Pracownik zarabiający przeciętną pensję płaci około 27 tys. zł podatków rocznie. Stanowi to blisko 53 proc. wypracowanego przez niego dochodu. Do własnej dyspozycji, czyli na rękę, zostaje mu 24 tys. – wynika z najnowszego raportu Instytutu Globalizacji „Cena państwa 2013", do którego dotarła „Rzeczpospolita". Zostanie on zaprezentowany dzisiaj.
– Socjalne państwo dobrobytu zabiera z pensji więcej, niż zostaje nam w kieszeni. Ubolewamy nad niską dzietnością Polek, ale brutalna prawda jest taka, że w rodzinie, gdzie pracują dwie osoby, państwo zabiera jedną pensję, przeważnie męża – komentuje te wyniki Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji.
Jak opodatkowuje nas państwo? Marek Łangalis, ekspert Instytutu, wylicza, że przy średniej płacy w wysokości 3521 zł brutto łączny koszt zatrudnienia pracownika dla firmy wynosi 4252 zł. I to jest faktyczny dochód, który wypracowujemy – firma musi bowiem opłacić od naszej pensji składki m.in. do ZUS.
Z całej tej kwoty pracownik do ręki otrzymuje zaledwie 2520 zł. Ale na tym apetyt rządu się nie kończy. Poza PIT i składkami nakłada na nas dodatkowe podatki i opłaty. Z wyliczeń Instytutu wynika, że jeśli Polak wyda zarobione przez siebie 2,52 tys. zł na utrzymanie, to zapłaci jeszcze 470 zł w podatkach pośrednich (VAT i akcyzie) oraz ok. 50 zł innych podatków i opłat.
– Do dyspozycji pracownika po uiszczeniu w różnych formach 2253 zł podatków pozostaje więc 2 tys. zł. Stąd wniosek, że 53 proc. naszych pensji przypada rządowi – przekonuje Łangalis.