Pod Wawelem pojawiły się billboardy z napisami „Jestem! Chociaż mnie nie widzisz...", „Jestem! Nieśmiertelny!", „Wszystko przemija... a ja wciąż jestem". Na plakatach oprócz hasła jest tylko krzyż w czerwonym prostokącie.
Zupełnie inne plakaty, bo z napisem „Nie zabijam. Nie kradnę. Nie wierzę" rozwiesiła niedawno w Lublinie Fundacja Wolność od Religii. Za kilka dni, od 16 października, czyli rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża, zawisną one także w kilku innych miastach, w tym w Krakowie.
Kilka dni temu w Lublinie pojawił się też billboard z fragmentami wizji misjonarki z Irlandii. „Ratujcie dusze, dopóki możecie". Obok siebie wiszą więc plakaty zachęcające do uwierzenia w Boga i przeciwnie – do odrzucenia wiary.
Plakat jak przydrożny krzyż
Ale krakowskie billboardy z napisem „Jestem..." nie są kontrakcją do akcji ateistów. Są zapowiedzią Ewangelizacji Krakowa, która odbędzie się na stadionie Cracovii między 19 a 21 października. Oprócz billboardów wydarzenie to, organizowane przez archidiecezję krakowską, zapowiada strona internetowa www.jestem.net i profil na Facebooku.
Dlaczego problem tak osobisty jak wiara lub jej brak znajduje się na plakacie? – W ciągu kilkudziesięciu lat zmienił się charakter naszego życia, zmieniły formy komunikacji i jest rzeczą naturalną, że także Kościół musi stosować się do tych nowych form – mówi „Rz" dr Tadeusz Szawiel, socjolog z UW. – Plakat religijny dla jednych będzie formą reklamy, a dla ludzi religijnych to element kontaktu ze światem. Tak jak kiedyś elementem komunikacji z otoczeniem były przydrożne kapliczki, taką rolę dziś spełniają plakaty – uważa socjolog. I podkreśla, że np. w Stanach Zjednoczonych Kościoły często sięgają po plakaty w komunikacji zewnętrznej.