Samorządy pozywane są już nie tylko o odszkodowania za wypadki spowodowane dziurami w drogach, ale też za błędy lekarskie popełnione w miejskich przychodniach czy też za brak lokalu socjalnego.
2 czerwca 2011 r. 19-letnia wówczas Joanna z Nysy wraz ze znajomymi weszła na tzw. Wieżę Ciśnień, skąd rozciąga się widok na całe miasto. Dziewczyna nie zauważyła niezabezpieczonego szybu i runęła w dół z wysokości ok. 9 metrów. Na skutek upadku doznała poważnych obrażeń kręgosłupa. Jest sparaliżowana od pasa w dół, wymaga całodobowej opieki. Dotychczasowa rehabilitacja kobiety pochłonęła oszczędności jej rodziny, matka zrezygnowała z pracy, aby opiekować się córką.
Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie wypadku, bo nie ustaliła, kto z urzędu w Nysie odpowiadał za Wieżę Ciśnień. Pani Joanna wystąpiła na drogę cywilną przeciwko miastu Nysa, do której należy Wieża Ciśnień, domagając się miliona złotych odszkodowania. Ostatecznie stroną pozwu została firma Ergo-Hestia, w której samorząd miał wykupioną polisę OC.
Kilka dni temu sąd w Opolu przyznał młodej kobiecie 260 tys. zł odszkodowania oraz 1,5 tys. zł miesięcznej renty.
– Nie mamy pisemnego uzasadnienia wyroku. Wiemy jednak, że sąd uznał, iż poszkodowana w połowie sama przyczyniła się do wypadku. Była pełnoletnia, a na wieżę weszła dobrowolnie – mówi Michał Olszyński z kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy, pełnomocnik poszkodowanej.
Podkreśla, że przedstawiciel miasta nigdy nie zainteresował się losem pani Joanny. – O to ma ona żal do urzędników. Ma też żal do prokuratury, która umorzyła sprawę. – Nie może być tak, że są ewidentne zaniedbania, które prowadzą do zagrożenia życia ludzkiego, i nikt za to w urzędzie nie odpowiada – tłumaczy mec. Olszyński.