, mimo głębokiego kryzysu Grecy starają się wykorzystać własny potencjał (np. tworząc biznesy rodzinne czy handlując na ulicy losami na loterię), a pomoc państwa traktują jako ostateczność. Pytani o Urząd Pracy (OAED) nie potrafią nawet w przybliżeniu podać jego adresu, zaś pireuskie biuro OAEE – jednej z trzech instytucji tamtejszego ZUS, w Polsce niezmiennie pełnego petentów – w Grecji świeci pustkami.

Pytana o płeć prekariatu aktywistka feministyczna i działaczka Syrizy Sissy Vouvou podkreśla, że szkodliwe tendencje na rynku pracy, dziś znane jako „uelastycznianie", rozpoczęły się od kobiet, a konkretnie – od proponowania im pracy w nieregulowanym czasie, za słabsze zarobki i bez zabezpieczeń społecznych – a więc na znane nam dobrze tzw. umowy śmieciowe. Vouvou podkreśla konieczność wspierania feminizmu w działalności politycznej i choć zgadza się z tezą, że zakaz aborcji jest przede wszystkim problemem ekonomicznym (stanowi powód biednienia społeczeństwa i zarazem skutek biedy), to zwraca uwagę na konieczność propagowania dyskursu wyboru. Vouvou podkreśla, że przed 1986 r. (wtedy właśnie Grecja zalegalizowała aborcję) kobiety – podobnie jak dziś w Polsce – mogły ją sobie dość łatwo kupić, niemniej zwraca uwagę, że zapoczątkowane przez socjalistyczną partię Pasok reformy sytuacji kobiet były tam ciągle wspierane przez propagowanie dyskursu autonomii i wolności kobiet. Zdaniem tej działaczki Pasok zaprzecza dziś swojemu niegdyś feministycznemu programowi (Melina Mercouri była działaczką Pasoku).

Rozwiązanie przez porozumienie

Grecy, podobnie jak Polacy, uwielbiają sięgać do II wojny światowej, zwłaszcza w dyskusjach z Niemcami. Podobnie jak niemieckie wydanie pisma „Focus", które wiosną opublikowało niepochlebną dla Greków satyryczną okładkę, również Angela Merkel i inni niemieccy politycy błyskawicznie oskarżani są w Grecji o tendencje faszystowskie. Poseł Syrizy Panayiotis Koroumplis brzmi niemal jak członek PiS, gdy w wywiadzie udzielonym gazecie „Athens News" przez ponad pół strony wypomina Niemcom ich polityczne działania sprzed 70 lat. Żadna z naszych rozmówczyń nie buduje w ten sposób argumentacji, chyba słusznie zauważając, że dzisiejsi Niemcy to w najgorszym razie wnuki faszystów, zaś rozwiązania kryzysu – mylnie nazywanego „kryzysem greckim" – szukać należy raczej w próbach porozumienia, także na skalę międzynarodową. Dowodzi tego zarówno kuratorka z CAMP!, która stara się zapraszać do swojej galerii artystów i artystki z całego świata, jak i posłanka Theanu Fotiou, która wierzy w możliwość zjednoczenia lewicy na Zachodzie (zmuszonej do walki z kryzysem ekonomicznym) oraz tej ze wschodu Europy, która już przecież zaczyna rewidować swoje odrzucenie socjalizmu po 1989 r. Ten pojednawczy aspekt podkreślają również Sissy Vouvou, wskazując na problemy wynikające z ignorowania praw kobiet w greckich partiach lewicy, oraz nasza pracująca fizycznie rodaczka.

To głównie panowie, w tym Ilias Kasidiaris, poseł do parlamentu z ramienia faszystowskiego Złotego Świtu, apelują do Greków w sprawie rzekomo zaśmiecających ich kraj „podludzi" i proponują stworzenie dla nich specjalnych obozów na terenie całego kraju. Tymczasem działaczka Syrizy widzi nadzieję dla Grecji w generowanym przez imigrantów przyroście naturalnym i apeluje o legalizację ich pobytu w kraju, stara się także walczyć z seksualnym wykorzystywaniem dziewcząt, głównie Afrykanek, zaznaczając, że korzystanie z ich usług jest ostatnio w Grecji bardzo „modne" (1,2 mln mężczyzn korzysta z usług prostytutek, w tym ok. 300 tys. robi to regularnie). Wypowiada się także stanowczo przeciwko tworzeniu obozów dla migrantów oraz akcjom łamiącym prawa migrantek. 29 kwietnia tego roku policja zamieściła w Internecie zdjęcia 37 ateńskich prostytutek chorych na HIV, a następnie rozpoczęła ich „łapankę".

Dług niezasadny

Trudno nie przyznać w takich momentach racji prof. Ewie Łętowskiej, która wypomina środowiskom prawniczym i w ogóle systemowi prawnemu głęboki, strukturalny seksizm. Warto też przemyśleć zaproponowaną przez tę sędzię krytykę dewaluacji pojęcia „umowa", które w dzisiejszych czasach często oznacza strategię państwowej kontroli obywateli na korzyść prywatnych instytucji, takich jak banki. W kontekście dzisiejszych zmagań Greków i Greczynek z kryzysem warto zwrócić uwagę na to, czy tzw. memoranda (wymogi Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla obsługi tzw. długu Grecji) są w gruncie rzeczy legalne. Jeśli nie, to czy przypadkiem racji nie mają posłanki i posłowie Syrizy domagający się ich anulowania oraz rewizji samego „długu", powstałego w ciągu ostatnich 20 lat, pod kątem jego zasadności. Historia wpędzania krajów Południa w kryzysy ekonomiczne przez MFW jest dobrze znana. Przez całe lata 90. instytucja ta, wraz z Bankiem Światowym, była przedmiotem protestów na całym świecie – od Seattle, poprzez Seul, Genuę, po Warszawę. Czy potrzebujemy kolejnej fali walk ulicznych, by politycy zrozumieli konieczność reform, a nie wiecznego wspierania sektora bankowego? Niewykluczone, że Grecja po raz kolejny – jak stało się już za Solona – wyznaczy wzorzec odrzucania niesprawiedliwych strategii finansowych na rzecz pełnego uczestnictwa wszystkich – tym razem również biednych i kobiet – w naprawie kraju. Byłby to kolejny milowy krok na drodze rozwoju demokracji ludowej, nie bankowej.

Dr Ewa Majewska jest feministką, filozofką kultury, aktywistką.

Sierpień 2012

Tekst z archiwum tygodnika "Przekrój"

Mówiąc o Grecji jako o kolebce demokracji, zazwyczaj powołujemy się na Arystotelesa i innych znanych filozofów, a nie pamiętamy o kobietach, które – jak choćby Hipparchia czy liczne w szkole Epikuresa prostytutki – również uczestniczyły w debatach o tym, co wspólne. Zapominamy również o Solonie, który, owszem, już w VI w. p.n.e. wprowadził zasady fundujące ustrój demokratyczny, znacznie osłabiając przy tym rolę arystokracji, ale zaproponował też rozwiązania umożliwiające legalizację męskich związków homoseksualnych oraz domów publicznych. Stawiając mocny nacisk na konieczność zaangażowania wszystkich obywateli w zarządzanie polis, nie uwzględniał kobiet.

Pozostało 94% artykułu
Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK