Państwo bierze dużo, ale daje mało

Polak oddaje rządowi większą część zarobionych pieniędzy. Kupuje za to głównie emeryturę lub rentę.

Publikacja: 04.07.2013 03:25

Państwo bierze dużo, ale daje mało

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Pracownik zarabiający przeciętną pensję płaci około 27 tys. zł podatków rocznie. Stanowi to blisko 53 proc. wypracowanego przez niego dochodu. Do własnej dyspozycji, czyli na rękę, zostaje mu 24 tys. – wynika z najnowszego raportu Instytutu Globalizacji „Cena państwa 2013", do którego dotarła „Rzeczpospolita". Zostanie on zaprezentowany dzisiaj.

– Socjalne państwo dobrobytu zabiera z pensji więcej, niż zostaje nam w kieszeni. Ubolewamy nad niską dzietnością Polek, ale brutalna prawda jest taka, że w rodzinie, gdzie pracują dwie osoby, państwo zabiera jedną pensję, przeważnie męża – komentuje te wyniki Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji.

Jak opodatkowuje nas państwo? Marek Łangalis, ekspert Instytutu, wylicza, że przy średniej płacy w wysokości 3521 zł brutto łączny koszt zatrudnienia pracownika dla firmy wynosi 4252 zł. I to jest faktyczny dochód, który wypracowujemy – firma musi bowiem opłacić od naszej pensji składki m.in. do ZUS.

Z całej tej kwoty pracownik do ręki otrzymuje zaledwie 2520 zł. Ale na tym apetyt rządu się nie kończy. Poza PIT i składkami nakłada na nas dodatkowe podatki i opłaty. Z wyliczeń Instytutu wynika, że jeśli Polak wyda zarobione przez siebie 2,52 tys. zł na utrzymanie, to zapłaci jeszcze 470 zł w podatkach pośrednich (VAT i akcyzie) oraz ok. 50 zł innych podatków i opłat.

– Do dyspozycji pracownika po uiszczeniu w różnych formach 2253 zł podatków pozostaje więc 2 tys. zł. Stąd wniosek, że 53 proc. naszych pensji przypada rządowi – przekonuje Łangalis.

Podatki wciąż rosną

Eksperci Instytutu zbadali też, na co rząd, zabrawszy nam 27 tys. zł rocznie, przeznacza te pieniądze.

Okazuje się, że najwięcej płacimy na renty i emerytury – 8734 zł. To ponad 32 proc. wszystkich wydatków publicznych. Co trzecia złotówka zabrana Polakom trafia na sfinansowanie tych świadczeń.

Ogromne podatki w Polsce. Państwo zabiera nam aż...

Biorąc pod uwagę, że jesteśmy dość młodym społeczeństwem, a w ostatnich latach nie wydarzyła się u nas żadna wojna, jest to kwota ogromna. Co więcej, nie wróży to dobrze na przyszłość. Nasza sytuacja demograficzna będzie się pogarszać, coraz więcej będzie starszych osób, a coraz mniej młodszych, w związku z czym będziemy musieli jeszcze więcej pieniędzy przeznaczać na te świadczenia. W tym kontekście nie jest też pocieszająca rządowa decyzja o braku reform strukturalnych dotyczących naszych systemów emerytalnych, a w zamian zabranie pieniędzy z OFE.

Kolejne 4153 zł wydajemy na leczenie (pieniądze do NFZ) i zasiłki chorobowe. Dopiero trzecią kategorią jest pozycja „inwestycyjna". To nauka, szkolnictwo wyższe oraz oświata (2905 zł).

Bezpieczeństwo, tj. wymiar sprawiedliwości, policja, straż pożarna i wojsko kosztuje nas 2323 zł.

Aż 2084 zł oddajemy państwu na obsługę długu publicznego. To cena, jaką płacimy za rosnące zadłużenie państwa. Koszt utrzymania administracji publicznej i partii politycznych wynosi 1031 zł rocznie. To główne wydatki.

– Podatki stale rosną. W tym roku zapłacimy państwu ok. 1000 zł więcej niż rok wcześniej. Zwiększa się zadłużenie państwa. Według naszych szacunków dług publiczny przekroczył już 1 bln zł – mówi „Rz" Teluk.

Tłumaczy, że jest to kwota, którą będą musiały spłacić przyszłe pokolenia. – Zamiast sprawnego państwa przekazujemy dzieciom i wnukom zobowiązania. To tak, jakby dzieci dziedziczyły po ojcu jego długi, a nie należny im majątek – mówi.

Zmniejszyć obciążenia

Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, zwraca uwagę nie tylko na fiskalizm państwa, ale także na to, że nakładane na nas obciążenia nie przekładają się na jakość świadczonych na naszą rzecz przez państwo usług. – Płacimy bardzo dużo, ale podobnie płacą obywatele innych krajów. U nas jednak otrzymujemy za to bardzo marny serwis. W efekcie płacimy dwa razy, raz w formie podatków, a drugi w formie własnych wydatków z kieszeni – zauważa Sadowski.

Jako przykład podaje służbę zdrowia. – Raz płacimy oficjalnie składkę do NFZ, drugi raz w formie opłat prywatnych i kopert w szpitalu – mówi.

Jego zdaniem nie ma co liczyć na to, że w najbliższym czasie politycy się zreflektują i podniosą jakość serwisu. – Dlatego powinniśmy się domagać obniżenia obciążeń nawet z taką świadomością, że państwo nie będzie nam formalnie gwarantować tak dużo jak obecnie – twierdzi Sadowski.

Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, wskazuje wręcz na potrzebę rewolucji w zakresie obciążenia obywateli. Przypomina, że z badań Zawiązku jednoznacznie wynika, iż główną barierą w prowadzeniu biznesu są obciążenia nakładane na pracę.

– Wszystkie podatki są złe, a te nakładane na pensje najgorsze z możliwych. Dlatego jestem zwolennikiem opodatkowywania konsumpcji i przychodów firm, a nie pracy. Ponadto państwo powinno, obniżając obciążenia, wycofać się z wielu dziedzin naszego życia, gdzie poradzimy sobie bez niego zdecydowanie lepiej – podkreśla Kaźmierczak.

Pracownik zarabiający przeciętną pensję płaci około 27 tys. zł podatków rocznie. Stanowi to blisko 53 proc. wypracowanego przez niego dochodu. Do własnej dyspozycji, czyli na rękę, zostaje mu 24 tys. – wynika z najnowszego raportu Instytutu Globalizacji „Cena państwa 2013", do którego dotarła „Rzeczpospolita". Zostanie on zaprezentowany dzisiaj.

– Socjalne państwo dobrobytu zabiera z pensji więcej, niż zostaje nam w kieszeni. Ubolewamy nad niską dzietnością Polek, ale brutalna prawda jest taka, że w rodzinie, gdzie pracują dwie osoby, państwo zabiera jedną pensję, przeważnie męża – komentuje te wyniki Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Mikołaj na weekend. Familijne atrakcje w Warszawie
Społeczeństwo
6 grudnia pod znakiem śnieżyc i zamieci. IMGW pokazał mapę. Gdzie będzie najgorzej?
Rozmowa
Mateusz "Exen" Wodziński: Chcę wsparciem podziękować Ukraińcom
Społeczeństwo
Decydują się losy naszego regionu, musimy działać!
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Społeczeństwo
Mateusz "Exen" Wodziński z Nagrodą „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia. Mobilizuje własnym przykładem
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką